Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Songs of Conquest Przed premierą

Przed premierą 13 lipca 2021, 18:20

Po co komu nowe Heroes of Might and Magic, skoro nadchodzi Songs of Conquest

W niszy, która powstała po porzuceniu przez Ubisoft serii Heroes of Might and Magic sukcesy odnosić mogą mniejsi twórcy, tacy jak Lavapotion. Ich Songs of Conquest może być najlepszą grą w stylu „hirołsów” od czasów kultowej trójki.

W ostatnim czasie coraz częściej da się zauważyć produkcje, które w zuchwały sposób starają się uprzykrzać życie nawet najmocniej ugruntowanym na rynku seriom. Humankind pręży muskuły przed Civilization, Paralives nie boi się stanąć twarzą w twarz z The Sims. Podobne podejście zdaje się reprezentować Songs of Conquest. Zadanie, jakie mają przed sobą twórcy tej gry, wydaje się jednak łatwiejsze. Bezpośrednio odwołują się bowiem oni do serii Heroes of Might and Magic, która aktualnie przeniosła się na tymczasową emeryturę.

Nie oznacza to oczywiście, że nie wyznaczają sobie ambitnych celów, a ich projekt to zwykłe pójście na łatwiznę. Stworzenie prostego klona Heroes of Might and Magic z nadzieją, że przyciągnie fanów cyklu, byłoby całkowicie zrozumiałym pomysłem. Obserwując jednak efekty pracy deweloperów ze studia Lavapotion, łatwo dostrzec, że mają oni inne podejście. Do kultowej serii odnoszą się z szacunkiem, niemniej nie zamierzają nie zauważać jej wad. Takie nastawienie zasługuje na pochwałę. Jak bardzo nie kochałbym cyklu Heroes, pora w końcu spojrzeć prawdzie w oczy – jego kolejne odsłony nie były w stanie zagwarantować graczom nic nowego. Tymczasem Songs of Conquest już w pierwszym zwiastunie prezentującym gameplay zapowiada poprawki, które w „Hirołsach” powinny pojawić się wiele lat temu.

Taktyka, głupcze

Najbardziej rzucającą się w oczy zmianą względem kultowego wzorca jest znacznie rozwinięty aspekt taktyczny starć. Nawet najwięksi fani serii Heroes przyznają zapewne, że powtarzalne bitwy, jakich doświadczaliśmy w toku rozgrywki, robiły się po pewnym czasie nużące. Pokonywanie kolejnych gnolli, które strzegły dwóch bryłek rudy, stawało się po kilkugodzinnej sesji uciążliwym obowiązkiem. Odskocznią od tego rodzaju nudy były oczywiście o wiele bardziej rozbudowane potyczki z bohaterami przeciwnika lub oblężenia miast. W walce z obrońcami „skarbów” pomagała z kolei opcja automatycznego rozstrzygnięcia bitwy. Tymczasem studio Lavapotion oferuje inne, iście rewolucyjne, rozwiązanie problemu. A co, gdyby starcia były po prostu ciekawe?

Choć stwierdzenie tego rodzaju może przypominać słynne „idź pobiegać”, deweloperzy zdają się mieć sposób na osiągnięcie celu. Wprawdzie bitwy nadal odbywają się na małych arenach, ale te są o wiele bardziej rozbudowane. Zamiast płaskiej planszy, na którą czasami spadają dwie kłody, twórcy oferują mapy o zróżnicowanym terenie. Widać na nich wzniesienia, stawy i liczne przeszkody. Przypomina to system walki z Endless Legend. Podobnie jak w produkcji studia Amplitude różnice wysokości najprawdopodobniej wiązać się będą z odpowiednimi bonusami. Pozwoli to na znaczne pogłębienie aspektu taktycznego starć. Odpowiednie wykorzystanie terenu oraz rozstawienie jednostek sprawi, że zwycięstwo mniejszą armią nie będzie już tak nieosiągalne. Umożliwi to również zaistnienie wręcz filmowych scenariuszy. Już teraz oczyma wyobraźni widzę desperacką obronę w wąwozie lub szarżę kawalerii zjeżdżającej ze wzgórz.

