New World od Amazonu wygląda coraz lepiej, ale…
MMORPG od Amazon długo każe na siebie czekać, ale coraz więcej znaków na niebie i ziemi wskazuje, że będzie warto. Niestety, tytuł ten nie trafi do każdego. Projekt ma mocne fundamenty, ale część zmian sprawiła, że brakuje oryginalności i czegoś nowego.
Przeczytaj recenzję Recenzja New World - MMO, którego potrzebowałem
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Zostałem zaproszony na wydarzenie organizowane przez Amazon, w ramach którego wraz z innymi dziennikarzami z branży testowałem ekspedycję dodaną do New Worlda. Ekspedycja to w tym MMORPG odpowiednik dungeonu, więc najbardziej klasyczna forma aktywności grupowej w obrębie gatunku. Z pięcioosobową ekipą udaliśmy się na Wykopaliska Amrine, które będą pierwszymi lochami zwiedzanymi przez graczy. Czy była to dobra reklama tego tytułu?
NEW WORLD NA SZYBKO
- Co to? Gra MMORPG osadzona w czasach podboju Ameryki przez konkwistadorów, z obowiązkowymi motywami fantasy.
- Kto za tym stoi? New World to projekt Amazona, które to przedsiębiorstwo po raz kolejny próbuje podbić świat gier.
- Od jak dawna czekamy? Pierwszy news o New Worldzie pojawił się na naszym portalu we wrześniu 2016 roku.
Pierwszy dungeon w New Worldzie daje nadzieję na coś dobrego
Trudno określić jednoznacznie. New World oficjalnie jest jeszcze na etapie wersji alfa – i to widać. Betę gry zapowiedziano na 20 lipca, a premierę na 31 sierpnia. Z jednej strony jest jeszcze trochę czasu na poprawki, z drugiej nie jestem przekonany, czy Amazon podoła temu zadaniu. Nie zrozumcie mnie źle, Wykopaliska Amrine prezentują się naprawdę dobrze! Na plus trzeba zaliczyć twórcom klimatyczne przedstawienie tej lokacji. Faktycznie miało się odczucie, że schodzimy do podziemi, w których na każdym zakręcie czai się jakieś niebezpieczeństwo.
Przeciwnicy również robili wrażenie. Stwory włóczyły się po dungeonie, wypatrując poszukiwaczy przygód, których mogłyby pozbawić życia. Na szczęście nasza dzielna drużyna sprawnie poradziła sobie z tymi paskudztwami. New World również w pełni wykorzystuje podział na role – tank zajmował się tu zatrzymywaniem trudniejszych do pokonania nieprzyjaciół na sobie, healer utrzymywał wszystkich przy życiu, a DPS-i likwidowali gniazda, aby nie pojawiało się więcej wrogów.
Mechanika gniazd potworów sprawiła, że podróż przez dungeon nie polegała jedynie na eksterminacji coraz większej liczby nieprzyjaciół. Znalazło się również miejsce na prostą zagadkę środowiskową, wymagającą współpracy całej drużyny. Niby drobnostka, ale w przyjemny sposób urozmaiciła zabawę. Dobrze wiedzieć, że pierwszą ekspedycję w New Worldzie wyposażono w takie elementy. To pozwala wierzyć, że w dalszej części gry czeka nas więcej niespodzianek. Fajnym rozwiązaniem były również punkty kontrolne, dzięki którym po porażce nie musieliśmy rozpoczynać całej wyprawy od nowa.
Bossowie nie powinni być kalkami zwykłych przeciwników
W czym zatem tkwi problem? W bossach, którzy byli jednie większymi wersjami przeciwników spotykanych na Wykopaliskach Amrine. Pierwszy oponent, przerośnięty duch, robił dobre wrażenie, ale twórcy nie dopracowali jeszcze zadawanych przez niego obrażeń. W efekcie coś, co miało być dziennikarską wycieczką, przerodziło się w walkę z niebezpieczną mechaniką. Po kilku próbach udało się go jednak pokonać – cała drużyna była pod wrażeniem tej potyczki. Trzeba było unikać pocisków wroga oraz zjaw, które przywoływał, a nie tylko skupiać się na samym zadawaniu obrażeń. Była to zdecydowanie miła odmiana, zwłaszcza jak na pierwsze wyzwanie tego typu w New Worldzie.
Pewnym zawodem okazał się natomiast finałowy przeciwnik. Potężny stwór nie różnił się zbyt wiele od swoich mniejszych towarzyszy, których widzieliśmy w różnych zakątkach dungeonu. Ataki również miał podobne – z jedną odmianą: cały czas przywoływał swoje sługi. Może to kwestia niewystarczającego ekwipunku, może zabrakło balansu, ale nie poradziliśmy sobie z tym bossem. Zwyczajnie zadawał za duże obrażenia względem tego, co mógł uleczyć nasz healer (jeden z deweloperów, tak swoją drogą).
W pewnym momencie wpadłem na pomysł, że skupię uwagę bossa na sobie, biegając przed nim po pomieszczeniu, a reszta drużyny będzie eliminować mniejszych przeciwników i cały czas atakować ich szefa. Niestety, jego zasięg rażenia był większy, niż wskazywałby na to jego model – ta taktyka szybko okazała się nieskuteczna. Warto dodać, że sojusznika można wskrzesić tylko raz w trakcie potyczki. Kiedy towarzysz padnie ponownie podczas starcia z bossem, musi już odrodzić się w kapliczce w dungeonie oraz poczekać, aż reszta drużyny skończy walkę.
Po kilku porażkach okazało się, że minął czas przewidziany na tę podziemną wyprawę i musieliśmy pożegnać się z Wykopaliskami Amrine. Ominęła nas również sesja Q&A – jak się okazało, inne zespoły szybciej darowały sobie walkę z ostatnim bossem niż my.