5 rzeczy, które zrobię w Microsoft Flight Simulator 2020
Microsoft powraca po 13 latach nieobecności do gatunku symulatorów lotniczych i oferuje graczom grafikę godną sprzętu nowej generacji. Co jednak robić w pięknym świecie Flight Simulatora? Poniżej znajdziecie kilka pomysłów, które mogą was zainteresować.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Microsoft Flight Simulator 2020 – największy sandbox w historii
Artykuł powstał na bazie wersji XONE.
Targi E3 to czas wielkich emocji dla graczy oraz redakcji GOL-a. O ile fani dużych marek, pokroju Assassin’s Creed czy Call of Duty, mogą przeważnie świętować, tak miłośnicy strategii, turówek i symulatorów – tacy jak na przykład ja – nie mają tam za bardzo czego szukać. Zdradzę Wam, że osobiście czuję się jak emeryt, oglądając te konferencje. Na E3 2019 wydarzyło się jednak coś tak nieprawdopodobnego jak czyste powietrze w Krakowie. Coś, co redakcja komentowała słowami: „Oho, T_bone właśnie dostał zawału”. Chodzi o zapowiedź Microsoft Flight Simulatora na konferencji Xboksa. Nareszcie coś dla mnie! I nie jest to „indyk” z konferencji PCgaming. Nie był to jednak koniec niespodzianek – gdy zaczęliśmy pisać o MSFS-ie, okazało się, że podejście twórców w duchu „zaszokujmy ludzi piękną grafiką” zadziałało w stu procentach i gra wzbudziła zainteresowanie również osób niezwiązanych z niszą symulatorów lotniczych.
O tym, że oprawa wizualna MS Flight Simulatora ociera się o fotorealizm, wiemy już chyba wszyscy. Twórcy oddają do naszej dyspozycji cały świat dzięki pomocy Bing Maps, które zaoferowało 2 petabajty danych. Mamy więc 2 miliony miast, 45 tysięcy lotnisk i wszystkie góry świata... Powiecie pewnie, że do tego niezbędny jest co najmniej DYSK TYSIĄC ze znanego marketu – no, na szczęście nie, bo gdy zachodzi potrzeba, większość danych pobierana jest z „chmury”.
Dodatkowo zdjęcia satelitarne zostały wzbogacone o przyzwoicie wyglądające drzewa i budynki, a to dzięki wsparciu algorytmów SI pomagających w generacji scenerii. Co robić w tak wielkim świecie? Oczywiście zwiedzać! Niektórzy polecą oglądać zabytki, inni cuda natury, a ostatecznie pewnie i tak każdy spróbuje wylądować przed swoim domem. Mam jednak dla Was garść moich własnych, odrobinę mniej banalnych pomysłów, które polecam wypróbować.
Wyląduję na najniebezpieczniejszym lotnisku świata
REDAKCJA I JEJ POMSŁY
Większość naszej redakcji nie ma pojęcia o samolotach i lotnictwie. Dlatego koledzy zapytani o to, co zrobią we Flight Simulatorze, odpowiedzieli… no cóż, inaczej niż ja. Oto ich pomysły:
- „Wyląduję na placu Czerwonym jak Mathias Rust”.
- „Polecę do Zamościa”.
- „Będę hałasował nocą wokół bloku mojej byłej”.
- „Spróbuję wylądować Airbusem A380 na autostradzie A4”.
- „Polecę sprawdzić, czy czynne wulkany są czynne też w grze”.
- „Spróbuję dolecieć z domu do pracy małym samolotem, wylądować na ulicy i zmierzę czas”.
- „Sprawdzę, czy Ziemia naprawdę jest okrągła”.
- „Zrobię jak najdłuższą beczkę, słuchając Danger Zone Kenny’ego Logginsa”.
Lotniska mają swój charakter. Podchodząc do lądowania na Gibraltarze, pilot najczęściej zmaga się z niebezpiecznymi bocznymi wiatrami z zatoki Algeciras. Z kolei lecąc na Maderę, do Funchal Cristiano Ronaldo Airport, przekonuje się, że problemem jest – pomijając nazwę – nietypowa platformowa budowa pasa 23 oraz wzgórza i klify na końcu pasa 05. Jeśli przyjrzycie się rankingom najniebezpieczniejszych lotnisk świata, Waszą uwagę zwróci na pewno jedno miejsce: leżący 2845 m nad poziomem morza malutki port lotniczy Lukla w Nepalu (znany także jako Tenzing-Hillary). Dla mnie jest to wyśmienita lokacja do przetestowania fizyki nowego Flight Simulatora z racji nachylonego pasa startowego.
Asobo Studio usprawniło zachowanie samolotów na nierównych i pochylonych powierzchniach. Zadbało również o odwzorowanie dynamicznego i statycznego tarcia, dzięki czemu opony zachowują się realistycznie na asfalcie, cemencie, trawie i innych typach nawierzchni. Efekt? Poślizgi i możliwość wykonywania dynamicznych zwrotów. Może Wam się to wydawać mało istotne, ale w takim Il-2 Sturmoviku: Bitwie o Stalingrad lądowanie lub próba startu w miejscach nieprzewidzianych przez twórców zawsze kończy się katastrofą. W FS 2020 można będzie eksperymentować do woli.
Z samej Lukli już niedaleko do Mount Everestu, dlatego polecam wystartować czymś takim jak Daher-Socata TBM 900, okrążyć najwyższy szczyt Ziemi i wylądować z powrotem w Lukli. Najlepiej w trudnych warunkach pogodowych, bo jak szaleć, to szaleć!