Graliśmy w Sniper Elite 4 – ale głupi ci naziści…
Na niecały miesiąc przed wyznaczoną na 14 lutego premierą testowaliśmy przez ponad dwie godziny Sniper Elite 4. To bezpieczna kontynuacja, która mimo kulejącej sztucznej inteligencji i braku poważniejszych zmian w mechanice spodoba się fanom serii.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Sniper Elite 4 – strzelec wyborowy w formie, choć z zadyszką
Artykuł powstał na bazie wersji PS4.
- czwarta część snajperskiej serii od studia Rebellion;
- akcja osadzona w 1943 roku, w opanowanych przez nazistów Włoszech;
- misje rozgrywające się na dużych, otwartych mapach, obfitujących w zadania poboczne oraz znajdźki;
- przeciętna sztuczna inteligencja przeciwników;
- wzrost znaczenia innych broni prócz karabinu snajperskiego;
- kooperacja oraz Przetrwanie jako nowe tryby rozgrywki wieloosobowej.
Sprintem przemknąłem zza muru w krzaki tuż obok stanowiska artylerii, pilnowanego przez dwóch niemieckich szeregowych. Przeczekałem, aż obaj odwrócą się i przekradłem się za plecy tego, który stał bliżej. Był już niemal w zasięgu, ale zaczął obracać się w moją stronę, więc doskoczyłem do niego i sprawnym cięciem noża poderżnąłem mu gardło.
Niestety, odgłos kroków oraz ostatnie tchnienia umierającego zaalarmowały jego towarzysza. Odwrócił się… po czym przez dobre kilka sekund analizował to, co widzi, dając mi dostatecznie dużo czasu, by wyeliminować go dźgnięciem w czaszkę. Parę rzeczy zmieniło się w Sniper Elite 4, odkąd grałem w produkcję Rebellion na ubiegłorocznym gamescomie, ale największa bolączka – kiepska sztuczna inteligencja przeciwników – na niecały miesiąc przed premierą razi jeszcze mocniej.
Idioci ze swastykami
Niezbyt to dobry sposób na rozpoczęcie zapowiedzi – od razu nastawiać Was negatywnie do omawianego tytułu. Zaznaczę więc, że pomimo rozmaitych niedociągnięć małych i dużych, ponad dwie godziny, jakie spędziłem ze Sniper Elite 4, były czasem naprawdę przyjemnym i zapowiada nam się produkcja co najmniej solidna. Problem w tym, że w stosunku do wersji z gamescomu praktycznie nie widać tutaj poprawek. Szczególnie widoczne jest to właśnie przy sztucznej inteligencji. Napotykani naziści są skrajnie głupi: potrafią kompletnie zignorować bohatera przebiegającego sprintem kilka metrów od nich, a gdy któryś z ich kolegów zostanie zastrzelony z karabinu snajperskiego, od razu podchodzą w to samo miejsce, skąd można ich wystrzelać jak kaczki.
Jednocześnie nie ułatwia to gry tak, jak mogłoby się wydawać, bo aby nadrobić braki w sztucznej inteligencji, deweloperzy uczynili wszystkich niemieckich żołnierzy strzelcami wyborowymi. Jeśli znajdziecie się w środku strzelaniny z kilkoma przeciwnikami, szanse na odstrzelenie każdego z nich są raczej mizerne; najlepszym sposobem jest wówczas sprint w przeciwnym kierunku i przeczekanie alarmu w ukryciu. Gracze szukający prawdziwego wyzwania nadal znajdą więc tutaj coś interesującego, choć niekoniecznie z właściwych powodów.
Przeciwnicy nie grzeszą inteligencją i pomimo obecności snajpera lubią wybiec na otwartą przestrzeń.
Mapy w rozmiarach XL
Oprócz kampanii i trybu wieloosobowego, w Sniper Elite 4 pojawi się opcja potrenowania na strzelnicy. Mamy na niej dostęp do wszystkich broni (po sześć z każdego rodzaju plus dwie dostępne jako płatna zawartość do pobrania), a bijąc swoje osobiste rekordy w wyzwaniach, zyskujemy dodatkowe doświadczenie, które możemy później wykorzystać w dalszej zabawie.
Weteranów serii może zresztą zdziwić kierunek, w jakim się ona rozwija. Deweloperzy szczycą się, że w porównaniu do poprzednich części, mapy w czwartym Sniper Elite są naprawdę wielkie, a wykonanie wszystkich głównych oraz pobocznych celów wymaga poświęcenia każdej misji minimum godziny. Z jednej strony daje to zdecydowanie większą swobodę: otwarta struktura etapu, który ogrywałem, pozwoliła np. wyeliminować główny cel z kilkuset metrów jednym strzałem po zaledwie kilku minutach rozgrywki.
Z drugiej zaś niekoniecznie przypadnie to do gustu miłośnikom gier stricte snajperskich, bo w tak zbudowanych poziomach na znaczeniu zyskują inne bronie. Tak naprawdę korzystanie wyłącznie z karabinu wyborowego w Sniper Elite 4 to kwestia narzucenia samemu sobie ograniczeń; równie dobrze możemy nie używać go wcale i wszystkich napotkanych nazistów wybijać przy pomocy karabinu maszynowego, pistoletu lub noża.
Ogólnie jednak pójście w stronę otwartych map to według mnie krok w bardzo pożądanym kierunku, bo po dwóch sesjach z grą nie mam wątpliwości, że Rebellion naprawdę nieźle radzi sobie z projektowaniem dużych etapów. Poziom, z jakim zapoznałem się w Warszawie, to niewielka wyspa, na której udało się jednak zmieścić parę klimatycznych lokacji: zrujnowaną wieżę, miasteczko noszące jeszcze ślady niedawnych masowych egzekucji cywili, parę stanowisk artylerii oraz punkt centralny – pałacyk na wzgórzu, gdzie stacjonował mój główny cel. Dodatkowo otwarta struktura momentami buduje napiętą atmosferę, bo gdy wrogowie mogą kryć się z każdej strony, przeprawa przez teren pozbawiony jakichkolwiek kryjówek zamienia się w paniczny sprint do najbliższych krzaków.