Graliśmy w betę Gwinta – karcianka od twórców Wiedźmina ma potencjał - Strona 2
Każdy chce mieć dzisiaj swoją grę karcianą. W ten trend próbuje wpisać CD Projekt RED ze swoim Gwintem, który właśnie wszedł w okres zamkniętych beta-testów.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Gwint: Wiedźmińska Gra Karciana – karty na stół
Jeżeli podczas rozgrywki w najnowszą odsłonę przygód Geralta zmęczyło nas wiedźmińskie życie, mogliśmy zasiąść do prostej karcianki, czyli gwinta. Nazwanie jej minigierką byłoby jednak znacznym uproszczeniem. Gwint w Wiedźminie 3 ma przemyślane zasady, kilka talii, masę kart do zebrania i różne strategie prowadzące do zwycięstwa. Spokojnie dało się spędzać całe godziny na pojedynkach z karczmarzami, sklepikarzami czy wirtualnymi przyjaciółmi wiedźmina, a przy okazji kolekcjonować setki kart. Gra doskonale nadawała się do rozgrywek z komputerowym przeciwnikiem.
Zasady oryginalnego gwinta są jednak zbyt uproszczone, żeby stał się on konkurencją dla istniejących na rynku gier karcianych pokroju Hearthstone’a czy Hex: Shards of Fate. Studio CD Projekt RED musiało więc wziąć je na warsztat i w znacznym stopniu przerobić. Na pierwszy rzut oka w samodzielnej wersji gwinta wszystko wygląda znajomo, ale to tylko pozory. Beta najnowszej produkcji „RED-ów” pokazuje, jak wiele się zmieniło.
W pełnym wydaniu tytułu dostępne będą również płatne kampanie dla jednego gracza, posiadające unikatowe karty oraz rozbudowaną historię. W opisywanej tu wersji beta dostępne są jedynie rozgrywki sieciowe.
Nowy stary gwint
Podstawy pozostały praktycznie bez zmian. Na początku zabawy gracze dobierają z talii dziesięć kart. Jedenastą jest dowódca, którym również możemy zagrać w trakcie rozgrywki. W naszym decku może być od dwudziestu pięciu do sześćdziesięciu kart, przy czym taktyka talii wyspecjalizowanej, to jest takiej, która zawiera ich minimalną liczbę, wydaje się ciągle najskuteczniejsza. Jakość góruje nad ilością.
Gracze podczas rozgrywki wykładają karty na stół, umieszczając je w trzech rzędach (walka wręcz, na dystans i oblężnicza), tak jak w wersji gwinta z Dzikiego Gonu. W rundzie triumfuje ten, kto ma najwięcej punktów, kiedy ta się zakończy. Wystarczą dwa zwycięstwa, by wygrać cały pojedynek. Zasady proste do przyswojenia, ale zarazem oferujące wiele możliwości. Przykładowo w podstawowym gwincie jedną z częściej stosowanych taktyk było celowe oddawanie zwycięstwa w rundzie. W samodzielnym Gwincie również da się z powodzeniem stosować tę strategię.
Także frakcje, którymi możemy grać, pozostały takie same jak w karciance z Wiedźmina 3. W becie do wyboru są Królestwa Północy, Potwory, Skellige oraz Scoia’tael. Nilfgaard na razie nie jest dostępny, niemniej wiadomo już, że twórcy w trakcie trwających obecnie testów będą Gwinta uzupełniać o nową zawartość, tak więc istnieje szansa, iż podwładni cesarza Emhyra pojawią się jeszcze przed premierą. To, że mamy do czynienia ze starymi frakcjami, nie oznacza jednak, że gra się nimi tak samo jak w Dzikim Gonie. W tym momencie przechodzimy do zmian, jakim w Gwincie uległ gwint.