autor: Piotr Deja
K-Hawk: Survival Instinct - przed premierą - Strona 2
K-Hawk to gra akcji/TPP utrzymana w konwencji sneakera, podobnie jak np. Thief. Gracz wciela się w postać kobiety-porucznik Kitty Hawk, której to śmigłowiec został bez ostrzeżenia strącony nad małą wyspą leżącą gdzieś na Pacyfiku...
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Wraz z pojawieniem się pierwszej gry TPP – Fade to Black – a zaraz później Tomb Raidera i MDK, w grach komputerowych pojawił się nowy gatunek – gry widziane z perspektywy osoby trzeciej. Co prawda jest to raczej sposób przedstawiania akcji, aniżeli jakiś określony typ gry (bo w tej konwencji można zrobić i bijatykę, i grę akcji, i przygódówkę), ale kto by się tam tą drobną kwestią przejmował... Tak czy inaczej, zapowiadana dziś gra K-Hawk należy właśnie do wspomnianej rodziny. I jeśli tylko twórcy mówią prawdę, może wnieść do gatunku gier akcji naprawdę wiele nowego.
Początkowo gra nosiła nazwę C.O.N.S.E.A.L., lecz teraz zostało to zmieniona na K-Hawk: Survival Instinct (lub K-Hawk: Silent Escape) – skrót od Kitty Hawk, imienia i nazwiska głównej bohaterki. Tak! Również w tej grze przyjdzie nam wcielić się w piękną kobietę. Można dodać także, że Kitty należy do Navy S.E.A.L.S., jest pilotem śmigłowca i pała żądzą zemsty – helikopter ów bowiem został zestrzelony na nieznanej wyspie gdzieś nad Pacyfikiem, nad którą przelatywał, a w katastrofie zginął jej narzeczony – Major Jeffrey. Nie muszę chyba przekonywać, że lepiej na drodze tej pełnej determinacji pani nie stawać. Uzbrojona jedynie w pistolet, wyrusza z wraku na poszukiwanie jakiegoś radia, by skontaktować się z przywództwem i wezwać ekipę ratunkową – wszak wyspa zamieszkana jest przez jakichś żołnierzy (co było widoczne już z okna śmigłowca), a drugim Robinosonem Cruzoe zostawać nie wypada. Przemierzając gęstą dżunglę i ukrytą w niej bazę wojskową, dostaje się wreszcie do nadajnika, niestety – przybycie ekipy ratunkowej jest niemożliwe ze względu na wyrzutnie pocisków powietrze-powietrze, rozstawione po całej wyspie. Dopiero wówczas, gdy ten obronny system zostanie wyłączony, Kitty może liczyć na ratunek – co oczywiste, naszym następnym „mission objective” będzie owego systemu sabotaż. W miarę wędrówki, po pewnym czasie spotykamy wystraszonego naukowca, ukrywającego się przed żołnierzami tajemniczego Pułkownika – z rozmowy z nim dowiemy się wielu ciekawych („szokujących” bardziej by tu pasowało) informacji, o przeznaczeniu całego wyspowego kompleksu, o tajnych badaniach i projektach naukowców, wreszcie o ich dowódcy – tajemniczym Pułkowniku, którego plany opanowania świata za pomocą genetycznie zmodyfikowanych „super-żołnierzy” nie mogą podobać się amerykańskiemu rządowi... No cóż, znów na nasze spracowane barki spada uratowanie tej planety przed chciwymi rękami szaleńca – ale taka konwencja chyba się nigdy nie znudzi.
Z informacji dostarczonych przez producentów – niemiecką firmę Similis (obecnie pracują także nad futurystycznymi wyścigami o roboczej nazwie Beam Breakers) - można stwierdzić, iż najtrafniejszą nazwą gatunku, do którego może należeć K-Hawk to TPS – Third Person Sneaker (podobnie jak Thief należał do First Person Sneaker’ów, którego zresztą był prekursorem). Tutaj bowiem unikanie walki i odwracanie uwagi przeciwników będzie znacznie ważniejsze od bezmyślnego strzelania. Posłużę się przykładem – mamy jakiś korytarz, prowadzący do końca poziomu. Wszystko byłoby pięknie gdyby nie fakt, że pod obiema przeciwległymi ścianami stoją strażnicy, a każdy jest na tyle blisko przycisku włączającego alarm, iż nawet po zabiciu pierwszego drugi zdąży nacisnąć wspomniany guzik – a gdy alarm zacznie wyć, i gdy ze wszystkich stron nadbiegnie zgraja napakowanych, lepiej uzbrojonych i wyszkolonych dryblasów, z uroczej Kitty już po chwili nie będzie co zbierać. Dlatego trzeba posłużyć się jakimś fortelem... i tu na myśl przychodzi maszyna widziana kilka pomieszczeń wcześniej. Sabotując ją wywołamy wystarczająco dużo zamieszania, aby obaj delikwenci opuścili posterunki... no i droga wolna.