autor: Borys Zajączkowski
Star Wars: Battlefront - przed premierą
Star Wars: Battlefront to taktyczna gra akcji, inspirowana popularnymi produktami spod znaku Battlefield 1942 i Operation Flashpoint. Developing programu powierzono ludziom, odpowiedzialnym w przeszłości chociażby za Full Spectrum Warrior...
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Jedną z oznak starzenia się mózgu jest rozpamiętywanie przezeń przeszłości. Niedawno kolega zwrócił mi uwagę na fakt, że w większości swoich tekstów traktujących o grach staram się nawiązać do czegoś, ustawić opisywaną grę na jakimś tle, w szerszym kontekście. Powiedział mi o tym w formie pretensji, przy okazji zapowiedzi, w której z premedytacją, po trosze z lenistwa, po trosze z niewiedzy, odciąłem się od jakichkolwiek kontekstów. Ale mniejsza o to, gdyż uzmysłowił mi to, że sięgam do przeszłości, a nie to, że raz sobie darowałem. Wraca to do mnie teraz, gdy myślę o „Gwiezdnych wojnach” – nie mogę bowiem nie zauważyć, że większość moich czytelników myśli o nich w kategoriach „Mrocznego widma” i „Wojny klonów”, ja zaś z trudem przypominam sobie ich fabuły, podczas gdy z oryginalnej trylogii sprzed dwudziestu lat mogę odpowiadać na wyrywki. Podobnie rzecz się ma z Lucas Arts – firmą, która egzystuje w mojej świadomości przede wszystkim jako twórca takich hitów jak: „Monkey Island”, „Indiana Jones”, „X-Wing” i dzięki temu nie muszę być na nią obrażony za potknięcia z ostatnich lat. Zresztą Lucas Arts od dłuższego czasu nurza się w przyjemnym choróbsku wszystkich wielkich, których na nie stać – w lenistwie – i kolejne produkcje, kolejne hity powstają jedynie w bliższej lub dalszej współpracy z gwiezdnym wydawcą. Tak było w przypadku KOTOR i „Jedi Academy”, które wyjrzały ze stajni: Bioware oraz Raven Software. Będzie tak również ze „Star Wars: Battlefront”, nad którym pracują Pandemic Studios.
Głośno jest – bo być w takim przypadku musi – o bliskiej właśnie współpracy zespołu developerskiego ze swoim wydawcą, a przede wszystkim właścicielem praw do Gwiezdnych wojen. Współpraca ta zaowocować ma jak najdokładniejszym osadzeniem SWB w realiach odległej galaktyki, dawno, dawno temu. Twórcy gry przyznają się do wnikliwej analizy wszystkich pięciu już powstałych części sagi, ze szczególnym uwzględnieniem miejsc, w których odbyły się największe bitwy i które tym samym dla powstającej strzelanki są najatrakcyjniejsze. Ich ambicją jest bowiem odtworzenie lub raczej: danie graczom sposobności do odtworzenia wszystkich największych batalii, które wyznaczyły bieg historii Imperium. Stąd jak najwierniej odwzorowane mają zostać takie planety i księżyce jak: Hoth, Ender, Yavin 4, Tatooine, Geonosis czy Naboo. Każdy fan gwiezdnej sagi zauważy, że wymienione miejsca nie tylko znacznie są od siebie oddalone w przestrzeni, lecz również w czasie. Dlatego aby je pomieścić w jednej grze, jej autorzy zmuszeni zostali do umożliwienia graczom wyboru epoki, w której mieć będą ochotę zanurzyć się w odległej galaktyce. Stąd Geonosis czy Naboo pojawią się w pierwszym opisanym przez George’a Lucasa okresie (epizody od I do II), Hoth, Ender oraz Yavin 4 w drugim (epizody od IV do VI), a Tatooine – zgodnie z filmową rzeczywistością – w obu.