Co się stanie, gdy połączysz Obcego z Destiny? Graliśmy w GTFO
GTFO to nowa gra kooperacyjna, która naprawdę wystawi na próbę wasze umiejętności. Brak matchmakingu, potrzeba opracowywania w zespole taktyk i ograniczona amunicja, a wszystko to w ciężkim i mrocznym klimacie rodem z "8. pasażera Nostromo".
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
- hardcorowy miks strzelanki i survival-horroru;
- brak matchmakingu – musisz mieć czteroosobową ekipę znajomych;
- bardzo trudne misje wymagające planowania i ciągłej komunikacji;
- brak tradycyjnej kampanii fabularnej;
- podział gry na ograniczone czasowo sezony – każdy przyniesie kolejny pakiet misji.
Otwierasz potężne, metalowe drzwi. W gęstej mgle i słabym oświetleniu widzisz dwie pokraczne sylwetki stojących nieruchomo monstrów. Kilka serii z karabinu załatwia sprawę. Ruszasz dalej, znajdujesz jeden z szukanych identyfikatorów, ale po chwili maszkary nadbiegają ze wszystkich kierunków. Terkot broni nie ustaje, droga odwrotu jest odcięta, przeciwników nie ubywa, a zapas amunicji zbliża się do zera. I wtedy pojawia się stwór dwa razy większy od innych, a w dodatku jakby niewrażliwy na pociski. W 40 sekund z czterech ludzi w drużynie zostały dwie osoby, po chwili już tylko jedna. I koniec. Rozkaz Strażnika nie został spełniony. Wipe. Trzeba zacząć od nowa.
GTFO nie jest zwykłą strzelanką kooperacyjną, w której wystarczy iść razem do przodu i strzelać do wszystkiego, co się rusza. Może na pierwszy rzut oka gra wydaje się podobna do Killing Floor 2, ale tak naprawdę GTFO bliżej do złożonych rajdów z Destiny, tyle że w klimacie pierwszych filmów o Obcym. To prawdziwy hardcore dla najbardziej zgranych i potrafiących ze sobą współpracować zespołów, dlatego na razie możecie zapomnieć o matchmakingu. Każde otwarcie drzwi i wejście do nowego pomieszczenia trzeba najpierw dobrze omówić i zaplanować. Jak często podkreślają twórcy, to nie jest rozgrywka dla osób z podejściem Leeroya Jenkinsa!
Kto to ten Leeroy Jenkins?
Chodzi oczywiście o słynny klip video, który szybko stał się internetowym memem. Pokazuje on przygotowania graczy World of Warcraft do starcia z jednym z bossów i ich drobiazgowe omawianie konkretnego planu działania. W pewnym momencie jeden z nich po prostu zaczyna szarżować na wrogów wykrzykując przy tym swoje imię „Leeroy Jeeeennkkinnnss”, co w jednej chwili burzy wszelkie przygotowania grupy i doprowadza do śmierci całej ekipy.
Leeroy Jennkinnss!
Przykład niecierpliwości Jenkinsa nie jest przytaczany bez powodu, gdyż sukces przechodzenia misji w GTFO zależy właśnie od dobrej komunikacji między graczami oraz przygotowaniu zawczasu dobrego planu. Główni przeciwnicy – przerażające stwory o nazwie Sleepers – są zwykle nieświadome naszej obecności, dopóki nie zaświecimy im latarką po… czymś w rodzaju głowy. Lub nie narobimy hałasu. Czasami więc lepiej jest obejść po cichu zagrożenie lub zlikwidować za pomocą broni białej, najlepiej w skoordynowany sposób, gdy w korytarzu znajduje się kilka monstrów. W akcji o wiele bardziej przydatny niż strzelby okazał się skaner wykrywający Sleepersów i należy bezwzględnie pamiętać, by jeden członek drużyny zawsze miał go przy sobie.
Misji nie da się jednak przejść w całości po cichu i prędzej czy później dojdzie do bezpośredniego starcia. Zwykle w wyniku ludzkiego błędu, przez zaalarmowanie stworów jakimś nieuważnym zachowaniem, a czasem z konieczności, gdy otwieramy drzwi podpięte do głośnego alarmu. Wtedy przydają się autonomiczne wieżyczki strażnicze, miny czy pomysłowy generator pianki spowalniającej Sleepersów lub uszczelniającej drzwi. No i oczywiście krótki moment „ciszy przed burzą” potrzebny na przygotowania i ostanie narady. Gadżety wydają się bardzo dobrze dobrane i jest ich akurat tyle, ile potrzeba, choć tak jak w przypadku broni, prawie zawsze będziemy narzekać na zbyt mało amunicji do wykorzystania.
Klimat grozy oraz niezwykła atmosfera kreowana półmrokiem, światłem oraz mgłą to największe zalety GTFO.
To właśnie te bardzo ograniczone zasoby wpływają na wysoki poziom trudności GTFO. Ograniczone zasoby amunicji zmieniają zasady gry. Rozmowa z towarzyszami ma duże znaczenie – trzeba zaplanować wszystko tak, by zapewnić sobie możliwość bezpiecznego odwrotu, a pułapki i obronę skoncentrować tam, gdzie będą najbardziej przydatne. Na szczęście gracze w drużynie mogą dzielić się zapasami pocisków lub apteczek, a także znajdywać je w postawionych tu i ówdzie szafach. Duże znaczenie mają też projekty pomieszczeń, w których niewiele widać, a na drodze ustawiono schody, drabiny czy inne elementy utrudniające poruszanie się, zarówno nam jak i przeciwnikom. A tak właściwie, to… gdzie i z kim w ogóle walczymy?