autor: Artur Okoń
Warlords IV: Bohaterowie Etherii - zapowiedź - Strona 2
Warlords IV: Heroes of Etheria podobnie jak części poprzednie serii Warlords, jest strategią turową z elementami cRPG osadzoną w świecie fantasy. Gracze ponownie mogą stanąć na czele wojsk złożonych ze smoków, pegazów, mrocznych elfów...
Przeczytaj recenzję Warlords IV: Bohaterowie Etherii - recenzja gry
Powiedzmy sobie jasno - jestem fanem serii Warlords! Już 14 lat upłynęło, odkąd zagrałem w pierwszą cześć gry i bardzo się cieszę, iż „Władcy wojny” po raz kolejny zagoszczą na moim monitorze.
Akcja gry rozgrywać się będzie na kontynencie Etheria (nie mylić z Erathia!), fantastycznej krainie magii i miecza, zamieszkanej przez baśniowe stwory. Czasy są niespokojne, albowiem adeptka magii imieniem Aravein, spędzając połowę życia na studiowaniu magicznych ksiąg, w końcu spełniła swe marzenie - przywołała setki pomniejszych Demonów, za pomocą których chce przejąć władzę nad krainą, podporządkowując sobie wszystkie zamieszkujące ją rasy. Naszym zadaniem będzie ją powstrzymać i wygnać siły zła z powrotem do ich macierzystego wymiaru.
Pierwszą istotną informacją jest to, iż gra będzie w dużej części czerpać ze swojej poprzedniczki, Warlords Battlecry 2. Dla mnie jest to bardzo dobra wiadomość, albowiem wspomniana gra jest dla mnie zdecydowanym numerem jeden wśród najbardziej niedocenionych pozycji ubiegłego roku! Mimo iż nie powalała na kolana grafiką, to jako pierwsza w zadowalającym mnie stopniu połączyła gatunki RPG i RTS, stając się hybrydą idealną. I mimo iż Warlords 4 będzie strategią turową, to wspólnych cech z Battlecry 2 można doszukać się wielu.
Warlords 4 wykorzystuje zmodyfikowany silnik Battlecry 2, przez co cześć rozwiązań wizualnych pozostanie niezmienionych. Możemy się więc spodziewać ładnej i estetycznej oprawy graficznej, wprawdzie pozbawionej fajerwerków (w końcu to 2D), ale za to wyraźniej i czytelnej. System rozgrywania kampanii nie uległ zmianie - kraina Etherii została podzielona na małe sektory, o które będziemy zmuszeni stoczyć bitwy. Zdobycie każdego z regionów łączy się z pewnymi korzyściami - zwiększeniem siły Bohatera czy też wszystkich dowodzonych przez nas jednostek. Logiczne jest więc to, że im więcej sektorów zajmiemy, tym nasza armia stanie się potężniejsza, dzięki czemu będziemy mogli stanąć do walki o lepiej strzeżone prowincje.
Podobnie jak w Battlecry 2, na początku gry stworzymy postać tytułowego „Władcy wojny”. Niczym w rasowym RPG możemy wybierać spośród olbrzymiej ilości profesji, ras, modyfikować współczynniki czy też dowolnie rozwijać umiejętności naszego bohatera. Wraz ze zdobywaniem kolejnych prowincji, będzie on awansował na wyższe poziomy doświadczenia i jednocześnie doskonalił w sztuce wojennej. Zresztą ta prawidłowość działa nie tylko w jego przypadku, ale wszystkich oddziałów, którymi będziemy dowodzić! Co więcej, zarówno nasz kluczowy bohater, jak i inne najsilniejsze oddziały będą towarzyszyć nam w kolejnych scenariuszach. Zawsze lubiłem to rozwiązanie, albowiem pozwala bardziej zżyć się z dowodzonymi przez nas jednostkami i przestać je traktować niczym mięso armatnie, hurtowo rzucając na wroga i produkując w jego miejsce nowe. Istotną zmianą jest to, iż nasz główny bohater nie będzie obecny na placu boju, lecz stale przebywał w naszej stolicy. Dzięki temu unikniemy sytuacji znanych np. z Battlecry 2, iż niektóre scenariusze dało się wygrywać, rzucając natychmiast do boju naszego potężnego herosa, który ubijał wrogów, nim ci zdążyli wybudować choć jeden budynek. W Warlords 4 nasz champion będzie więc zasiadał na królewskim tronie i stąd swoją charyzmą i czarami wesprze w boju nasze odziały.