Sam & Max Freelance Police - przed premierą - Strona 2
Historia zna wiele rozmaitych duetów (Żwirek i Muchomorek, Starsky i Hutch, Don Kichot i Sancho Pansa itd.), ale dla rynku elektronicznej rozrywki jednym z najważniejszych jest tandem niezależnych policjantów – pies Sam i biały królik Max...
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Ostatnimi czasy mamy do czynienia z dziwną tendencją. Od dobrych kilku lat mówi się o upadku przygodówek, a gdy tylko pojawia się zapowiedź jakiegoś interesującego tytułu, to niemal wszyscy od razu mianują go do roli ostatniej szansy gatunku. Tak było z kultową „Syberią”, identycznie przyjęto też trzeciego „Broken Sworda” czy słynnego „Runawaya”. A czy nie lepiej podejść do tego z innej strony? Przygodówki nie umarły, po prostu rzadziej się ukazują. To chyba dobrze, bo wiele z tych tytułów jest w pełni grywalnych. Także LucasArts, który zasłynął z wielu udanych przygodówek (Day of the Tentacle, Full Throttle, Monkey Island, Indiana Jones, Manic Mansion) nie zasypuje gruszek w popiele. Aktualnie możemy spodziewać się od niego dwóch dobrych tytułów: piątej części „Monkey Island” (dam sobie rękę uciąć, że tworzony jest w tajemnicy) oraz sequela kultowego „Sam&Max”. Co prawda, do tego grona miał jeszcze dołączyć drugi „Full Throttle”, ale zapowiadał się bardzo kiepsko, więc może to i dobrze, że z tego projektu zrezygnowano.
Młodsi gracze, którzy z przygodówek LucasArts pamiętają tylko „Escape From Monkey Island” i może jeszcze kilka innych nowszych tytułów, mogą nie znać gry, której kontynuacja właśnie jest tworzona. Sam i Max stanowią zgrany duet komiksowych bohaterów. Sam jest psem ubranym w garnitur, a Max nieco zwariowanym królikiem. Nasi bohaterowie są prywatnymi detektywami (albo raczej nietypowymi policjantami :-)) i to takimi, którym niezbyt dobrze się wiedzie. Jeżdżą starym, amatorsko pomalowanym gruchotem, który nie ma nawet autentycznej syreny (no, ale od czego jest głos Maxa :-)). Akcję osadzono w Ameryce, w latach 50-tych ubiegłego wieku. Nie bez powodu wspomniałem o tym, iż są to komiksowe postaci, pierwotnie zostały bowiem stworzone przez słynnego rysownika Steve’a Purcella. Początkowo miała to być satyra na amerykański styl życia, z czasem jednak komiks stał się na tyle popularny, iż na jego bazie powstała wspomniana już gra oraz animowany serial.
Pierwszy „Sam&Max” ukazał się ponad 10 lat temu, a konkretnie w 1993 roku. Co ciekawe, gra przez ten czas w ogóle się nie zestarzała. Niektóre sceny rozśmieszają do łez nawet dzisiaj. Humor zaprezentowany w grze opierał się zarówno na ciekawie poprowadzonych rozmowach, jak i żartach typowo sytuacyjnych, do których nie trzeba było znajomości języka angielskiego czy konkretnych wydarzeń z historii Ameryki. Pomimo tego, iż fabuła zapowiadanej drugiej części w żaden sposób nie będzie łączyła się z tą z jedynki, warto wspomnieć, że chodziło w niej o odnalezienie Wielkiej Stopy. Jak się potem okazało, była to tylko przykrywka do znacznie większej intrygi. Nie zamierzam jednak nikomu psuć zabawy z odkrywania gry, tym bardziej, że wielu z Was zechce zapewne ją poznać zanim jeszcze zdąży ukazać się sequel. Nikogo nie powinno dziwić to, iż drugi „Sam&Max” zostanie zaprezentowany w pełnym trójwymiarze. Coś mi się zdaje, że tradycyjne przygodówki na dobre już zostały pogrzebane. Nie ma się jednak czego obawiać - przykład „Escape From Monkey Island” czy ostatnio wydanego „Broken Sword 3: The Sleeping Dragon” pokazał, iż zastosowanie trójwymiaru nie musi zaszkodzić wizerunkowi serii, a w niektórych przypadkach może mu nawet pomóc. Niestety, autorzy nie chcą jeszcze zdradzać szczegółów fabuły nowej gry. Także sam tytuł nic konkretnego nie podpowiada. Nie ma się jednak czego obawiać, mam pełne zaufanie do panów z LucasArts. Z pewnością wymyślą jakąś odpowiednio zakręconą intrygę.