Graliśmy w Watch Dogs Legion – sandbox bez głównego bohatera - Strona 2
Seria Watch Dogs od lat próbuje być konkurencją dla GTA, z każdą częścią szukając własnej tożsamości. Tym razem trafimy do Londynu w niedalekiej przyszłości, hakowanie nie będzie już główną atrakcją, a wśród dziesiątek bohaterów trafimy także na Polaków.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Watch Dogs: Legion - bardzo bezpieczna i grzeczna rewolucja
Jest coś romantycznego w wizji hakerów, walczących z systemem o lepsze jutro. Pierwsze Watch Dogs skupiło się na historii Aidena Pearce’a oraz jego karierze „cyfrowego włamywacza” i mściciela. W kontynuacji poznaliśmy dużo bardziej luzacką opowieść o grupie DedSec. Nie przemówiło to do mnie za bardzo, bo od kolorowego San Francisco wolę jednak brudne Chicago. Tym razem natomiast trafimy do Londynu i tym razem sprawa będzie poważna – obywatelom odebrano wolność i należy stworzyć ruch oporu, by tę wolność odzyskać.
Watch Dogs Legion w skrócie:
- Gatunek: sandboksowa gra akcji
- Wydawca: Ubisoft
- Data premiery: 6 marca 2020
- Platformy: PC, XOne, PS4
- Cena: od 190 zł
Chcesz zobaczyć gameplay z Watch Dogs Legion? Zajrzyj do naszego newsa.
Skutki Brexitu?
Przedstawiony w Watch Dogs Legion Londyn różni się miasta, które znacie. Przy kreowaniu własnej wizji stolicy Wielkiej Brytanii deweloperom przyświecała ponura wizja tego, co może stać się ze światem, jeśli ekspresowo rozwijająca się technologia zostanie wykorzystana w zły sposób. Co zrobi z ludźmi władza, która kontroluje przepływ informacji, i co stanie się ze społeczeństwem, które funkcjonuje pod wieczną kontrolą. Odpowiedź jest jedna: nikt nikomu nie ufa i nikt nie wierzy w możliwość zmiany sytuacji na lepsze. I w takich właśnie warunkach będziemy organizować ruch oporu.
Tak jak w poprzednich grach z serii głównym „technologicznym złym” odpowiedzialnym za taki stan rzeczy okazuje się system ctOS, który został stworzony przez korporację Blume do kontrolowania całych miast. Tym razem mamy jednak bardziej namacalnego wroga i jest nim Albion, prywatna militarna organizacja, która silną ręką rządzi w Londynie. Zapewne wraz z rozwojem fabuły dowiemy się, że Albion jest na usługach jakiegoś dziwnego ugrupowania, które chciało przejąć całe Wyspy dla siebie, ale dajmy to powiedzieć Ubisoftowi. Znamy jednak główne hasło tej produkcji: „Unfuck London” (po polsku coś w stylu: naprawmy k***a Londyn).
O historii udało mi się dowiedzieć jedynie tyle, że opowieść nie ma jednego motywu przewodniego – cała przygoda w Watch Dogs Legion będzie kręcić się wokół pięciu wątków rozwijających fabułę. Dobra wiadomość jest więc taka, że nowa gra nie okaże się jedynie ogromną piaskownicą do hakowania i zabijania z narzuconym z góry pretekstem, który miałby zmusić graczy do działania. A takie obawy na początku się u mnie pojawiły, kiedy przy zapowiedzi ujawniono, że Legion... nie ma głównego bohatera.
TO KIEDY TEN BREXIT?
Wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej miało nastąpić 29 marca 2019 roku, ale do porozumienia nie doszło. Później, w kwietniu, w trakcie unijnego szczytu ustalono, że do Brexitu dojdzie najpóźniej 31 października. Czy tym razem jednak termin zostanie dotrzymany?
Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego
Tym razem gramy jako DedSec, czyli organizacja hakerska, która w zastanym świecie faktycznie staje się ruchem oporu próbującym przywrócić Londyn do normalności. I w ramach tej koncepcji będziemy mogli zrekrutować każdego NPC w mieście – deweloperzy zapewnili mnie, że mowa o naprawdę każdej osobie (zapewne z wyłączeniem głównych postaci fabularnych) – łącznie z członkami Albionu. W danym momencie będziemy mogli mieć w swojej drużynie jednocześnie dwudziestu aktywnych agentów DedSec.
