Przepiękne flaki z olejem - wracamy do Simsów wraz ze Śnieżną Eskapadą
Piękny dodatek, który zostawia nas w niepewności – Snowy Escape do Sims 4, choć może się podobać, tak każe się zastanowić, czy Maxis na pewno idzie w dobrą stronę.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Sims 4 Snowy Escape to najpiękniejszy dodatek, jaki powstał – zarówno sam świat, jak i wyposażenie górują nad dotychczasowymi. Tyle tylko, że powinien być częścią Seasons. Albo nie być dodatkiem, a pakietem rozgrywki. Wtedy dałabym mu 11/10.
- cała zawartość – serio; Simsy jeszcze nigdy nie były tak piękne,
- nowe proste rozwiązania, które poprawiają jakość rozgrywki,
- skrzynki pocztowe na ścianach budynków,
- śnieg cały rok!
- znalazłam wreszcie łóżko idealne,
- nowe fryzury simek,
- różnorodność w obrębie jednego świata,
- zamiecie śnieżne i burze w trakcie wspinaczki,
- wreszcie możemy wejść na górę i to zobaczyć, a nie tylko przeczytać o tym w polu tekstowym.
- nuda,
- rozdrabnianie zawartości – czy przed premierą Sims 5 dostaniemy też dodatki uzupełniające do wiosny i jesieni?
- Wakaba, jedna z trzech dzielnic, mogłaby przestać istnieć, i nikt by nie zauważył. Chyba że lubi pływać.
Nic tak nie weryfikuje mieszkania bez balkonu jak pandemia i lockdown.
W czasie, kiedy było jeszcze słonecznie, balkoniarze mogli suszyć pranko na balkonach i tarasach. Mogli wywlec na rozgrzane słońcem mrozoodporne płytki leżaczki, kocyki i krzesła, wypuścić koty i psy, i zapozować z książką do zdjęcia, które wrzuciliby potem na Instagrama albo Facebooka, a inni balkoniarze dawaliby serduszka, bo przecież pandemia, ale na szczęście jest ta odrobina normalności – ten balkon. Niby nie ogród, ale jednak na zewnątrz. Niby część mieszkania, ale jednak poza nim. Niby część wspólna, ale jednak prywatna; wynajmowany, ale jednak swój. Balkonowo-pandemiczna fiksacja nie ominęła GOL-a. Codziennie balkoniarze (wcale nie balkoniary!) i tarasiarze opowiadali o swoich roślinnych zmaganiach, wrzucali zdjęcia, analizowali składy nawozów i odżywek, składy mieszanek nasion; dyskutowali o zasadności stosowania keramzytu. Porównywali rozmiary łąk, które zasiali w donicach, symulując sobie ogrody, przyrodniczy bezkres i czasy, w których wszystko było łatwiejsze.
Zawsze byłam balkoniarą. Jednak cokolwiek rozstawia pionki w moim życiu, postanowiło, że kosztem samodzielności będzie brak balkonu. Siedzę więc w domu w wysokiej wieży, w betonowej klatce; na zewnątrz pandemia, a ja nie mogłam nawet wrzucić na Instagrama zdjęcia mojej wyhodowanej z nasion bazylii, która osiągnęła wysokość 1,5 metra, właśnie zakwitła i zaraz zbiorę z niej nasiona. Dlaczego? Bo ta bazylia nie istnieje. Nigdy jej nie posadziłam, bo nie mam balkonu.
Nie będę udawać, że sadzenie bazylii w Simsach, co wiadomo, że robię – wiadomo! – daje mi to samo, co posiadanie balkonu. Bądźmy poważni. Nie będę też udawać, że wakacyjne Snowy Escape zastąpi mi wyjście z domu, wypoczynek i sport. Ale, niech to szlag, sprawiło, że na chwilę zapomniałam, iż urlop poza domem, normalny relaks w hotelu, zwyczajne przyjemności związane z przebywaniem na zewnątrz, nie są i w najbliższym czasie nie będą w moim zasięgu. I zrobiło mi się lepiej.
Ale zanim zaczęłam się cieszyć tym dodatkiem (a zaczęłam), pierwszych 10 godzin spędziłam na wyklinaniu, szkalowaniu i narzekaniu na całą jego zawartość i w ogóle konstrukcję… wszystkiego.
