Grałem w The Division 2: Warlords of New York – kosztowny powrót do Nowego Jorku - Strona 3
Agenci wracają do Nowego Jorku! Trochę nadkładając drogi, przez Waszyngton, ale lepiej późno niż wcale. Czy Warlords of New York będzie dodatkiem, na jaki czekaliśmy od premiery pierwszej części The Division?
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
- pierwszy płatne rozszerzenie do The Division 2;
- nowy obszar do eksploracji obejmujący teren dolnego Manhattanu;
- 5 głównych misji;
- 8 pobocznych misji;
- 8 punktów kontrolnych;
- brak nowej Strefy Mroku;
- wymagające starcia z bossami;
- “żyjący” świat gry z losowymi wyzwaniami;
- wzrost maksymalnego poziomu postaci do 40;
- nowe bronie i elementy kosmetyczne.
I’m in the New York state of mind.
„Jestem w nowojorskim nastroju”. Pod słowami znanej piosenki mogłoby się chyba podpisać wielu fanów The Division grających w sequel swojej gry, co można było wywnioskować z naprawdę wielu komentarzy w sieci. Waszyngton letnią porą jakoś nie dorównał zimowej aurze w Nowym Jorku, zarówno pod względem budowanego klimatu, jak i atrakcyjności samej zabudowy i lokacji. Nie uszło to uwadze twórcom z Massive Entertainment, bo w najnowszym dodatku – Warlords of New York – zamiast dalej zwiedzać stolicę USA, wracamy tam, gdzie wszystko się zaczęło – do Wielkiego Jabłka!
W Nowym Jorku ponownie spotkamy starych znajomych – Faye Lau, Paula Rhodesa i innych. Zmierzymy się z „zaktualizowaną” (w pewnym sensie) wersją frakcji Czyścicieli oraz Rikersów, tropiąc innego znajomego – Aarona Keenera. Patrząc na te powroty, trudno nie oprzeć się wrażeniu, że autorzy podążają dokładnie tą samą drogą, co studio Bungie przy Destiny 2. Tam również po słabszym przyjęciu kontynuacji w kolejnych dodatkach zaczęły pojawiać się lokacje, bohaterowie czy bronie z pierwowzoru, z misją zachęty i obudzenia miłych wspomnień u największych fanów.
Niestety, również podobnie jak w Destiny 2, Warlords of New York będzie pierwszym płatnym rozszerzeniem, choć przez ostatni rok zdążyliśmy się już przyzwyczaić, że nowe misje i lokacje do The Division 2 były udostępniane w darmowych aktualizacjach. Czy warto więc będzie zapłacić połowę ceny podstawki, by wrócić do walki na ulicach Nowego Jorku?
Agenci z Wall Street
Na to pytanie będę mógł odpowiedzieć oczywiście dopiero w recenzji całego dodatku. Póki co, podczas krótkiej prezentacji gry w siedzibie Massive Entertainment w Malmö, mogłem jedynie sprawdzić ogólny klimat i niektóre z wprowadzonych zmian. I muszę powiedzieć, że jest bardzo znajomo, tylko że… znajomo, bo tak samo jak w „dwójce”. Na razie jakoś nie znalazłem tej nowojorskiej magii z pierwszego The Division.
Na pewno spory wpływ ma na to fakt, że do Nowego Jorku wracamy osiem miesięcy po wydarzeniach z „jedynki”, a więc w środku lata. Nie ma już mglistych poranków i prószącego śniegu, tylko bujna zieleń w parkach i ulewne deszcze. Budynki są wyższe, widać wszechobecne schody przeciwpożarowe i dominującą z każdego miejsca srebrną wieżę One World Trade Center, ale atmosfera jest dokładnie taka, jak w Waszyngtonie.
Prorocza wizja czy sprytny easter egg?
W The Division 2 w Waszyngtonie można trafić do pewnej ciekawej lokacji. To muzeum, w którym przygotowano wystawę o nazwie „NYC After Dark – a return to the Big Apple – January”, czyli „Nowy Jork po godzinach – powrót do Wielkiego Jabłka – Styczeń”. Na dodatek na części plakatów promujących wystawę widać mapkę Dolnego Manhattanu!
Trzeba przyznać, że początek lutego, jako zajawka Nowego Jorku podczas wizyty na Coney Island i pierwsze dni marca, kiedy wylądujemy na Dolnym Manhattanie to dość niewielki poślizg, biorąc pod uwagę styczeń z plakatu muzeum. Czyżby dodatek Warlords of New York był zapowiedziany w grze już w momencie jej premiery? Według jednego z reżyserów gry, Yannicka Bancherea, to czysty przypadek!
„Nie sądzę, by była to jakaś wskazówka… Może raczej wymysł jednego z grafików? Zawsze chcieliśmy powrócić do Nowego Jorku, spotkać jeszcze raz tamtych bohaterów, zbadać zagrożenie jakie niesie Aaron Keener, domknąć wszystkie rozpoczęte wątki. To było zawsze nasze marzenie wrócić w fabule do Nowego Jorku, ale nie wydaje mi się, żeby było to zamierzone działanie.”
Cóż… Jeśli to naprawdę był czysty przypadek, to trzeba przyznać, że Massive entertainment ma proroczych grafików. Warto uważnie zerkać na ich prace!
Trochę zdziwiłem się, że eksplorując kawałek mapy, nie znalazłem w mieście żadnych śladów łączących obie części gry. Liczyłem na te same billboardy, plakaty, reklamy, ale nic z tego. Nowy Jork w The Division 2 wydał mi się miastem z zupełnie innego wymiaru niż w części pierwszej. Tyle narzekamy na lenistwo twórców i wielokrotne korzystanie z tych samych materiałów, a w tym konkretnym przypadku, gdy graficzny recycling jest wręcz wskazany, akurat go zabrakło. Lub po prostu nie widziałem tyle miasta, ile trzeba.
Plusem jest natomiast wybór nowej lokacji. Południowa część wyspy, czyli Lower Manhattan, pozwoli zwiedzić takie rejony jak Battery Park z widokiem na Statuę Wolności, Two Bridges z wejściem na most Brooklyński, chińską dzielnicę Chinatown czy Financial District ze słynną Wall Street. Nigdzie nie znajdziemy za to nowej Strefy Mroku do walk PvP. Lower Manhattan będzie tzw. Light Zone wyłącznie z komputerowymi przeciwnikami, a twórcy wytłumaczyli to fabularnie huraganem, który przeszedł nad Nowym Jorkiem i uszkodził ściany ograniczające wszelkie zamknięte strefy. Cały obszar ma być wykonany tak jak Waszyngton, czyli w dokładnej skali 1:1 z działającą geolokalizacją.