autor: Piotr Bielatowicz
Conflict: Global Storm - test przed premierą
Conflict: Global Terror jest kolejną, czwartą już grą z popularnej serii gier taktycznych strzelanek. W przeciwieństwie jednak do poprzednich odsłon ta część przenosi nas w fikcyjny świat przyszłości.
Przeczytaj recenzję Conflict: Global Storm - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PS2.
Conflict: Global Terror jest kolejną, czwartą już grą z popularnej serii gier taktycznych strzelanek. W przeciwieństwie jednak do poprzednich odsłon, Desert Storm 1 i 2, opartych na irakijskich operacjach Pustynna Burza, oraz Vietnam, opartej na wiadomej wojnie, ta część przenosi nas w fikcyjny świat przyszłości. Przyszłości w wydaniu czarnych przewidywań prezydenta Busha, należałoby dodać: pełnej szalejącego na całym świecie terroryzmu i z dzielnymi amerykanami broniącymi pokoju. W tej grze mamy szansę przejąć właśnie ich rolę. Rodzina będzie dumna.
Już na wstępie, po krótkim filmiku prezentującym w ciekawym montażu każdego członka drużyny i skrawki cut-scenek, wita nas nowoczesne, utrzymane w niebieskiej tonacji menu. Wespół z bardzo współczesną muzyką, o elektronicznym brzmieniu i żwawym tempie, zapowiadają nam udział w grze wielu nowoczesnych gadżetów i zaawansowanych technologii.
Dla początkujących autorzy przygotowali na rozpoczęcie zabawy dwa tryby treningowe – podstawowy i rozszerzony. W tym pierwszym uczymy się krok po kroku wykonywania najprostszych czynności, w rodzaju wspinania się po drabinach i przeszkodach, czołgania się i kucania (bardzo ważna w grze pozycja, zmniejszająca szanse trafienia nas przez przeciwnika oraz ułatwiająca celowanie) czy strzelanie.
To ostatnie odbywa się domyślnie z widoku z pierwszej osoby, podczas gdy przemieszczamy się z reguły w trybie TPP, z przyklejoną sztywno i idealnie za plecami głównego bohatera kamerą. Jeśli zechcemy, możemy jednak przez całą rozgrywkę używać wybranej perspektywy. Podczas strzelania mamy możliwość włączenia jednostopniowego przybliżenia, a także dość wygodny dostęp do zmiany broni, przypominający nieco ten z serii MGS. Można także przełączyć ich tryb działania – przykładowo, z tej samej giwery jesteśmy w stanie jednym razem strzelać seriami ołowiu, by następnym wypuszczać pociski z zamontowanego w niej granatnika. Postać może nieść ze sobą dwa większe karabiny oraz jedną broń krótką. Miłym detalem jest fakt wrzucania na plecy wszystkich pukawek, zamiast chowania ich w figurze postaci, co spotykamy nagminnie w innych grach.
Strzela się naprawdę przyjemnie, czemu sprzyja łatwe sterowanie. Dużą zasługę ma też w tym dobre oddanie uczucia towarzyszącemu obcowaniu z prawdziwą bronią. Granaty wystrzeliwane są z przytłumionym, głuchym dudnieniem, a eksplodują na małym obszarze odłamkami i ziemią, zamiast efektownego wybuchu. Po każdym strzale ze snajperki mamy zaś mocny odrzut i ponowne namierzanie celu. Oczywiście, o pełnym realizmie nie ma tutaj nawet co wspominać, autorzy – ku mojej uciesze i rozpaczy ortodoksyjnych militarystów – skupili się na wrażeniach płynących z gry, a nie technicznych detalach wojennego rzemiosła. Tak więc granaty dymne działają błyskawicznie (i bardzo krótko), a założone miny, zależnie od naszego widzimisię, detonują zdalnie lub reagują na zbliżenie się przeciwnika.
Trening zaawansowany uczy nas z kolei taktycznej walki zespołowej. Jest nam w miarę przystępny sposób wytłumaczone, jak zarządzać swoją drużyną, przełączać się pomiędzy jej członkami, ustawiać zasadzki (przydaje się tutaj możliwość rozstawiania kompanów i wydawanie im rozkazu z opóźnioną komendą jego egzekucji). Bawimy się także trybami wizyjnymi, których mamy dostępne dwa – nocnej wizji oraz termo-optyczny. Przede wszystkim jednak poznajemy wszystkich 4 członków Red Teamu, do którego należymy, oraz ich cechy charakterystyczne, takie jak na przykład preferowana metoda walki. Pomiędzy wszystkimi ludźmi możemy się bardzo szybko przełączać w dowolnym momencie.