autor: Bolesław Wójtowicz
Myst IV: Objawienie - przed premierą
Czwarta odsłona niezwykle popularnej serii „Myst” (pierwszą część wydano na początku lat 90-tych). Mamy tu do czynienia z przygodówką rozgrywaną w statycznym otoczeniu.
Przeczytaj recenzję Myst IV: Objawienie - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
W dzisiejszych czasach praktycznie nie ma już szans, by spotkać wśród graczy komputerowych kogoś, komu nazwa „Myst” brzmi obco. Nawet jeśli taki osobnik zupełnie nie interesuje się grami przygodowymi, twierdząc, że są za trudne, skomplikowane, czy nudne, to i tak gdzieś kiedyś musiał usłyszeć o tej wspaniałej grze, stworzonej pod kierunkiem braci Millerów. Wszak dziesięć lat, a nawet już więcej, które minęło od pojawienia się pierwszego pudełka opatrzonego tą nazwą składającą się z czterech liter i mającą się kojarzyć z czymś tajemniczym i mistycznym, zaowocowało sprzedażą idącą w miliony egzemplarzy - nie sposób więc, by się na nią nie natknąć. Szczególnie, że braciszkowie nie poprzestali na jednej grze, lecz stworzyli całą serię, w skład której, oprócz oczywiście samego „Mysta”, weszły również takie gry, jak „Riven: Sequel to a Myst” oraz „Myst III: Exile”. W międzyczasie zdążyli również wydać tak zwanego „Real Mysta”, będącego niczym innym, jak przeniesieniem pierwszej gry z serii w świat 3D, rządzony przez akceleratory graficzne i pełną paletę barw.
I wszystko było pięknie, sprzedaż szła pełną parą, a braci Millerów określano mianem kury znoszącej złote jajka, ewentualnie potomków króla Midasa, gdyż wszystko czego się dotknęli, zamieniali w złoto. W ostateczności również w takie zielone papierki, z wizerunkami prezydentów. Do czasu...
W 2003 roku pojawiła się gra, zatytułowana „URU:Ages Beyond Myst”, mająca być szokiem i prawdziwym przełomem wśród gier przygodowych. Pomyślana od początku do końca jako produkt przeznaczony przede wszystkim do grania w sieci, której wersja dla pojedynczego gracza miała jedynie stanowić zachętę do rozpoczęcia potyczek w wirtualnym świecie z innymi graczami, rzeczywiście mogła wnieść wiele nowego i ożywczego w tym gatunku. Ale, jak to mówi pierwsze ogólne prawo Murphy’ego :”Jeżeli coś może się nie udać – to nie uda się na pewno”. Tak też stało się i w tym przypadku. Pomimo zainteresowania tysięcy graczy, ogromnego nakładu sił i środków ze strony wydawcy, ogromnej kampanii medialnej... nie udało się...
Jak łatwo się domyślić, poszło o pieniądze, a właściwie ich brak, gdyż ilość chętnych do rozwiązywania szarad i łamigłówek w świecie URU nie była na tyle duża, by w odpowiedni sposób zrekompensować poniesione nakłady. Projekt trzeba było więc zawiesić, malkontentom zamknąć usta darmowym dodatkiem „To D’ni”, który już od pewnego czasu zainstalowany jest na naszych komputerach, oraz drugim, płatnym niestety dodatkiem „The Path of the Shell”, mającym ukazać się lada dzień, a całość sił i środków skierować do nowej produkcji. Jakiej? Tej najważniejszej, a mianowicie „Myst IV: Revelation”.
Całość projektu utrzymywana była w największej tajemnicy, pojawiające się przecieki stanowczo dementowano, a bracia Millerowie nabrali wody w usta. Oczywiście udawało się od czasu do czasu uzyskać jakąś mniej lub bardziej wiarygodną informację, ale mimo wszystko złaknionym wiedzy o tym, co wiąże się ze słowem „Myst IV”, było mało. Zresztą i teraz nie jest tych wieści z samego źródła nadmiernie dużo... Tak naprawdę dopiero minione targi E3 dały kilka odpowiedzi na pytania graczy, w tym to najważniejsze: Rzeczywiście, „Myst IV” powstaje! (tak, jakby ktoś w to wątpił...)
Spróbujmy więc zebrać te drobinki informacji w pewną całość i usystematyzować to wszystko, czego udało nam się dowiedzieć na temat najnowszego dzieła braci Millerów: