autor: Borys Zajączkowski
Korea: Zapomniany Konflikt - test przed premierą - Strona 2
Korea: Forgotten Conflict to strategia czasu rzeczywistego stworzona przez zespół Plastic Reality Technologies i znanego europejskiego wydawcę, firmę Cenega.
Przeczytaj recenzję Korea: Zapomniany Konflikt - recenzja gry
Przyglądając się współczesnym grom komputerowym o tematyce wojennej odnoszę niepokojące wrażenie, że ich twórcom umyka (czasami wręcz zamierzenie) sam najistotniejszy przecież element walki. Raz, że kierowanym przez gracza postaciom każe się przemierzać coraz to większe dystanse od jednego przeciwnika do drugiego, po drugie zaś coraz wyżej punktowane jest jak najcichsze eliminowanie wrogów. Oba te trendy pozostają jak najbardziej w zgodzie z dążeniem do ustawicznego podnoszenia realizmu świata gry, lecz oba przypadki zdają się popychać rozrywkę elektroniczną ku nieprzyjemnemu wynaturzeniu – z gier, które powstały z myślą, by oderwać człowieka od rzeczywistości i zabawić go zaczyna wiać nudą. Było nie było nasze realne życie przez większość czasu jest po prostu nudne.
To, że żołnierze muszą pokonywać olbrzymie odległości wiadomo nie od dziś i również nie od dziś wiadomo, że tego się nie da polubić. Oczywiście nie można walczyć bez chwili przerwy, by sama walka nie stała się nużąca przez swoją powtarzalność, lecz cała tajemnica polega na tym, by umiejętnie wypośrodkować rozmiar przerw pomiędzy zmaganiami. Mój niepokój zaś bierze się z tego powodu, że oto na rynku niebawem pojawić się ma zakrojona na wielką skalę gra wojenna – „Korea: Forgotten Conflict” – niedawno światło ujrzeli „Soldiers of Anarchy” i obie te produkcje mają ze sobą to właśnie wspólnego, że w drodze do kolejnego celu można zapomnieć, po co się tam zmierza. Oczywiście na razie jest to tylko niepokój, gdyż wersja beta, w którą miałem okazję zagrać daleka jeszcze jest od finalnej, a duży rozmiar map jest jak najbardziej mile widziany – najogólniej rzecz ujmując.
Druga wątpliwość względem rozwoju gatunku, o której wspomniałem, to punktowanie walki jak najmniej widocznej lub – jak to ma miejsce w „Korei” – walki, która się w ogóle nie odbyła. O ile jestem wielkim fanem wszelkiego rodzaju gier typu stealth, o tyle zaczynam czuć nerwowe skurcze w nadgarstkach, gdy wystawionego na strzał przeciwnika opłaca mi się oszczędzić i z narażeniem własnego życia ryzykować jego wyminięcie, gdyż wiem, że będzie to miało swoje odbicie w punktacji, którą otrzymam. Oczywiście jest to nie tylko politycznie poprawne, ale nawet pozostaje w zgodzie z większością ogólnie przyjętych systemów etycznych, by nie zabijać, lecz... no, właśnie.
Niezależnie od tej całej etyki, gry wojenne karmią się w większości historią i powoli można się już zacząć zastanawiać nad tym, czy ludzkość mimo wszystko nie uwikłała się w niedostateczną ilość wojen. Druga Wojna Światowa jest eksploatowana na okrągło. Pierwsza Wojna Światowa rzadziej, ale też. Zatoka Perska również może się poszczycić kilkoma tytułami traktującymi o niej. Wietnam jakoś bardziej oddziałuje na wyobraźnię filmowców niźli twórców gier, ale powstał przecież „Vietcong”. Jugosławia jakoś wciąż się prosi o uwagę. Autorzy „Korea: Forgotten Conflict” sięgnęli natomiast pamięcią znacznie dalej – przyznać im należy, że ten conflict jest naprawdę forgotten. Sam chciałem napisać we wstępie coś mądrego o XX wieku, który w większości upłynął na walkach imperialistów z komunistami i vice versa, ale stwierdziłem, że najzwyczajniej nie orientuję się, jak wojna w Korei wyglądała poza może tym, że była bratobójcza, ale to wie chyba każdy.