autor: Andrzej Jerzyk
EverQuest II - zapowiedź - Strona 2
EverQuest II to druga cześć gry firmy Sony Computer Entertainment, jednego z najpopularniejszych MMOcRPG. Akcja gry toczy się w tym samym fantastycznym świecie Norrath, co część pierwsza, lecz znacznie ulepszonym i oferującym graczom więcej możliwości.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Drogi czytelniku, wcale nie musisz znać tytułu Everquest. To nie wstyd, że nie znasz nazwy żadnego z dodatków do tej gry. To po prostu nie twoja wina. Nic to, że prestiżowy Time wymienia ten tytuł zaraz obok takich filmowych hitów jak Harry Potter czy Władca Pierścieni, jako najbardziej znamienny symptom rozszerzania się wpływów twórczości fantasy na świecie. Nic to, że gra ma ponad 500.000 zarejestrowanych użytkowników. Dlaczego? Ano, bo jest to gra z gatunku internetowych gier cRPG. Gatunku wspaniałego, będącego niewątpliwie jedyną przyszłością komputerowych gier cRPG. Niemniej jednak gatunku, który w Polsce zdobywa popularność bardzo powoli, a to ze względu na duże wymagania sprzętowe oraz finansowe takiej rozrywki. Nie zmienia to jednak faktu, że nie powinniśmy pozostawać w tyle za światem i chociaż zainteresować się tym, co w Stanach Zjednoczonych elektryzuje populację bardziej „ambitnych” graczy. A okazją do tego niech będzie zbliżająca się data premiery drugiej części gry Everquest, która jest reprezentatywna dla całego gatunku i z pewnością to właśnie do niej będziemy w najbliższym czasie porównywać tytuły ukazujące się w tym segmencie rynku.
Nowa gra firmowana przez Sony przeniesie nas do świata Norrath, który był miejscem naszej aktywności również w pierwszej części gry. Tym razem zobaczymy ten świat w kilkaset lat po opuszczeniu go w pierwszym Everquest. Jak przystało na sequel, obszar, jaki przyjdzie nam odwiedzić w naszych wędrówkach, będzie odpowiednio większy. Everquest 2 to bodajże pierwszy sequel w historii (wybaczcie, jeśli się mylę), w którym twórcy umieścili tak znaczny obszar pochodzący z „poprzedniczki”, czyli pierwszej części gry. , Oczywiście poszerzono go o ogrom nowych terytoriów. Rozwiązanie to zupełnie oczywiste, jakby mogło się zdawać, nigdy jednak nie było realizowane – prawdopodobnie przez spore nakłady koniecznej pracy, które przeznaczano raczej na tworzenie zupełnie nowych obszarów. Wyobraźmy sobie na przykład Morrowinda poszerzonego o choćby jedną prowincję z Daggerfall, ba, nawet o samo miasto Daggerfall. Przecież gra byłaby wtedy dwa razy większa (sic!). Może ten przykład nie jest zbyt szczęśliwy, jednak idea pozostawienia w grze fragmentów znanych z pierwowzoru wydaje się jak najbardziej godna rozpowszechnienia.
Jednak co takiego wspaniałego jest w tej grze, że przyciąga rzesze graczy na całym świecie? Trudno przecież wątpić, że nowy Everquest przebije jeszcze popularnością swego poprzednika. Oczywiście najważniejsze jest „życie” w świecie pełnym bohaterów podobnych do nas. Poczucie, że postać reprezentująca nas w grze stoi odpowiednio wysoko w hierarchii i jest szanowana przez innych graczy. Osobną sprawą jest, że gra taka może odciągnąć nas od prawdziwego życia i zamiast zdobywać owy szacunek wśród naszego otoczenia, skierujemy się na łatwiejszą drogę wypełnienia egzystencji takim substytutem, jak gra MMoRPG... Jednak problem ten dotyczyć może na szczęście tylko śladowej ilości skrajnych przypadków. Zresztą zawsze znajdą się ludzie, dla których taka gra stanie się religią i na to chyba nic poradzić nie można.