Far Cry 6 - trochę wojenny horror, trochę komedia dla nastolatków - Strona 2
Najnowszy Far Cry oferuje olbrzymi otwarty świat, okrutną wojnę domową na tropikalnej rajskiej wyspie oraz złożonego psychologicznie przeciwnika, z którym musimy się zmierzyć. A to jeszcze nie wszystko...
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Far Cry 6 - to dobra gra. Tylko dobra
Pokazano nam Far Crya 6, i to już po raz drugi. Tym razem zobaczyliśmy jednak trochę więcej. Po amerykańskich pustkowiach, opanowanych przez sektę tzw. rednecków, przenosimy się znowu do fikcyjnego kraju i znowu na wyspę. Tym razem jest to miejsce bardzo wyraźnie wzorowane na Kubie. Odcięta od świata republika na Morzu Karaibskim rządzona jest przez groźnego dyktatora, który przygotowuje już swojego następcę. Skojarzenie ze wschodnim sąsiadem Polski jest dość wyraźne, przynajmniej dla mnie.
DATA PREMIERY: 7 października 2021.
W trakcie wojny domowej, rewolucji, biorąc pod uwagę nasze rozmowy z faktycznymi partyzantami, najgorsze jest to, że naprawdę nie wiesz, co się wydarzy. Nie jesteś w stanie przewidzieć, jak konflikt się potoczy. Na to nakłada się strach, że możesz stracić bliskich.
Navid Khavari, narrative director
To już ten etap istnienia reżimu, w którym część społeczeństwa się ukrywa i prowadzi wojnę partyzancką na śmierć i życie. W trailerze wspomniane były też obozy pracy dla niepokornych i widzieliśmy propagandowy telewizyjny wywiad z Antonem Castillo, dyktatorem wyspy Yara.
Gracz sam może zdecydować, czy będzie grał kobietą, czy mężczyzną. Niewiele to jednak zmienia. W obu przypadkach pochodzimy z dobrej rodziny, ale decydujemy się stawić czoła tłamszącej ludzi władzy i dołączamy do rebelii.
Przy pracy nad Far Cryem 6 zrozumieliśmy, że każdy uczestnik starć ma swoje osobiste powody, żeby walczyć. Niektórzy stracili ukochanych, niektórzy zdezerterowali z wojska. Niektórzy walczą dla samej radości walki. Takie przypadki zdarzają się w rzeczywistości. Chcieliśmy uchwycić złożoność tej sytuacji, tę sieć. Poznaliśmy masę historii związanych z rewolucją i chcielibyśmy to uwiecznić w grze.
Navid Khavari, narrative director
Opowieść zapowiada się dobrze. W grze będziemy mogli schować broń i wmieszać się w tłum. Owszem, pojawią się też cywile i obszary miejskie. Dla tej serii to bardzo przyjemnie rokująca nowość, a jako że w planach są akty sabotażu, możemy spodziewać się też elementów skradanki znacznie bardziej złożonych i ciekawych niż do tej pory.
Yara jest odciętym od świata skansenem. Zupełnie jak na prawdziwej Kubie jeżdżą tam stare samochody, stare radzieckie czołgi, a w rękach bohatera (lub bohaterki) dostrzegłem najprawdziwszą pepeszę i – jak sądzę – pistolet maszynowy MP-18. Rebelianci korzystają także z koktajli Mołotowa, pływają łódkami, jeżdżą na koniach i chowają się w podziemnych bunkrach. To ciągle Far Cry, więc wybuchy i długie serie z broni maszynowej wypełnią większość naszego czasu z grą.
Świat, w który da się uwierzyć
Seria Far Cry do pewnego stopnia cierpiała, ponieważ możliwości techniczne sprzętu nie dorastały do wizji, jaką chcieli zaprezentować światu twórcy. Na tropikalnej wyspie, w przypadku której liczbę drewnianych chat mogliśmy zapisać dwiema cyframi, dało się spokojnie wyrżnąć kilkuset uzbrojonych bandziorów i jeszcze spotkać lokalnych mieszkańców.
W Himalajach wyzwalaliśmy z rąk tyrana państewko, które składało się w całości z lasów, niewielkich posterunków i paru przyjaznych nam osad, a w Montanie na ledwie zamieszkałym terenie, wchodzącym w skład USA, atakowały nas śmigłowce fanatyków religijnych, których przez całą grę dalibyśmy radę zabić pewnie parę tysięcy. W końcu pojawiali się wszędzie i tylko kwestią naszej wytrwałości byłoby osiągnięcie takiego „wyniku”.
Ten kontrast pomiędzy światem przedstawionym a toczącą się w nim akcją nigdy nie był czymś, co ostatecznie psuło rozgrywkę. Patrząc na miasta na wyspie Yara, czuję jednak, że w końcu mamy szansę zobaczyć teren, który odpowiada skali konfliktu.
Również ogólny klimat wydaje się poważny. Anton Castillo robi o wiele lepsze wrażenie od Josepha Seeda, nie mówiąc już o Mickey i Lou. Bliżej mu do Pagan Mina, który był moim ulubionym czarnym charakterem w tej serii. Dyktator Kyratu był ostentacyjny, stylowy, miewał napady szału, potrafił być brutalny, ale miał za sobą jakąś historię. Na razie Anton jedynie sygnalizuje, że może być do niego podobny, ale dla mnie najważniejsze jest to, że nie wydaje się on postacią przerysowaną, sprowadzoną do poziomu komiksowej karykatury. Widać, że twórcy zadali sobie trud, by zrozumieć, co chcą nam opowiedzieć, i że niekoniecznie będzie to łatwa opowieść.
Jedno z pytań, które chcieliśmy sobie zadać, to: „Kiedy zaczyna się rewolucja?”. „Co sprawia, że zwykli ludzie łapią za broń i idą walczyć?” Potem trzeba iść dalej i zadać sobie pytanie: „Kiedy rewolucja się kończy?”. Kiedyś musisz skończyć ten konflikt i pytanie brzmi: „Czy walczysz, żeby pomóc ludziom, czy dlatego, że uzależniłeś się od adrenaliny?”. To są pytania, które miały dla nas znaczenie.
Navid Khavari, narrative director
To cieszy, bo sprawia, że nie mogę się doczekać grania...