autor: Patrycja Rodzińska
Neverwinter Nights 2 - zapowiedź - Strona 2
NWN przetłumaczono na 10 języków, sprzedano w 40 krajach świata w liczbie ponad 2 milionów egzemplarzy. Gra od chwili jej wydania otrzymała około osiemdziesięciu różnych nagród. Trudno się dziwić, że kontynuacja NWN wzbudza tak żywe zainteresowanie.
Przeczytaj recenzję Neverwinter Nights 2 - recenzja gry
Wśród erpegów Neverwinter Nights jest tym, czym „little black dress” Coco Chanel w świecie mody. Klasyczna baza dająca prawie nieograniczone możliwości wprowadzania w życie własnych inwencji twórczych sprawiła, że tak jak „mała czarna” złapała za serca kreatorów i elegantki, tak erpeg kanadyjskiego BioWare’u złapał za serca graczy na całym świecie.
Niech mi wolno przypomnieć, że Neverwinter Nights przetłumaczono na 10 języków, sprzedano w 40 krajach świata w liczbie ponad 2 milionów egzemplarzy. Rozszerzenia NWN – Shadows of Undrentide oraz Hordes of the Underdark – cieszyły się podobnym zainteresowaniem, jak wersja podstawowa. Gra od chwili jej wydania w 2002 roku otrzymała około osiemdziesięciu różnych nagród od redakcji oraz publiczności: Gra Roku, Najlepszy cRPG, Najbardziej innowacyjna itd. Trudno się dziwić, że kontynuacja Neverwinter Nights wzbudza tak żywe zainteresowanie. Szkoda tylko, że nowego producenta raczej nie cechuje rozrzutność w udzielaniu informacji w ilości wprost proporcjonalnej do tegoż zainteresowania.
Zmiany, zmiany, po trzykroć zmiany!
Na pierwszy ogień idzie producent. Tym razem to nie BioWare, a kalifornijskie studio Obsidian Enterteiment znane z sequela Knights of the Old Republic, a założone w 2003 roku roku przez zasłużonego dla gatunku Feargusa Urqharta (wraz z trzema Chrisami: Parkerem, Avellonem, Jonesem oraz z Darrenem Monahanem,) podjęło się stworzenia Neverwinter Nights 2. Patronat Feargusa Urqharta cieszy – wspomnijmy, że za czasów Black Isle Studio pracował on przy takich tytułach jak: Baldur’s Gate, Fallout czy cyklu Icewind Dale. Black Isle Studio ze względów finansowo-prawnych upadło, ale jego utalentowani twórcy wraz z ex-pracownikami Blizzarda, Electronic Arts czy Neversoftu zagrzali miejsce w Obsidianie.
Neverwinter Nights kładły nacisk na rozgrywkę zespołową pozostawiając single playera raczej niedopieszczoną stroną gry. Dwójka ma tę sytuację zmienić. Twórcy zapewniają, że dla ekipy Obsiadanu single player oraz multiplayer są sprawami równej wagi. I słusznie, bo przecież nie każdy ma dostęp do Internetu, bądź nie każdy chciałby od razu rzucać się na głęboką online’ową wodę.
Kampania dla pojedynczego gracza przewidziana jest na ponad 60 godzin gry. Jej fabuła rozpoczyna się kilka lat po wydarzeniach przedstawionych w Jedynce. W momencie, gdy Wybrzeże Mieczy ponownie staje w obliczu wojny, w miasteczku nieopodal West Harbour poznajemy naszego bohatera. Bohatera to zdecydowanie zbyt duże słowo, gdyż nasza postać, aby zasłużyć na takie miano przejdzie długą drogę „from zero to hero”. Taki zabieg Obsidianu ma swoje konkretne uzasadnienie, by w nierealnym świecie stworzyć realną i wiarygodną postać, która nie jest na starcie pomazańcem bogów – od wyborów, których dokona i wiążących się z nimi konsekwencjami, odpowiedzialności i moralności zależeć będzie jej dalszy rozwój, jak też rozwój samych wydarzeń. Przejść na złą stronę będzie łatwo. Trudniej z niej będzie zawrócić.