Cyberpunk 2077 na chłodno – analiza nadchodzącej gry CDPR
CD Projekt Red jeszcze raz zaprosił nas na pokaz rozgrywki z Cyberpunka 2077, który widzieliśmy w Los Angeles. Wiedząc już, czego mamy się spodziewać, pojechaliśmy przygotowani, by sceptycznym okiem wyławiać szczegóły i odkrywać sekrety gry.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Cyberpunk 2077 - samuraju, masz świetne RPG do ogrania
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Ależ trudno oprzeć się temu Cyberpunkowi! Ależ ta gra roztacza wokół siebie czar! Takich tłumów wlewających się do „hajpociągu” już dawno nie widziałem – i w zasadzie wcale się tym tłumom nie dziwię. Sam mam przemożną chęć wskoczyć na pokład, w te pędy złożyć pre-order, a potem powiesić sobie na ścianie zegar odliczający dni, godziny i minuty do 16 kwietnia 2020 roku. Ale górę bierze (jeszcze) sceptyczna część mojej natury.
Ostatnio zajechałem na stację CD Projekt RED, żeby wziąć udział w kolejnej prezentacji cyberpunkowej lokomotywy – de facto tej samej prezentacji, którą wybrańcy przed miesiącem widzieli w Los Angeles. To po co pisać o tym jeszcze raz? Bo teraz zaproponuję Wam inne spojrzenie na Cyberpunka 2077. Nie będę ponownie opowiadać o tym, co „Redzi” zademonstrowali dziennikarzom. Zamiast tego chciałbym osadzić wszystko, co pokazano i powiedziano w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy, w szerszym kontekście i spojrzeć na całokształt tej gry. Problem jest tylko taki, że... żaden całokształt się jeszcze z dotychczasowych prezentacji nie wyłania.
W gruncie rzeczy do tej pory zobaczyliśmy zaledwie dwie – no, może trzy – główne misje fabularne i parę minut eksploracji (właściwie to tylko przemieszczania się z punktu A do punktu B i rozglądania na boki). Widzieliśmy starannie wyreżyserowane spektakle, na potrzeby których CD Projekt RED wydobył z zanadrza najciekawsze scenariusze, najlepiej zaprojektowane lokacje, najbardziej efektowne sekwencje rozgrywki, najpiękniejsze animacje itd., itp. A jak wygląda reszta?
Johnny Silverhand w głowie V zastępuje trochę gadanie Geralta do siebie z Wiedźmina 3 – z tą różnicą, że w Cyberpunku takie „wewnętrzne dialogi” są interaktywne.
Tyle życia w całym mieście? Nie widziałem tego jeszcze
KIEDY ZOBACZYCIE TEN NOWY GAMEPLAY NA WŁASNE OCZY?
W ostatniej ukrytej wiadomości, zawartej w zwiastunie pokazanym podczas konferencji Microsoftu na E3 2019, CD Projekt RED z rozbrajającą szczerością wyjawił, że nie chce jeszcze pokazywać gry publicznie, by nie wytracić za szybko impetu jej kampanii marketingowej. Firma podała jednak przybliżony termin udostępnienia gameplayu całemu światu. Nastąpi to w trakcie imprezy PAX West 2019, która odbędzie się w dniach 29 sierpnia – 2 września.
Skoro akcja gry toczy się w miejskiej „piaskownicy”, którą można przemierzać z wykorzystaniem pojazdów, musi pojawić się pytanie: ile z GTA będzie w Cyberpunku? Wydaje się ono tym bardziej zasadne, że „żyjący” to słowo, które często pada z ust deweloperów w kontekście budowanego przez nich świata, a w dodatku „Redzi” grają w tej samej lidze co Rockstar, jeśli chodzi o skalę tworzonych projektów i przywiązanie do detali.
Na razie jednak trudno orzec, czy CDP RED stworzy symulację miasta równie zaawansowaną i wiarygodną jak ta z Grand Theft Auto V. W 2018 roku widzieliśmy tłumy ludzi przechadzających się po śródmiejskiej dzielnicy Watson, zatem możemy liczyć, że Night City przynajmniej nie będzie sprawiać wrażenia wyludnionego... oczywiście pomijając obszary, które są wyludnione z założenia (jak spora połać Pacifiki z tegorocznego pokazu). Poza wędrówkami NPC w tę i we w tę nie zabraknie też przekonujących scenek rodzajowych z życia różnych grup mieszkańców, opatrzonych ciekawymi dialogami i miłymi dla oka animacjami.
