autor: Patrycja Rodzińska
Driver: Parallel Lines - pierwsze spojrzenie
Reflections Interactive stara się dystansować od swojej poprzedniej produkcji. Można snuć przypuszczenia, że gdyby cześć trzecia nie dała plamy, dzisiaj zamiast Drivera: Parallel Lines zapowiadałabym Driv4ra, czy coś koło tego.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Driver: Parallel Lines - co oferuje nowy kierowca?
Artykuł powstał na bazie wersji PS2.
Łatwo jest wyprodukować kolejną część dobrej gry. Łatwo jest zapowiadać taką grę, kiedy zawartość entuzjazmu we krwi, po częściach poprzednich, utrzymuje się na wysokim poziomie. Jakby tu zacząć...? Szanowni gracze, w marcu 2006 roku, Atari szykuje się do wydania czwartej odsłony gry z serii Driver na PS2 oraz Xboxa.
Nieśmiałość związana z meritum tej zapowiedzi wynika niechybnie z tego, że niektórym, wspomnienie Driv3ra leży na żołądku, niczym nadpsuty schabik ze śliweczką, który zza sklepowej szybki wyglądał miodnie, zaś po skosztowaniu wywołał sensacje gastryczne. Ba, gastryczny pucz.
Nie zaprzeczę, że mój stosunek do nowego Drivera był stonowanie nieufny, ale też zżerała mnie babska ciekawość. Ciekawość, z czym takim Reflections wyskoczy i czy podejmując się kontynuacji, producent powstałej w 1999 roku serii Driver oraz nieco starszej gry Destruction Derby nie skończy, jak ten Filip wyskakujący bez zastanowienia z konopi. Tym bardziej, że to chyba ostatni dzwonek, aby sumiennie zrehabilitować się za Driv3ra. Sumiennie – bo kolejnej szansy raczej nie będzie.
Już na wstępie można dostrzec, że Reflections Interactive stara się dystansować od swojej poprzedniej produkcji używając zmodyfikowanego tytułu. Można snuć przypuszczenia, że gdyby cześć trzecia nie dała plamy, dzisiaj zamiast Drivera: Parallel Lines zapowiadałabym Driv4ra, czy coś koło tego.
Akcja Drivera: Parllel Lines przenosi nas w nie tak odległą przeszłość, a dokładniej do Nowego Jorku z 1978 roku. Do czasów barwnych, czasów szemranych nocnych klubów i kwitnącej przestępczości. Bohaterem, w którego skórę przyjdzie się wcielić graczom, nie będzie zwalisty stróż prawa, który dla dobra kraju przenika do struktur organizacji mafijnej, aby rozbić od środka przestępczą ośmiornicę. Wręcz przeciwnie. :-)
Główna rola w Parallel Lines przypadła Kidowi – osiemnastoletniemu chłopakowi z prowincji. Uwiedziony atmosferą wielkiego miasta, przeprowadza się do NY z zamiarem zaznaczenia na stolicy blichtru swojej obecności.
Kid, nazywany również TK, jest butnym, charakternym i zarozumiałym facetem, o zaciętym wyrazie twarzy i spojrzeniu skrywanym za przeciwsłonecznymi okularami. Wierzy, że jest najlepszy. Wierzy, że pokaże Nowemu Jorkowi na co go stać. Niewątpliwie sprawdza się za kierownicą, a że klasyczną pracą parać się nie zamierza, musi prędzej niż później trafić do przestępczego światka. Światka, w którym ambitny Kid mierzy w najwyższe szczeble drabiny przestępczej hierarchii.