Wojna Krwi – niby Gwint, a trochę jak Heroesi. Graliśmy w wiedźmińskie RPG - Strona 2
Twórcy Wiedźmina 3 przygotowali kolejną RPG-ową przygodę w świecie, wykreowanym przez Andrzeja Sapkowskiego. Wojna Krwi wyrosła na fundamencie Gwinta, ale jej twórcy zrobili wiele, żeby zadowolić także tych, którzy nie lubią karcianek.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Wojna Krwi – świetna opowieść, ale tylko dobra gra
Dużo czasu minęło, odkąd CD Projekt RED obiecał kampanie fabularne do sieciowego Gwinta. Pamiętam, że jeszcze na gamescomie w 2016 roku miałem okazję zobaczyć singlowy fragment karcianki z Geraltem w roli głównej. Wtedy wydawało się, że taka zabawa ma potencjał. Dziś, po dwóch godzinach spędzonych z grą Wojna Krwi: Wiedźmińskie Opowieści, wiem już, nad czym tak długo pracowali twórcy Dzikiego Gonu, i uspokajam fanów dobrej fabuły: jest nadal klimatycznie, nawet jeśli to nie Wiedźmin 4.
Czym jest Wojna Krwi?
Gra, która zaczynała jako moduł single player do Gwinta, według zapewnień twórców przerodziła się w trakcie pracy w pełnoprawny produkt dla jednego gracza. Zdaniem Mateusza Tomaszkiewicza, głównego reżysera Wojny Krwi, najnowsza produkcja „Redów” ma sporo do zaoferowania. Przede wszystkim to przygoda trwająca około 30 godzin, w trakcie której pokierujemy znaną z kart książek Sapkowskiego królową Meve – władczynią Lyrii i Rivii.
Historia rozpoczyna się w przededniu drugiej wojny z Nilfgaardem, co oznacza, że stanowi uzupełnienie wydarzeń, o których pisał sam Sapkowski, zatem „Redzi” po raz pierwszy pokusili się o ingerencję w opowieści zawarte w sadze o wiedźminie. Meve po powrocie na swoje włości zastaje część ziem pustoszonych przez bandytów, nazywających siebie Kundlami ze Spalli, więc postanawia osobiście rozprawić się z zagrożeniem, nie wiedząc jeszcze, co czai się tuż za zakrętem.
MEVE I GERALT
Ubóstwiany przez graczy na całym świecie zabójca potworów spotkał się z królową Meve tylko raz. Andrzej Sapkowski opisał to wydarzenie pod koniec Chrztu ognia, czyli trzeciej księgi sagi. Geralt z Jaskrem i resztą „wesołej kompanii” próbowali przeprawić się promem przez Jarugę, kiedy trafili na starcie oddziałów Nilfgaardu z partyzanckimi wojskami pod wodzą królowej. Wiedźmin stanął wtedy po stronie wojsk Północy, by zapewnić bezpieczeństwo swoim towarzyszom. Za heroiczną postawę w boju Geralt otrzymał tytuł szlachecki i oficjalnie został mianowany przez Meve Geraltem z Rivii. Wojna Krwi zaczyna się przed tymi wydarzeniami, więc można zakładać, że w trakcie kampanii spotkamy wiedźmina i weźmiemy udział w tamtej bitwie.
Historia poprowadzi nas przez pięć lokacji, nieodwiedzanych jeszcze w wiedźmińskim świecie „Redów”: Lyrię, Rivię, Aedirn, Mahakam oraz Angren. Poza wątkiem głównym w każdej z krain czeka masa zawartości opcjonalnej. Deweloperzy przygotowali około 75 questów pobocznych, w trakcie wykonywania których królowa spotka się zarówno z ludźmi, jak i z potworami, a ich zabicie wymagać będzie wiedźmińskiego miecza. Wybory, których dokonamy podczas zabawy, wpłyną na finalny kształt wydarzeń – Tomaszkiewicz poinformował, że gra przewiduje 20 odmiennych „stanów świata” w zależności od tego, jak potoczy się rozgrywka i jakie decyzje podejmiemy.
POLACY NIE GĘSI
Wojna Krwi posiada pełne udźwiękowienie. Historia prezentowana jest w formie opowiadania, więc mamy narratora opisującego wydarzenia, a kwestie dialogowe wypowiadane są przez znanych i lubianych aktorów głosowych. W trakcie pokazu dowiedzieliśmy się, że cała kampania posiada więcej linii dialogowych niż dodatek Serca z kamienia do Wiedźmina 3. Nie martwcie się – nie zabrakło polskiego dubbingu.
Trochę Heroesów, trochę Gwinta
Choć wiele się zmieniło od pierwszych pokazów kampanii w 2016 roku (łącznie z protagonistą), niezmienna pozostała sama koncepcja. Naszą armię reprezentuje postać Meve, która na piechotę przemierza swe ziemie. Nie poruszamy się wprawdzie w turach, ale całość budzi lekkie skojarzenia z serią Heroes of Might & Magic – również w kontekście pola walki (o czym za chwilę). W trakcie zwiedzania zbieramy surowce – złoto, drewno oraz rekrutów – które następnie przydają się do rozwoju m.in. naszej talii. Dostajemy je po ważniejszych potyczkach oraz jako wynagrodzenie za zadania poboczne albo po prostu znajdujemy na mapie.
ZWIADOWCY
Jeśli nie chce nam się eksplorować każdego zakątka samodzielnie, możemy skorzystać z usług zwiadowców – za 50 sztuk złota postawią oni na mapie znaczniki wskazujące surowce do zebrania (opisane jako łupy), ciekawe miejsca, które zazwyczaj zawierają jakąś aktywność poboczną, a także zagadki, które stanowią bardzo miłą odskocznię od zwykłych walk w Wojnie Krwi.