Songs of Conquest to nie tylko dobrze brzmiący tytuł. Każda z kampanii posiadać ma bowiem odmienny motyw przewodni. Wraz z wykonywaniem misji odblokowywać będziemy kolejne fragmenty utworu. Pełne wersje pieśni usłyszymy dopiero po ukończeniu poszczególnych wątków fabularnych. Ponadto gra studia Lavapotion już teraz jest w stanie pochwalić się naprawdę klimatycznym soundtrackiem. Muzyki, która trafi do gry, możemy posłuchać na oficjalnym kanale tej produkcji w serwisie YouTube.

W mieście będziesz musiał wybierać

Songs of Conquest rozwinie również aspekt rozbudowy miast. Wielokrotnie w serii Heroes byliśmy zmuszani do wybierania między kilkoma rodzajami budynków, które wzajemnie się wykluczały. Gra studia Lavapotion podchodzi do tego w jeszcze inny sposób. Nasze miasta posiadać będą bowiem określoną ilość miejsca, które wykorzystamy do wznoszenia nowych konstrukcji. Konieczne okaże się więc odpowiednie zarządzanie przestrzenią – w sposób, który zagwarantuje jak największe profity. Gdy miejsce w osadzie całkowicie się wyczerpie, pomogą z kolei forty umieszczone w strefie jej wpływów. W przeciwieństwie do swoich odpowiedników z Heroes nie będą one jedynie siedliskami stworzeń, tylko całkowicie nowymi obszarami budowlanymi. Nic nie stanie zatem na przeszkodzie, by niektóre z fortec zmienić w centra przemysłowe, a inne w ruchliwe koszary.

Zmiany tego rodzaju mogą zniechęcić najbardziej zagorzałych fanów kultowej serii. Taki system rozbudowy miasta przypominać może im bowiem całkowicie inną niszę, jaką są niektóre RTS-y. Podobną mechanikę oferowało chociażby Halo Wars. Nie muszą się oni jednak obawiać, ponieważ Lavapotion nie zamierza wymyślać koła na nowo. Deweloperzy proponują zmiany, ale wzięli przy tym z oryginalnego Heroes of Might and Magic wszystko to, co przyczyniło się do sukcesu oryginału.

Kim będziemy mogli zagrać?

W Songs of Conquest znajdziemy również kilka różnorodnych frakcji, którymi przyjdzie nam sterować. Na razie są one cztery: Arleon to pozostałość wielkiego imperium, o którego sile świadczy potężna kawaleria oraz magiczne stworzenia rodem z mrocznych kniei. Barya to z kolei stowarzyszenie kupców i wynalazców, którzy swojej niezależności bronią przy pomocy prochu. Następne ugrupowania to Baronia Loth, która przypomina znane wszystkim Nekropolis, oraz Rana, czyli frakcja bagiennych gadów. Już teraz można założyć, że każde z wymienionych stronnictw pozwoli na zastosowanie innej taktyki, która doprowadzi nas do zwycięstwa.

Naszymi armiami pokierujemy przy pomocy potężnych bohaterów, którzy wzorem tych z Heroes awansują z czasem na kolejne poziomy. Wraz z ich rozwojem zdobędziemy nowe umiejętności, a w trakcie bitew użyjemy ich do nękania naszych wrogów potężnymi czarami. Ważnym czynnikiem wpływającym na statystyki tych postaci okażą się również legendarne artefakty, które znajdziemy w świecie gry. Ten element rozgrywki powinien wydać się szczególnie znajomy fanom kultowej serii. I bardzo dobrze! Po co bowiem zmieniać coś, co działa idealnie od wielu lat?

To samo powiedzieć można o mapach, jakie zaprezentowali twórcy. Tak jak w Heroes nie brakuje na nich licznych skarbów, budynków, grobowców oraz czyhających na gracza niebezpieczeństw. Osobiście zawsze najbardziej lubiłem właśnie ten aspekt rozgrywki. Przemierzanie rozległych terenów i odkrywanie ich tajemnic przyciągało mnie do ekranu na długie godziny. Co rusz będzie można znaleźć tu jakiś unikatowy przedmiot lub kolejny obiekt, który zapewni bonusy. Wygląda na to, że dla deweloperów z Lavapotion również jest to bardzo ważny element gry. Lokacje przedstawione na zwiastunie aż skrzą się od lśniących złotem oraz magicznym pyłem obiektów.

