Graliśmy w The Elder Scrolls: Legends – bój się, Gwincie - Strona 3
Karciany Skyrim zapowiadał się przyzwoicie, ale efekt końcowy już teraz robi doskonałe wrażenie. The Elder Scrolls: Legends będzie ważną karcianką, a jej popularność szczególnie mocno może dopiec Gwintowi.
Rok 2012. Siedziba dużego wydawcy gier komputerowych.
Ambitny pracownik: Słuchajcie! Mam pomysł na grę karcianą. Przyspieszymy rozgrywkę, żeby...
Dyrektor: Przestań marzyć i zajmij się czymś przyszłościowym! Karcianka... Co to w ogóle za pomysł?!
Rok 2016. Siedziba tego samego wydawcy gier komputerowych. Słychać nerwowe kroki.
Dyrektor (bardziej łysy): Gdzie jest nasza cholerna karcianka?!
- gra karciana osadzona w uniwersum serii The Elder Scrolls;
- efektowna oprawa i dopracowane animacje;
- klimat Tamriel wylewa się z ekranu;
- stylistyka poważniejsza niż w Hearthstonie;
- sporo zawartości dla jednego gracza;
- szybkie mecze wzorowane na karciance Blizzarda...
- ...ale także niemało trafionych, własnych rozwiązań;
- polska wersja językowa;
- model free-to-play;
- gra dostępna dla każdego w ramach otwartych beta-testów;
Na wypełnionym po brzegi rynku gier karcianych ciężko się wybić. Po sukcesie Hearthstone’a jak grzyby po deszczu zaczęły pojawiać się kolejne tytuły, w których kolekcjonujemy karty. Modę rozpoczęły co prawda gry MMORPG (World of Warcraft, ostatnio RuneScape), ale swoją szansę szybko postanowiły wykorzystać również klasyczne RPG. Własną karciankę będzie mieć przecież Wiedźmin – Gwint zadebiutuje już niedługo jako pełnoprawna produkcja, a od niedawna w formie otwartych beta-testów dostępne jest The Elder Scrolls: Legends, nowa odsłona kultowej serii sandboksowych RPG.
To właśnie ulubiona gra Yarpena Zirgina i Zoltana Chivaya może najbardziej stracić na rywalizacji z Legends. Dzieło Bethesdy oferuje bowiem dynamiczną mechanikę wzorowaną na Hearthstonie, a zarazem sporo nowości, a także wiele zawartości dla jednego gracza. A to wszystko w mocno RPG-owym sosie.
Uratowaliśmy już Cesarstw w kampanii fabularnej karcianego TES-a, więc możemy powiedzieć to wprost: Legends zaskakuje bardzo pozytywnie. Gwincie, masz się czego obawiać!
The Hearthstone Scrolls
Historia powstaje na naszych oczach. W 2004 roku gatunek MMO na nowo zdefiniowało World of Warcraft, wyznaczając obowiązujące do dzisiaj standardy. Na wielki powrót gier karcianych wpłynął gigantyczny sukces innej produkcji Blizzarda. Hearthstone, który niedługo doczeka się siódmego dużego rozszerzenia, generuje miesięcznie ponad 20 milionów dolarów przychodu – nie dziwi więc, że obecnie prawie każdy próbuje wykroić dla siebie kawałek z karcianego tortu. Deweloperzy z Bethesda Game Studios, projektując The Elder Scrolls: Legends, mocno inspirowali się tytułem Blizzarda – co uważam pozytyw. Wzięto z niego bowiem wszystko to, co powoduje, że w Hearthstone’a świetnie się gra: szybkie pojedynki, proste zasady, system codziennych zadań czy arenę, na której układamy talię z losowych kart. Mając tak solidny fundament, twórcy wprowadzili w nim sporo zmian, ale takich, które nie zmniejszyły frajdy z zabawy. W efekcie Legends ma szansę trafić zarówno do fanów karcianki Blizzarda, jak i zupełnie nowych osób. Punkt dla Bethesdy.