W The Division 2 będzie tryb battle royale? Spekulujemy na temat gry - Strona 3
The Division to gra, która potrzebuje pewnego oczyszczenia i zbudowania wielu mechanik od nowa – potrzebuje sequela. Tylko czy twórcy właściwie wykorzystają zdobytą wiedzę i powtarzające się sugestie fanów?
Przeczytaj recenzję Recenzja gry The Division 2 – postapokalipsa lepsza niż w Falloucie
Tom Clancy’s The Division ze swoim rozwiniętym endgame’em i cyklicznymi aktywnościami do zaliczania to w zasadzie gra / usługa sieciowa / gatunek, który nie potrzebuje szybko następcy. Grafika wciąż wygląda świetnie, a fabułę można z powodzeniem rozwinąć w dużych dodatkach. Po równo dwóch latach i najnowszej aktualizacji 1.8 The Division stało się w końcu całkiem niezłą produkcją z wystarczająco bogatą zawartością dla różnych typów graczy. Nie oznacza to jednak, że w magiczny sposób znikły wszystkie problemy i złe rozwiązania.
Szereg złych lub nieprawidłowo działających mechanik w produkcji studia Massive wymaga gruntownej naprawy lub wręcz stworzenia od nowa wielu podstawowych fundamentów gry. Dysponując ponad dwoma latami doświadczeń, bazując na tysiącach komentarzy i rozmowach z przedstawicielami społeczności, twórcy The Division mają aż nadto wiedzy, by stworzyć sequel na miarę pierwszych zapowiedzi. Dodatkową, niezwykle cenną lekcją jest z pewnością rozgrywający się właśnie dramat Destiny – marki często porównywanej z The Division, której sequel tonie szybciej niż podziurawiony okręt na morzu. Jakie może być lub jakie powinno być Tom Clancy’s The Division 2? Jak nie popełnić błędów twórców Destiny 2?
Studium upadku
W marcu 2016 roku Tom Clancy’s The Division ustanowiło rekord wszech czasów na najpopularniejszą i najszybciej sprzedającą się nową markę w historii. Cyferki mówiły jedno, ale blask sukcesu szybko zaczął przygasać, kiedy w nowej produkcji Ubisoftu zaczęły wychodzić na światło dzienne coraz większe problemy. Niezbyt porywającą fabułę miał zrekompensować rozbudowany endgame i mechaniki rodem z gier MMO, zachęcające do długiego, systematycznego grania, z czym twórcy jednak kompletnie sobie nie poradzili. Skromna zawartość, plaga oszustów, brak balansu i toksyczny tryb PvP szybko zraziły większość graczy do The Division, a po kilku nieporadnych łatkach twórcy sami ogłosili, że ich produkcja stała się praktycznie niegrywalna.
Dokładną analizę problemów Tom Clancy’s The Division i kolejne kroki związane z naprawą tej pozycji znajdziesz w naszym artykule z cyklu „Gramy dalej”: Tom Clancy’s The Division rok po premierze – Ubisoftu ratowanie przebojowej strzelanki.
Punkt wyjścia – The Division 1.8
Tworzenie sequela gry sieciowej, której zawartość była przez kilka lat systematycznie rozszerzana, a błędy poprawiane, to dość trudne zadanie. Jednym z głównych powodów decyzji o robieniu kontynuacji, a nie dodatku, jest zapewne chęć odzyskania części graczy, którzy sfrustrowani odeszli krótko po premierze pierwowzoru i nigdy na dobre nie wrócili. Z drugiej strony jest też spora grupa wiernych fanów, którzy trwali przy swojej grze mimo jej problemów i zainwestowali w nią tysiące godzin.
Przykład Destiny 2 dobitnie pokazuje, że nie można lekceważyć ani dotychczasowego dorobku, ani tych najbardziej oddanych członków społeczności skupionych wokół gry. Patrząc na to, jak topnieje liczba grających, a studio Bungie rozpaczliwie obiecuje przywrócić w ciągu najbliższego roku większość mechanik funkcjonujących w części pierwszej, twórcy z Massive dostają wyraźny przekaz, że The Division 2 powinno wystartować z zawartością zbliżoną do tego, co mamy teraz w wersji 1.8, a nie z taką, jaka była w marcu 2016 roku.
Rozszerzenie mapy w darmowej aktualizacji 1.8 przyniosło sporo nowych aktywności dla pojedynczych graczy - warto o tym pamiętać w drugiej części.
Nowa gra z pewnością potrzebuje od razu kilku dedykowanych trybów PvP, choć niekoniecznie muszą funkcjonować na identycznych zasadach jak ostatni bastion i potyczka. The Division 2 powinno także zawierać jakąś formę trybu przetrwania, gdyż taka wersja survivalu (z limitem czasu i jasno wytyczonym celem) gromko została uznana za najlepszy i najbardziej emocjonujący dodatek z przepustki sezonowej. Pierwsza część pokazała również, że pomimo promowania na każdym kroku zabawy w kooperacji, ponad połowa graczy preferowała samotną rozgrywkę, a więc zapewnienie im różnorodnych aktywności w endgame'ie w stylu likwidacji ważnych celów czy fal przeciwników w trybie oporu powinno być jednym z głównych priorytetów The Division 2.
Oprócz tego oczywiste wydają się takie drobiazgi jak cykliczne globalne zdarzenia lub podobne, ograniczone czasowo zadania czy zdobywanie części ekskluzywnych elementów kosmetycznych podczas rozgrywki, a nie w płatnych skrzynkach. Wszystkie te rzeczy nie muszą być dostępne od razu w dniu premiery, ale chociażby w darmowych comiesięcznych aktualizacjach, co pozwoli nowym osobom stopniowo wejść w świat gry, a weteranom szybko zapewni wystarczającą liczbę aktywności do zaliczania i poczucie rzeczywistej kontynuacji. Czy twórcy The Division 2 wykorzystają naukę wyniesioną z kryzysu Destiny 2? Przekonamy się już wkrótce! Na razie najbardziej intrygującą niewiadomą jest chyba miejsce akcji nowej gry.