Choć proces rekrutacji nie wymaga CV i listu motywacyjnego, to i tak jest on kilkustopniowy. Po pierwsze, musimy sprofilować (mechanika znana już z WD) daną osobę. Dzięki temu uzyskamy podstawowe informacje na jej temat, włącznie z pewnymi unikatowymi statystykami, które dotyczyć mogą zdolności przydatnych w walce, bonusów do hakowania czy pasywnych umiejętności, jak na przykład dodatkowe obrażenia zadawane wręcz po wykonaniu powalenia z użyciem pistoletu (to ostatnie to prawdziwy przykład, który widziałem w demie).
Interesującą nas osobę dodajemy do swojej książki kontaktów, gdzie obecnie zmieści się 50 osób. Wtedy możemy zobaczyć szczegółowe informacje na temat danego osobnika, wraz ze wskazówkami dotyczącymi tego, co trzeba zrobić, by zwiększyć poparcie tego NPC dla DedSec. Informacja o poparciu jest bardzo ważna, bo dopiero po zapełnieniu tego paska naszymi działaniami odblokowuje się unikatowa misja, dzięki której da się zrekrutować ową osobę w szeregi naszej organizacji.
I to jest chyba ten moment, kiedy mogę Wam opowiedzieć o totalnym przypadku, jaki przydarzył się w demie. Deweloper skierował mnie w ogólny rejon, w którym miałem sprofilować kilka osób, a następnie spróbować zrekrutować którąkolwiek z nich. Po sprawdzeniu paru osobników natrafiłem na postać Adriana Kowalewskiego. Okazało się, że gra stworzyła akurat urodzonego w Krakowie Polaka, lat 58, z krzaczastym wąsem. Adrian z zawodu jest doradcą w parlamencie, zarabia 71 600 funtów rocznie, mówi pięcioma językami i wrzuca do sieci teorie spiskowe na temat polskich polityków. Naprawdę uśmiech na mojej twarzy nie mógł być szerszy. Poniżej zamieszczamy fotkę na dowód całej tej sytuacji – deweloper pozwolił mi na zrobienie zdjęcia ekranu, bo stwierdził, że szansa na wygenerowanie dokładnie takiego NPC w przyszłości jest bardzo nikła. Panie Ubisoft, nie kasuj nas za robienie zdjęć w trakcie pokazu z zakazem robienia zdjęć.
Po zapowiedziach wydawać by się mogło, że Ubisoft faktycznie przygotowuje każdą postać z osobna i zasiedla nimi Londyn. Nie, tak nie będzie. Gra generuje NPC spośród masy wariantów, wpasowując ich w konkretne archetypy. Postacie mają własne głosy, unikatowe linie dialogowe, ale wszystko to zostało stworzone za pomocą sprytnej sztuczki. Nie znamy oczywiście szczegółów technikaliów, niemniej chociażby głosy zmieniane są poprzez odpowiednią modulację i dopasowywane w ten sposób do danego modelu. Nie wiem dokładnie, jak wygląda kwestia akcentów, ale mój pan Kowalewski mówił jakąś mieszanką polsko-rosyjskiego, dzięki czemu można zapewne obskoczyć sporą grupę etniczną, przy prostym przesunięciu paska wysokości brzmienia głosu.
Selekcja różnych opcji ma być jednak zauważalna, bo poza unikatowymi liniami dialogowymi dla różnych archetypów same postacie będą zachowywać się też na różne sposoby w cut-scenkach. Jednym z przykładów był moment, kiedy w trakcie przerywnika mój protagonista usiadł na ławce i czekał na nadejście swojej wtyki z informacjami potrzebnymi do wykonania zadania. Adrian jest personą dość stonowaną, w związku z czym usiadł normalnie na ławce, jak zwyczajny człowiek. Istnieje jednak możliwość, że nasz bohater miałby bardziej „gangsterskie” nastawienie, coś jak główna postać z premierowego trailera, i w takiej sytuacji usiadłby raczej na oparciu ławki, o czym poinformował mnie deweloper. Drobiazgi, ale wprowadzają różnorodność, co zawsze jest mile widziane.
Ciekawostkę stanowi jeszcze fakt, że każda z postaci, którą spotkamy w grze, ma swój konkretny plan dnia i żyje w jakichś relacjach z innymi NPC obecnymi w tym świecie. Całość omówiono na przykładzie dwóch kumpli, którzy pili razem w barze. Ich standardowym elementem dnia było właśnie pojawianie się w późnych godzinach wieczornych w tym konkretnym miejscu. Jeśli zatem coś stałoby się jednej z tych postaci, drugi NPC nie miałby już powodu przychodzić na to spotkanie każdego dnia, więc jego plan postępowania by się zmienił. W taki sam sposób moglibyśmy wpłynąć negatywnie na poparcie dla DedSec – jeśli zechcemy kogoś zrekrutować, a przez przypadek obiliśmy mordę jego kumplowi, jego chęć do wejścia z nami w interakcję istotnie spadnie.