Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 2 lipca 2003, 11:17

autor: Borys Zajączkowski

Star Trek: Elite Force II - przedpremierowy test - Strona 2

Star Trek: Elite Force II to kontynuacja gry akcji/FPS „Star Trek: Voyager Elite Force”, osadzonej w realiach słynnej gwiezdnej sagi Star Trek. Tym razem gra bazuje na serii odcinków Star Trek: The Next Generation.

Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.

Hazard Team, drużyna powołana do zadań wysoce specjalnych, poszukiwawczo-przeszukiwawczo-anihilacyjnych przeważnie, została uwięziona w sferze Borgów. Razem z całą załogą USS Voyagera oraz samym statkiem na dokładkę. Borgowie po prostu nie wiedzieli, co czynią, ale już z pierwszą misją drugiej części „Elite Force” zacznie to do nich docierać za pośrednictwem fazerów i strzelb ciśnieniowych (niech mi rodzimi fani Star Treka wybaczą, ale nie mam pojęcia, jak „Standard Federation Compression Rifle” brzmi w oficjalnym tłumaczeniu). Hazard Team z udziałem gracza w osobie Alexa Munro zostaje przesłana z pokładu Voyagera na zewnątrz, czyli do sfery. Mimo problemów przy teleportacji, w wyniku których czteroosobowa drużyna zostaje podzielona na trzy jeszcze mniejsze, udaje się jej zniszczyć wszystkie trzy generatory podtrzymujące pole siłowe więżące Voyagera i uciec. Jeśli się nie udaje, to są od tego niższe poziomy trudności... Jeśli się zaś udaje, to udaje się w ostatniej chwili, gdyż nader liczna grupa statków federacyjnych właśnie szykuje zasadzkę na Borgów. Ich sfera ginie w gigantycznej eksplozji, a USS Voyager wyskakuje z buzującej kuli ognia niczym Sokół Millenium z Gwiazdy Śmierci w analogicznej sytuacji, lecz dawno temu i w odległej galaktyce.

Po powrocie na Ziemię czeka jednakże drużynę najbardziej niemiła niespodzianka, jaka może przytrafić się grupie zabijaków żądnych stałego dawkowania adrenaliny – zostaje rozwiązana, uznana za zbędną w warunkach permanentnego pokoju. Jej poszczególni członkowie zostają oddelegowani w różne miejsca do pełnienia zadań o charakterze biurokratyczno-edukacyjnym. Sytuacja taka utrzymuje się przez dwa lata. Profesor Munro szkoli w holodeckach kadetów Akademii w zakresie taktyki walk drużynowych, chociaż nie do końca wiadomo, dlaczego podczas lekcji to on odwala większość brudnej roboty. Sytuację odmienia pojawienie się samego kapitana USS Enterprise – Jean-Luc’a Picarda. Ten w kilku ostrych słowach uświadamia komu trzeba, że pogranicze systemów pozostających pod kontrolą Federacji w niczym nie przypomina ćwierkania ptaszków nad Akademią i żąda przywrócenia Hazard Teamu do funkcjonalności. Tym samym rozpoczyna się służba gracza na pokładzie dumy floty, flagowego i legendarnego USS Enterprise.

Gierka zrobiona jest absolutnie prześlicznie. Począwszy od klasycznego już, startrekowego menu, poprzez wygląd samego świata, na jego udźwiękowieniu i muzyce skończywszy. Myślę, że programiści z Ritual Entertainment, zwolnieni po zakończeniu prac nad „Elite Force 2” poczuli się dokładnie tak samo jak Hazard Team po powrocie do Akademii.

Jakkolwiek by EF2 pięknie się nie prezentowała zdaje się cierpieć nieco na brak klimatu właściwego Star Trekowi; atmosfery suspensu towarzyszącego nieodłącznie wielkim odkryciom i nowym znajomościom międzygatunkowym. Zbyt wiele dzieje się tu we wnętrzach statków, we wnętrzach baz, we wnętrzach prastarych budowli – we wnętrzach w ogólności. Nawet gdy Hazard Team zmuszona jest przez chwilę operować w otwartej przestrzeni, jest to przestrzeń niewielka i duszna. Gdy tak przyglądam się grom wykonanym na zakupionych engine’ach (EF2 powstała na Q3A), nie mogę się oprzeć wrażeniu istnienia pewnej zasady: gry oparte na silniku UT są znacznie bardziej nastrojowe niż te, które powstały na Quake’u. Niech będą tu przykładem dwa dzieła tego samego zespołu developerskiego: „Deus Ex” (UT) i „Anachronox” (Q2). Pogrywając w „Elite Force 2”, miałem w pamięci inną strzelankę osadzoną w uniwersum pana Roddenberry’ego – „Deep Space Nine: The Fallen”. Jakaż ona była nastrojowa! Jaka była w niej przestrzeń! Do dziś pamiętam, jak siedziałem wysoko na skale spoglądając na rozbity w dole statek Federacji, a w parę minut później biegałem po jego kilkusetmetrowym pancerzu szukając włazu do środka. „Elite Force 2” takich doznań nie oferuje. Zamiast nich dostajemy dopieszczone mostki kapitańskie i rozbłyskujące światełkami, ciasne korytarze oraz jeszcze mniej wygodne kanały wentylacyjne.

Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2
Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2

Przed premierą

Drugi rok z rzędu Ubisoft pokazuje na E3 świetne trailery Beyond Good & Evil 2. Problem polega na tym, że to czyste CGI, na podstawie którego nie da się niczego powiedzieć o samej grze. My mieliśmy możliwość zobaczenia gameplaya z BG&E2.

Yandere Simulator – Postal ma siostrę, czyli niepokojący symulator morderczyni
Yandere Simulator – Postal ma siostrę, czyli niepokojący symulator morderczyni

Przed premierą

Yandere Simulator to jedna z najdziwniejszych i najbardziej niepokojących gier, jakie obecnie powstają. Symulator szkolnej morderczyni powstaje w USA, choć wygląda jak kolejne japońskie dziwactwo.

Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock
Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock

Przed premierą

Choć obie części System Shock zyskały uznanie krytyków, żadna z nich nie okazała się komercyjnym hitem. Trudno więc dziwić się, że niewielu chciało zainwestować w jej kontynuację. Teraz, po kilkunastu latach, zapomniany cykl wreszcie powraca do życia.