Pathologic - testujemy przed premierą - Strona 3
„Pathologic” sprawia przyjemne wrażenie. Całkowita swoboda działań, fantastyczny klimat, ciekawy scenariusz, dodatkowe zadania oraz konieczność ciągłego dbania o swojego bohatera rokują nadzieję na wiele godzin dobrej zabawy.
Przeczytaj recenzję Pathologic - recenzja gry
Nazywam się Artemiy Burakh i jestem chirurgiem. Wracałem do rodzinnego miasta na prośbę ojca, który w tajemniczym i niepokojącym liście wspomniał o nadciągającej zagładzie. Siedząc w obskurnym przedziale zżartego przez rdzę wagonu pociągu, ważyłem każde słowo, próbując doszukać się ukrytego sensu w enigmatycznych stwierdzeniach. Zagłada? Stary głupiec nigdy nie owijał w bawełnę. Czyżby spodziewał się odejść z tego świata?
Idąc w kierunku domu, w którym się urodziłem i wychowałem, nieświadomie przywołałem obrazy z dzieciństwa. Ze stanu odrętwienia spowodowanego wspomnieniami, obudził mnie dopiero widok wyłaniającego się z gęstej mgły, wysokiego na kilka metrów, drewnianego słupa. Kiedyś powiewała na nim kolorowa flaga, dzisiaj zdarty łach. Gdy podszedłem bliżej, zauważyłem, że poplamiona krwią szmata nie jest jedynym elementem dekoracyjnym spróchniałej konstrukcji...
Podczas kilkuletnich podróży po zlokalizowanych na północy wioskach wielokrotnie zdarzało mi się oglądać podobny obrazek. Szczury przybijane były do drzwi domostw na znak choroby. Tutaj jednak trzy martwe okazy tego zwierzęcia falowały łagodnie wraz z upiornym proporcem na skutek minimalnych podmuchów wiatru. Nie miałem żadnych wątpliwości. Moje rodzinne miasto dopadła zaraza.
Od czasu pierwszych zapowiedzi, ostrzyłem sobie zęby na ten tytuł. Rosyjski wydawca programu, reklamował Pathologic jako „przygodówkę” osadzoną w perspektywie pierwszej osoby, której najważniejszym elementem był przytłaczający klimat horroru. Ponura historia bliżej niezidentyfikowanej osady, całkowicie opanowanej przez nieznaną chorobę, doskonale pasowała do tej wizji.
Dzięki uprzejmości firmy Buka Entertainment udało mi się po części sprawdzić, ile z tych zapowiedzi okazało się prawdą. Co prawda, Pathologic w wersji udostępnionej do testów jest mocno okrojona, ale daje pewien pogląd, jak ta gra będzie wyglądać w dniu premiery.
W Pathologic dostępnych jest aż trzech bohaterów. Mimo że każdy z nich przybywa do miasteczka w innym celu, najbliższe dwanaście dni poświęcą próbom okiełznania zarazy. Wersja testowa pozwala na wcielenie się w rolę Rippera, którym jest wspomniany wyżej chirurg Artemiy Burakh. Rozgrywka toczy się w czasie rzeczywistym, wbudowany w program zegar skrupulatnie odlicza kolejne minuty. Na wyrobienie poglądu o grze miałem czterdzieści osiem godzin, jako że dostępny był tylko czwarty i piąty dzień zmagań.
Przeklęte miasto
Akcję – jak już wspomniałem – obserwujemy z perspektywy pierwszej osoby. Po olbrzymim pod względem rozmiarów miasteczku, poruszamy się tak jak w innych FPS-ach. W grze istnieje pokaźna liczba środków zagłady, pozwalająca na eksterminację krążących po okolicy bandytów, ale strzelanie nie wysuwa się tu na pierwszy plan. Niech nie zwiodą Was zamieszczone w tekście screenshoty – Pathologic to „przygoda” z krwi i kości, elementy zręcznościowe są tylko koniecznym dodatkiem.