autor: Marek Czajor
Hard to Be a God - zapowiedź - Strona 2
Gra rosyjskich programistów, oparta na powieści rosyjskich pisarzy SF – Borysa i Arkadija Strugackich. W tym komputerowym RPG wcielasz się w rolę agenta, mającego za zadanie uratować ogarniętą wojną krainę Arkanar. Ale nie tylko...
Przeczytaj recenzję Hard to Be a God - recenzja gry
Od redakcji: Zważywszy długi czas, jaki upłynął od publikacji zapowiedzi tej gry (a jej premiera wciąż przed nami), zaktualizowaliśmy tekst.
Rosyjski team Burut z Woroneża znany jest z gier fabularnych Golden Land i Heath: Unchosen Path oraz z mocno krytykowanego przez fanów FPS-a – Kreed. Obecnie, wespół z moskiewskim wydawcą Akella zespół kończy prace nad kolejnym komputerowym RPG-iem o tytule Hard to Be a God. Poprzednie pozycje generalnie nie podbiły rynków światowych, choć Golden Land dorobił się nawet dodatku – GL: Cold Heaven. Nowy projekt oparty jest na solidnych podstawach, bowiem twórcy sięgnęli po twórczość Borysa i Arkadija Strugackich. Rosyjski duet, zaliczany do klasyków światowej literatury SF, popełnił w połowie lat 60-tych XX wieku powieść Trudno być Bogiem. Książka ta (wydana po raz pierwszy w Polsce przez Iskry w 1974 roku), dzięki swojej popularności może być strzałem w dziesiątkę jako opoka, na której zbudowany będzie świat gry.
Akcja Hard to Be a God toczyć się będzie na innej planecie, w świecie zwanym Arkanar i realiach zbliżonych do ziemskiego okresu średniowiecza. Głównym bohaterem gry, w którego się wcielisz, ma być młody absolwent szkoły szpiegowskiej wszechwładnego Imperium. Kiedy w Arkanarze wybuchnie wyniszczająca wojna domowa, zostaniesz skierowany do ogarniętej pożogą krainy w celu rozeznania sytuacji, opanowania chaosu i zaprowadzenia pokoju. Jednym zdaniem – zabicia głównego sprawcy zamieszania – Araty. Ponadto będziesz musiał zebrać informacje o niezwykle tajemniczym osobniku, arystokracie zwanym Rumatą z Estoru. Ten człowiek dużo wie o Arkanarze i zachowuje się dość dziwnie. Jakby pochodził z obcego świata...
Kreowany przez ciebie bohater opisany ma być szeregiem współczynników, klasycznych dla systemów RPG. „Rolplejowcy” zapewne w mig ogarną to, co przygotowują im programiści z Burut, laikom natomiast dość tajemniczo zabrzmią zapowiedzi o trzech głównych parametrach postaci, trzech kolejnych atrybutach, uzależnionych od tych podstawowych, a ponadto 27 umiejętnościach umieszczonych w pięciu grupach (np. bojowe, szpiegowania, przetrwania itd.). Dodać do tego należy około 150 zdolności, których będziesz mógł się nauczyć od bohaterów niezależnych, z książek, zwojów oraz innych źródeł. W sumie wychodzi całkiem przyzwoity kogel-mogel, charakteryzujący postać, mogący zaspokoić wymagania nawet bardzo wymagających RPG-owych graczy.
Oprócz rozwijania atrybutów fizycznych (siła, wytrzymałość, zręczność itd.) powiększał będziesz siłę oddziaływania swoich zdolności umysłowych. Przykładowo rozwinięta na wysokim poziomie dyplomacja pomoże ci w uzyskaniu cennych informacji od NPC-ów, skutecznym odgrywaniu ról (o tym niżej) oraz w werbowaniu nowych członków do swojej drużyny. Tak jak w większości gier fabularnych, tak i w Hard to Be a God znajdą się chętni do towarzyszenia ci w podróży. Jednych skusi twoja elokwencja i chęć przeżycia przygody, innych solidna zapłata. Po pewnym czasie skompletujesz solidną drużynę, w której jednak tylko twój agent będzie grywalną postacią, pozostałymi pokierujesz za pomocą zestawu komend. Niestety, w „gorących” momentach nieraz przekonasz się, że twoi kompani to banda trudnych do okiełznania awanturników, nie mających przekonania do tego, co im każesz robić. Najpewniejszą gwardią będą najemnicy, ale ci za wierność i zdyscyplinowanie słono sobie policzą.