Przekleństwo wczesnego dostępu
Early access ma swoje minusy – po pierwsze działa bez dodatków i nie da się zobaczyć, jak współgra z resztą mechanik. Po drugie – jest wczesnym dostępem, więc jeśli zawodzi Was sama gra, bugi i niedociągnięcia Was dobiją. Przez kilka godzin próbowałam wyjść poza drugi poziom aspiracji. Miałam spotkać leśną zjawę albo kodamę. Zjaw spotkałam mnóstwo, i nic. Po dwóch czy trzech dniach grania, aspiracja w końcu przeskoczyła magicznie w trakcie zdobywania szczytu góry, bez zjaw, bez kodam. A ja zdążyłam już szczerze znienawidzić spacery po lasach bambusowych. Później, jak już nie potrzebowałam, oczywiście spotkałam kodamę, no bo przecież czemu nie, nie?! Z kolei bara-bara i dłuższe przesiadywanie w gorącym źródle kończyło się dla moich simów utknięciem w miejscu. Też mi relaks. Nie będę nawet mówić, ile zajęło mi przejście jednego z etapów wspinaczki na górę, tylko dlatego, że partner wyprawy za nic nie chciał podejść do wyznaczonego punktu. Ale wiecie, zen. Wdech i wydech.
Przepiękny pakiet rozgrywki z tego dodatku
Nie jest tajemnicą, że Simsy mnie ostatnio nie zachwycają. Weźmy Nifty Knitting – dodatek-akcesoria, z którego wykorzystuję obecnie dokładnie zero przedmiotów i tyle samo mechanik. Journey to Batuu – właściwie mogłabym nic o nim nie napisać, a wszyscy wiedzieliby, o co chodzi. Ale niech będzie: pomijając, że jest to dokładnie wszystko to, o co nie prosili gracze, to dom „starwarsima” można sobie umeblować lampami sufitowymi sięgającymi do podłogi i przerośniętymi meblami, bo całe wyposażenie zaplanowano pod kantyny i 3 razy większych simów (których nie ma w grze). Nie, nie będę podnosić sufitów dla tych przeklętych pięknych lamp!
Gotowa na zawód przystąpiłam zatem do Snowy Escape – najpierw do samego trailera, potem do prezentacji na evencie EA, a na koniec do wczesnego dostępu. Chłonęłam to wszystko, mając wdrukowane, że po ostatnich doświadczeniach zadowoli mnie już tylko perfekcja. Jak można się nie zawieść, myśląc w ten sposób? No, nie można. Zawiodłam się jak fiks. Ale zapytajcie mnie, co konkretnie mi się nie podobało, a Wam nie odpowiem. Bo tak naprawdę wszystko mi się podobało. Cały dodatek po prostu mnie nie porwał, bo ani nie zajmuje mnie Japonia, ani sporty zimowe. Karolina, nasza redakcyjna królowa social mediów po japonistyce, pewnie zupełnie inaczej odbierze to rozszerzenie. Ale nawet gdybym jeździła na nartach albo desce… co jest ciekawego w bezczynnym patrzeniu, jak sim zjeżdża ze stoku? Zajmuje mnie za to wystrój wnętrz, i muszę przyznać, że jest to najpiękniejsza zawartość, i w ogóle najpiękniejszy dodatek, jaki powstał do Sims 4. Mimo to, no… to po prostu bardzo ładny dodatek, i tyle.
Ktoś chyba nie przeczytał maila
Kiedy zobaczyłam kolejną paczkę ze śniegiem, pomyślałam, że to pomyłka w zapowiedzi, i tak naprawdę dostaniemy pakiet rozgrywki. Po 20 godzinach w grze i tygodniu bicia się z myślami stwierdzam, że to chyba naprawdę miał być pakiet rozgrywki, ale coś poszło nie tak. Może w studiu Maxis naprawdę skończyły się już pomysły? Może ktoś pomylił się w jakimś dokumencie, i tak już zostało? Gdyby to nie był dodatek, EA mogłoby obtrąbić sukces – Snowy Escape przebiłoby uwielbiane Jungle Adventure. Kurczę, przecież nawet tytuł brzmi, jak pakiet rozgrywki!