autor: Maciej Tomaszewski
Graliśmy w Ashes of the Singularity - połączenie Company of Heroes i Total Annihilation
Najnowsza gra studia Stardock – twórców kosmicznej strategii Galactic Civilizations – znana jest głównie z tego, że jest pierwszym benchmarkiem DirectX 12. Wczesna beta Ashes of the Singularity pokazuje, że to również RTS z ciekawą mechaniką.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Ashes of the Singularity - ogromne bitwy w cieniu mankamentów
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
- jedną rasę;
- 15 jednostek bojowych;
- 12 budynków;
- jeden tryb gry;
- rozbudowane AI – aż 7 stopni trudności;
- skirmish i tryb wieloosobowy;
- wbudowany benchmark.
Wersja alfa gry Ashes of the Singularity stawia przed strategicznymi wyjadaczami niemałe wyzwanie i udowadnia, że są jeszcze tytuły, które mogą wnieść nieco świeżości do gatunku. RTS osadzony w przyszłości, który nie stawia na szybką, zręcznościową akcję rodem ze StarCrafta, to dzisiaj wielka rzadkość. Starcia toczone na gigantyczną skalę, dopracowana inteligencja komputerowych przeciwników i mechanizm metajednostek to trzy elementy, które są szczególnie istotne w produkcji studia Stardock. Poza tym AotS to po prostu ciekawa strategia czasu rzeczywistego, która już na etapie wczesnego dostępu dostarcza sporo godzin dobrej zabawy. To jedna z tych produkcji, w których sam fakt polepszania swoich umiejętności jest wystarczająco wciągający, by nie móc się oderwać od monitora.
Krok 1 – wzoruj się na najlepszych
Ashes of the Singularity z pewnością nie jest grą wprowadzającą rewolucję do gatunku RTS. Sami twórcy mówią, że to raczej połączenie różnych rozwiązań z innych tytułów – przejmowania regionów z Company of Heroes, przesyłania zasobów w czasie rzeczywistym (a nie płacenia z góry za jednostkę czy budynek) znanym z Total Annihilation czy interakcji z mapą wzorowanej na Sins of a Solar Empire. Nie można jednak powiedzieć, że gra nie ma własnego charakteru. Studio Stardock postawiło na rozmach i rzeczywiście wszystko w tej grze jest ogromne – mapy, armie i przede wszystkim liczba różnych akcji, które musimy jednocześnie kontrolować.
W alfie do dyspozycji mamy zaledwie jedną rasę „Post Human Coalition” (i to w dodatku z zablokowanymi budynkami orbitalnymi), kilkanaście plansz i jeden tryb gry. Niby niewiele, ale w rzeczywistości zupełnie wystarczająco, żeby spędzić z grą kilka ładnych godzin. Deweloperzy doradzają by nie lekceważyć sztucznej inteligencji – zachęcają do stoczenia pierwszej walki z jednym przeciwnikiem na najłatwiejszym poziomie trudności, a potem stopniowego pięcia się w górę. I rzeczywiście jest to dobre rozwiązanie, bo pomaga na spokojnie poznać mechanikę gry. Drugim aspektem wydłużającym zabawę z wczesną wersją tytułu jest oczywiście tryb wieloosobowy.
Tutaj niestety spotkał mnie zawód, bo w trakcie kilkudziesięciu prób graczy chętnych do stoczenia bitwy mogłem policzyć na palcach jednej ręki – pierwszy od razu wyszedł z lobby, z drugim udało mi się rozpocząć mecz, ale po chwili otrzymałem komunikat błędu. Kolejne próby nie poszły wiele lepiej a szkoda – gra ma potencjał by być naprawdę ciekawą wieloosobową strategią. Miejmy więc nadzieję, że to tylko bolączki wersji Early Access.
Krok 2 – bądź wielozadaniowy
Podzielność uwagi wydaje się kluczową cechą, jeśli chcemy odnieść sukces w Ashes of the Singularity. Oczywiście wielozadaniowość ważna jest w każdej strategii czasu rzeczywistego, ale to tutaj właśnie po raz pierwszy poczułem co to znaczy walczyć na kilku, a nawet kilkunastu frontach jednocześnie. Jak to możliwe? Między innymi dzięki systemowi metajednostek. Grupując nasze wojska tworzymy indywidualny i właściwie samodzielny oddział. Sztuką jest natomiast połączyć takie jednostki, które będą się na polu bitwy uzupełniać. Poza tworzeniem metajednostek, do naszych obowiązków należy kierowanie ich we właściwe miejsca – po to by chroniły kluczowych pozycji, aby atakowały przeciwnika lub by zdobywały kolejne punkty strategiczne powiększające nasze terytorium i dające dodatkowe zasoby.