Graliśmy w grę FIFA 17 – futbol na silniku Frostbite nie zachwyca - Strona 3
Podczas targów gamescom mogliśmy rozegrać kilka meczów oraz jedno spotkanie z trybu fabularnego w grze FIFA 17. Niestety – choć EA Sports postarało się w tym roku o spory powiew świeżości, nie każda ze zmian została dopracowana...
Przeczytaj recenzję Recenzja gry FIFA 17 - trzy punkty w nieco wymęczonym stylu
Zacznijmy od pozytywów. Trudno nie cieszyć się, widząc, że EA Sports zdecydowało się na ciekawe zmiany w swojej piłkarskiej serii. Po rocznej stagnacji, jaką zaserwowała nam FIFA 16 – bo nie oszukujmy się, dodanie dwunastu kobiecych drużyn rewolucją bynajmniej nie było – „Elektronicy” w dwudziestej czwartej już odsłonie cyklu zaproponowali naprawdę sporo nowości. Gra powstaje na innym silniku, po raz pierwszy w historii marki otrzymamy tryb fabularny pełną gębą i nawet dobrze znane opcje zabawy, takie jak kariera czy Ultimate Team, mają w zanadrzu coś świeżego. A jednak, mimo wszystkich tych modyfikacji, po ograniu „siedemnastki” na Xboksie One na targach gamescom w Kolonii trudno mi znaleźć powód, by paść na kolana.
FIFA 17 jest promowana jako debiut kompletnie nowego silnika – używany w trzech poprzednich edycjach Ignite został zastąpiony przez Frostbite, który wcześniej napędzał takie hity jak Star Wars: Battlefront i Battlefield 4. Jak ta technologia sprawdza się w symulatorze piłki nożnej? Niestety, bez fajerwerków. Oprawa wizualna jest naprawdę nierówna – pierwsze wrażenie robi bardzo kiepskie, bo stadiony, murawa oraz publiczność momentami wypadają gorzej niż w poprzedniej edycji. Animacje, modele oraz twarze zawodników też wywołują mieszane uczucia. Niektórzy piłkarze prezentują się fenomenalnie, inni zaś tak, jakby zostali zaprojektowani na kolanie. I nie mówię wyłącznie o mniej znanych graczach – taka sława jak Zlatan Ibrahimović wygląda zwyczajnie brzydko. Spośród pozytywów warto wyróżnić za to fakt, że w przeciągu kilku meczów silnikowi nie przydarzyła się żadna spektakularna wpadka – co w stosunku do poprzednich gier, w których zabawne błędy były stałymi bywalcami wirtualnych stadionów, stanowi zdecydowaną poprawę.
Nowy silnik wpłynął oczywiście nie tylko na to, jak FIFA się prezentuje. Zmiany w mechanice są odczuwalne od pierwszej minuty pierwszego meczu i osobom, które przyzwyczaiły się do poprzednich edycji, przywyknięcie do „siedemnastki” na pewno nie przyjdzie bezproblemowo. Podania na krótki dystans wydają się znacznie mniej intuicyjne: często sterowany przeze mnie gracz z niewiadomych powodów oddawał „łaciatą” ostatniemu obrońcy, zamiast koledze stojącemu kilka metrów dalej, innym zaś razem coś, co planowałem jako mocną piłkę na dobieg, okazywało się leciutkim zagraniem do najbliższego zawodnika. Warto za to zauważyć, że piłkarze grający w ofensywie są zdecydowanie bardziej aktywni: non stop szukają wolnego miejsca na polu karnym, pokazują się do rozegrania i umożliwiają wyprowadzanie zabójczych kontr – choć z drugiej strony trudno pozbyć się wrażenia, że to po części także zasługa nieco mniej aktywnych obrońców.