Widzieliśmy grę The Medium - „Silent Hill z Krakowa” intryguje
The Medium to jedna z najciekawiej zapowiadających się gier 2021 roku i szansa dla platformy Xbox na naprawdę dobry tytuł ekskluzywny, którego PS5 będzie mogło jej pozazdrościć. Nowy horror polskiego studia Bloober Team wygląda obiecująco.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry The Medium - polski Silent Hill... z Polską w tle!
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
„Polskie Silent Hill” – takie określenie przychodzi na myśl, gdy patrzy się na najnowszą grę studia Bloober Team: The Medium. Często pojawia się w opisach wrażeń ze zwiastunów, sami twórcy zresztą potwierdzają, że kultowa druga część owej słynnej japońskiej serii to dla nich arcydzieło wszech czasów i absolutny wzór najlepszego horroru. Na szczęście w tym przypadku chodzi głównie o inspirację, a nie kopiowanie na ślepo i The Medium dobrze łączy inne wzorce, a zarazem dodaje sporo własnego charakteru. Mogłem się o tym niedawno przekonać, w czasie specjalnej prezentacji gry i zdalnego spotkania z twórcami.
Na moje pytanie o pozostałe źródła, które najbardziej na nich wpłynęły, usłyszałem w odpowiedzi całą wyliczankę niezwykle klimatycznych gier, filmów i seriali. Paletę barw i ogólną atmosferę wzorowano na takich obrazach jak The Dark i Czarnobyl. Duży wpływ miały też inne japońskie horrory, w stylu Fatal Frame i Forbidden Siren, oraz gry pokroju Hellblade, Amnesia czy What Remains of Edith Finch. Nie można także zapominać o pracach graficznych Zdzisława Beksińskiego, które były głównym źródłem inspiracji dla całego stylu wizualnego The Medium. Z serii Silent Hill oraz pierwszych odsłon Resident Evil zapożyczono natomiast inną wizytówkę gry – predefiniowaną kamerę.
Akcja gry ma miejsce w istniejącym w rzeczywistości hotelu „Cracovia”, którego wnętrze od razu można rozpoznać po charakterystycznych kolumnach.
Kinowe doświadczenie – statyczna kamera
The Medium nie będzie tradycyjną grą TPP, czyli z widokiem zza pleców postaci. Zdecydowano się na predefiniowane kąty kamery (fixed camera angles), i to nie tylko z chęci oddania hołdu wspomnianym seriom horrorów czy nawet takiej klasyce jak Alone in the Dark. Pokazanie akcji w ten sposób daje przede wszystkim dużo bardziej filmowe doświadczenie oraz pozwala twórcom łatwiej budować klimat, przez pokazywanie różnych scen z odpowiedniej perspektywy.
Decyzję o rezygnacji z klasycznego TPP podjęto po długich testach i dyskusjach. Istotnym argumentem było jeszcze to, że zdefiniowane kąty kamery zachęcają do uważniejszej eksploracji. Trudno zresztą wyobrazić sobie inny wybór, jeśli weźmie się pod uwagę kluczową cechę gry, czyli rozgrywkę w tzw. podwójnym świecie: realnym i duchowym.
„Dual world” – granie w dwóch wymiarach
Pokazanie działania systemu „dual world” w akcji było głównym punktem programu podczas około 20-minutowej prezentacji rozgrywki The Medium. Funkcjonowanie w jednym bądź drugim wymiarze nie jest opcją do wyboru, a elementem ściśle związanym z konkretnym momentem w fabule. Zależnie od tego przyjdzie nam kontrolować główną bohaterkę Marianne w świecie rzeczywistym lub duchowym, a czasem obserwować oba równocześnie. Wtedy ekran staje się podzielony niczym przy kanapowym co-opie, a my widzimy tę samą lokację w dwóch wersjach w trakcie jednej sceny.
Oba wymiary różnią się znacznie nie tylko pod względem wizualnego stylu, ale i funkcjonalności. Na tej mechanice oparto wiele zagadek środowiskowych. Widzieliśmy choćby, jak Marianne jest zachęcana przez ducha pewnej dziewczynki do wejścia na piętro opuszczonego hotelu. W świecie realnym można tam wjechać windą, bo schody są zniszczone, ale gdy drzwi kabiny zostają zablokowane, wyjście istnieje tylko w świecie duchów.
Sterowana przez nas bohaterka, jako tytułowe medium obdarzone paranormalnymi zdolnościami, może wtedy skorzystać z umiejętności opuszczania własnego ciała. Zamiera nieruchomo w rzeczywistym wymiarze, by poruszać się swobodnie w sferze spirytualnej. Zależnie od problemu do rozwiązania, konieczne będzie manipulowanie obiektami w jednym bądź drugim świecie. Istnieje też pewne ograniczenie w tej mechanice, bo Marianne nie może zbyt długo przebywać poza własnym ciałem. Jej duch zaczyna po pewnym czasie zanikać, co dopinguje do konkretnych działań.
„Silent Hotel” w Krakowie
Spora część akcji gry dzieje się w hotelu Niwa w Krakowie, w latach 90. XX wieku. Fikcyjna nazwa odnosi się jednak do prawdziwej lokacji, którą odtworzono z dość dużą dokładnością. Inspiracją dla twórców był hotel „Cracovia” zbudowany w latach 60. Obiekt działał w sieci hotelarskiej Orbisu do 2011 roku, a od 5 lat jest częścią Muzeum Narodowego w Krakowie i miejscem prezentacji różnych wystaw. W grze od razu rzucają się w oczy charakterystyczne, obłożone kafelkami kolumny w lobby budynku.