Ponadto mapy prezentują się przepięknie. Twórcy słusznie zrezygnowali ze środowiska 3D, które od dłuższego czasu dominowało w serii Heroes. Dzięki temu zamiast kolejnych kłujących w oczy i niedopracowanych tekstur oglądamy stylowy pixel art. Nie jest to poza tym proste rozwiązanie mające na celu zaoszczędzenie czasu oraz budżetu. Mapy zostały bowiem zaprojektowane pieczołowicie i pełne są urokliwych szczegółów. Cała kraina żyje, poruszając się na naszych oczach. Drzewa kołyszą się przy podmuchach wiatru, iskry płomieni strzelają w powietrze, a rozmaite potwory ani przez chwilę nie pozostają w bezruchu. Efektowne wizualizacje rzucanych czarów oraz szybkie ruchy żołnierzy sprawiają natomiast, że walki wyglądają bardzo dynamicznie. Dla mnie już teraz jest to jedna z najładniejszych gier w tej stylistyce, jakie kiedykolwiek widziałem.

Czynnikiem, który najmocniej utwierdza mnie w przekonaniu, że twórcy wiedzą, co robią, jest jednak coś innego. Lavapotion już przy okazji pierwszej zapowiedzi zdradziło bowiem, że gra wyposażona będzie w tryb sieciowy oraz hot seat. W zestawie z tą produkcją dostarczony zostanie również prosty edytor pozwalający na tworzenie całkowicie nowych map lub całych kampanii. Podejście to zdradza, iż deweloperzy zdają sobie sprawę z tego, co zadecydowało o fenomenie cyklu Heroes. Kampanie singlowe dostępne w grach z tej serii były oczywiście ciekawe, jednak najwięcej czasu fani spędzali na długich rozgrywkach ze znajomymi. Oddanie w ręce graczy trybu hot seat oraz edytora map jest więc idealnym sposobem na nieograniczone wręcz replayability tego tytułu.

Pozostaje zatem czekać na premierę gry oraz wszem i wobec głosić wesołą nowinę. Po co komu Heroes 8, skoro w 2022 roku możemy otrzymać coś o wiele lepszego.

Przemysław Dygas

Przemysław Dygas

Na GRYOnline.pl opublikował masę newsów, nieco recenzji oraz trochę felietonów. Obecnie prowadzi serwis Cooldown.pl oraz pełni funkcję młodszego specjalisty SEO. Pierwsze dziennikarskie teksty publikował jeszcze na prywatnym blogu; później zajął się pisaniem na poważnie, gdy jego newsy i recenzje trafiły na nieistniejący już portal filmowy. W wolnym czasie stara się nadążać za premierami nowych strategii i RPG-ów, o ile nie powtarza po raz enty Pillars of Eternity lub Mass Effecta. Lubi też kinematografię i stara się przynajmniej raz w miesiącu odwiedzać pobliskie kino, by być na bieżąco z interesującymi go filmami.

więcej

Path of Exile 2 będzie wielkim zagrożeniem dla Diablo 4
Path of Exile 2 będzie wielkim zagrożeniem dla Diablo 4

Przed premierą

Największy rywal Diablo obrał kurs kolizyjny i planuje pokrzyżować plany Blizzarda. Path of Exile 2 to w zasadzie całkiem nowa gra i wygląda na to, że na rynku gier hack’n’slash dojdzie do pojedynku samców alfa o przewodnictwo w stadzie.

Yandere Simulator – Postal ma siostrę, czyli niepokojący symulator morderczyni
Yandere Simulator – Postal ma siostrę, czyli niepokojący symulator morderczyni

Przed premierą

Yandere Simulator to jedna z najdziwniejszych i najbardziej niepokojących gier, jakie obecnie powstają. Symulator szkolnej morderczyni powstaje w USA, choć wygląda jak kolejne japońskie dziwactwo.

Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock
Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock

Przed premierą

Choć obie części System Shock zyskały uznanie krytyków, żadna z nich nie okazała się komercyjnym hitem. Trudno więc dziwić się, że niewielu chciało zainwestować w jej kontynuację. Teraz, po kilkunastu latach, zapomniany cykl wreszcie powraca do życia.