Tak zaprezentowane Night City robi bardzo korzystne pierwsze wrażenie. Mam jednak wątpliwości co do tego, na ile jest to faktyczna symulacja życia, w której każda postać wykonuje różnorodne czynności w rytmie dobowym i ma zaprogramowaną sztuczną inteligencję (vide Kingdom Come: Deliverance), a na ile mamy do czynienia tylko z kukiełkami zafiksowanymi na jednej akcji – z przerwą na noc, kiedy to następuje wymiana „lalek” na inny zestaw. Mając w pamięci Wiedźmina 3 z jego zapętlonymi dialogami między bezimiennymi NPC, obstawiam raczej to drugie. W związku z tym nie spodziewam się, by możliwe było wyjęcie gnata i rozpętanie rzezi niewiniątek na środku ulicy, tak jak niejedno z nas, domorosłych psychopatów, robiło w GTA, by pobawić się w kotka i myszkę z policją.
O takiej „nieinteraktywności” mieszkańców NC przekonuje mnie chociażby to, jak zachowują się oni, gdy gracz niechcący potrąca ich na chodniku. Wirtualni ludzie w takich sytuacjach sprawiają wrażenie gór lodowych. Nie tracą równowagi ani nawet nie obrzucają bohatera obelgami – zwyczajnie przesuwają V, sunąc dalej w swoją stronę. Może to po prostu funkcja, która jeszcze czeka na implementację? A może nieprzypadkowy jest również fakt, że tacy NPC z tłumu nigdy nie mają przy nazwach/imionach podanego poziomu, w przeciwieństwie do wszelkich gangsterów, korporacyjnych żołdaków czy innych postaci, które potencjalnie mogłyby chcieć wydrapać V oczy?
Wprawdzie widzieliśmy dopiero wycinek dwóch dzielnic, ale już teraz Night City zapowiada się na jeden z najbardziej klimatycznych światów w dziejach komputerowych RPG. Do pełni szczęścia brakuje mi już tylko widoku rockmanów wiodących lud na barykady i karawan nomadów siejących popłoch na autostradach.
Z drugiej strony – deweloper zapowiedział, że w grze znajdzie się „system poszukiwań”. Sugerowałoby to, że jednak zaistnieje możliwość popełniania przestępstw i zwracania na siebie uwagi stróżów prawa. Brzmi obiecująco, choć w istocie nie musi być to mechanizm bardziej złożony od tego z Wiedźmina 3, w którym średnio rozgarnięci strażnicy po prostu rzucali się z obnażonymi mieczami na Geralta, jeśli ów na ich oczach ukradł komuś słodką bułkę. Istnieje takie prawdopodobieństwo, skoro „Redzi” z góry wykluczyli opcję oddania się w ręce wymiaru sprawiedliwości i pójścia do kicia (albo do zakładu cyberpsychiatrycznego na terapię w formie braindance’u). Krótko mówiąc, na razie nie jesteśmy w stanie stwierdzić, na ile żyjący świat Cyberpunka 2077 będzie faktycznie żyć.
NIE PODDAWAJ SIĘ
Już wiecie, że Johnny Silverhand jest kluczową postacią w fabule Cyberpunka 2077. Niewiele osób uczestniczących w pokazie gry na E3 zwróciło natomiast uwagę na fakt, że przez opowieść przewinie się też ostatnia dziewczyna słynnego rockmana – Alt. Nie będę Wam tutaj streszczać dziejów ich romansu (w skrócie: trup ścielił się gęsto). Zamiast tego mogę wskazać lekturę obowiązkową dla wszystkich, którzy chcą przygotować się przed wskoczeniem do gry – to opowiadanie Nie poddawaj się, które zawarto w podręczniku do Cyberpunka 2020. Jeśli ktoś nie ma ochoty zaopatrywać się teraz w tę książkę (przypominam, że będzie dodawana do CP2077), zawsze może sięgnąć po streszczenie. Ciąg dalszy historii Silverhanda znajduje się natomiast w drugiej części dodatku Firestorm do „dwudziestki” – ale to z kolei jest pozycja praktycznie nieosiągalna na polskim rynku.