autor: Luc
Graliśmy w XCOM 2 - kolejne starcie z kosmitami przynosi sporo nowości - Strona 3
Ogromny sukces Enemy Unknown i Enemy Within zapewnił serii XCOM kolejną odsłonę. Mieliśmy okazję sprawdzić „dwójkę” w praktyce, a wraz z nią – szereg usprawnień oraz niespodziewanych nowości.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry XCOM 2 - drugie UFO, czyli wróg poznany
- turowa gra taktyczna, w której walczymy z obcymi;
- gracz staje na czele organizacji XCOM tworzonej przez najlepszych żołnierzy i specjalistów;
- duże zmiany w mechanice rozgrywki w stosunku do poprzednich odsłon – ukrywanie się, przenoszenie towarzyszy, hakowanie;
- cztery nowe klasy o mocno zróżnicowanych specjalizacjach;
- oficjalne wsparcie dla modów od momentu premiery;
- losowo generowana sceneria mapy dla każdej misji;
- zwiększone opcje customizacji bohaterów oraz sprzętu;
- nowe zadania na mapie świata – już nie tylko walczymy!
Seria XCOM czy też – jak kto woli – X-COM ma na karku już dobre dwie dekady. Graficzna ewolucja, jaką przez ten czas przebyła, jest nie do podważenia, choć trzon rozgrywki niemal od zawsze pozostaje ten sam. Nacisk na warstwę taktyczno-strategiczną, i to dodatkowo w turowym wydaniu, kiedyś nie był niczym wyjątkowym, ale dzisiaj to rzadkość... Co więcej, odnowiony w roku 2012 XCOM obecnie w zasadzie nie ma na tym polu sobie równych. I to bynajmniej nie z uwagi na nieliczną konkurencję! Po prostu Enemy Unknown niemal „wszystko robiło dobrze”, uderzając zarówno w klasyczne, nostalgiczne nuty, jak i oferując szereg nowych rozwiązań w obrębie sprawdzonej formuły. Niedługo później wydany dodatek Enemy Within potwierdził wysoką formę Firaxis Games i udowodnił jednocześnie, że w czasach dynamicznej, nieustającej akcji wciąż jest miejsce na wymagającą pomyślunku, dobrze rozplanowaną rozgrywkę. Zapowiedziane kilka miesięcy temu XCOM 2 ma zamiar kontynuować tę tradycję i choć do premiery zostało jeszcze nieco czasu, miałem ostatnio okazję osobiście przekonać się w siedzibie polskiego wydawcy, czy prace zmierzają we właściwym kierunku.
Powód jest nam obcy
Strzelanie do obcych wprawdzie jest przyjemne samo w sobie, ale żadna gra z serii XCOM nie może obejść się bez sensownej warstwy fabularnej. To, co zobaczymy w XCOM 2, w dużej mierze kontynuuje historię oglądaną w poprzedniej odsłonie... choć wydarzenia potoczyły się w kierunku, którego raczej nikt z fanów się nie spodziewał. Od zwycięstwa ludzkości minęło dobrych dwadzieścia lat, nie oznacza to jednak wcale, że kosmicie zrezygnowali z prób przejęcia nad nami kontroli. Ich przegrupowane oddziały wróciły na Ziemię, aczkolwiek tym razem z nieco innym zamiarem – zamiast od razu wypowiadać nam wojnę i niszczyć wszystko wokół, zaoferowały ludziom... dobrobyt. Wykazując dobrą wolę, obcy dawali ludziom dostęp do nowoczesnych technologii i niewyobrażalnych bogactw oraz znacznie ułatwiających życie gadżetów. Nie wynikało to jednakowoż ze szczodrości – uzależniając w ten sposób ludzi od oferowanych dóbr, kosmici z wolna zaczęli ograniczać ich wolność, na co nasz gatunek w obliczu wspomnianego błogostanu w większości ochoczo się zgodził.
Ci, którym nowy układ oraz „panowanie” obcych nie odpowiadały, zaczęli oczywiście organizować się w rebelianckie komórki, które stara się regularnie zwalczać organizacja ADVENT. Złożona z najwierniejszych sług kosmitów, początkowo tworzona była przez ludzi, ale kiedy rozpoczyna się akcja gry, każdy z jej członków jest już po daleko idącej mutacji, czyniącej z nich swoiste hybrydy. W ich status, historię oraz ogólny nastrój panujący w społeczeństwie zostajemy oczywiście wprowadzeni w osobnym prologu, podczas którego okazuje się zresztą, że XCOM – choć potężnie osłabiony – mimo wszystko przetrwał. Będąc w rozsypce, nie zamierza jednak poddawać się w walce o „odbicie” ludzkości, ale aby to osiągnąć, potrzebuje nieustraszonego i doświadczonego przywódcy. W kogo konkretnie się wcielamy, dowiadujemy się podczas pierwszej misji i choć niezwykle mnie korci – nie zdradzę, kto tym razem staje na czele organizacji. Ujmę to jedynie tak – tę postać skądś już znamy...