autor: Bolesław Wójtowicz
Cleric - przed premierą
Cleric to trójwymiarowa gra akcji/FPP utrzymana w konwencji horroru. Jej twórcy, zespół Plutonium Games przyznają, że inspiracją do powstania Clerica były klasyczne horrory z lat siedemdziesiątych i słynna seria Resident Evil.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Jedną z gier, która, mimo iż miała w sobie to „coś”, w żaden sposób nie potrafiła na dłużej przykuć mnie do ekranu monitora, było dzieło niewątpliwie bardzo zdolnych chorwackich programistów, zatytułowane „Serious Sam”. Wiem, pewnie wielu z was teraz się narażę, ale niestety, tego rodzaju gry, gdzie główny bohater idzie cały czas przed siebie i nie czyni nic innego, oprócz eksterminacji coraz większych rzeszy potencjalnych wrogów, jakoś nie przemawiają do mnie. Ktoś powie, że czasem należy dać odpocząć znękanym codziennym wysiłkiem szarym komórkom, ale niestety, ja dla swoich jestem bezlitosny i uwielbiam się znęcać nad nimi bez wytchnienia. A gry z tej samej półki, na której zalegają przygody Poważnego Sama, pozostawiam dla miłośników tego rodzaju radosnej twórczości uprawianej przy pomocy wszelkiej maści pił łańcuchowych, karabinów kalibru pół miliona czy innego rodzaju armat plazmowych.
Nie oznacza to bynajmniej, iż sam nie chwytam od czasu do czasu jakiejś wirtualnej broni w poszukiwaniu osób szerzących na tym świecie zło i występek, lub iż mam coś przeciwko grom tworzonym na przepięknym wybrzeżu Adriatyku. Nic bardziej mylnego...
Od pewnego czasu obserwuję wysiłki pewnej grupy młodzieńców z Houston, zmierzające do stworzenia gry komputerowej. Niby nic nowego, wszak takich grupek zapaleńców rozsianych na całym świecie są tysiące. Cóż więc takiego niezwykłego akurat w działalności tych panów? Powoli, zaraz wszystko postaram się wyjaśnić...
Kiedy po raz pierwszy usłyszałem tytuł „Cleric”, pomyślałem sobie, że oto powstaje kolejna niskobudżetowa gra, z tych, co to szybko pojawiają się na półkach sklepowych i jeszcze szybciej z nich znikają. Ale sam nie wiem dlaczego, coś mnie podkusiło, by bliżej zainteresować się tym projektem. Może spowodował to fakt, iż początkowo młodzieńcy kryjący się za szyldem Plutonium Games zapowiadali, iż ich dzieło będzie w dużej mierze grą przygodową? Tak, to chyba było to...
Ale jak sami wiecie, w życiu „panta rei” i nic nie jest wieczne i trwałe. Także i te zamierzenia wraz z upływającym czasem przyszło, od siebie dodam z bólem serca słówko “niestety”, zmodyfikować. I tym modyfikacjom zdawało się nie być końca. Co zajrzałem na stronę firmową Teksańczyków, ta ukazywała mi zupełnie nowe oblicze. Dopiero od jakiegoś, nie tak znów długiego, czasu mogę być choć w części pewny, iż te zamierzenia, które tam opisano, znajdą swoje odzwierciedlenie w grze pod tytułem „Cleric”. A cóż my tam mamy...
Powrócę jeszcze na chwilkę do pierwszego akapitu, do „Serious Sama”. Wspomniałem tam, iż ta gra miała w sobie „coś”... Tym „czymś” niezaprzeczalnie był jej silnik graficzny, umożliwiający wyświetlanie zapierającej dech w piersiach grafiki na stosunkowo nawet nie najmocniejszych maszynach. Kiedy przypomnę sobie te cukierkowe, kolorowe egipskie lokacje, te przedziwne masy przeciwników... Coś wspaniale wstrętnego... Ale silniczek cudo... Dlatego też nic dziwnego, iż szybko pojawili się chętni, mający zamiar skorzystać z rękodzieła panów z Croteamu i użyć ich produktu do stworzenia swoich własnych gier. Jedną z tych firm, mających apetyt na silnik rodem z Zagrzebia, byli owi wspomniani przeze mnie młodzieńcy z Houston. Doszli oni bowiem z początku do wniosku, iż tylko i wyłącznie ten, a nie żaden inny engine będzie w stanie podołać ich zamierzeniom graficznym.