Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 3 listopada 2015, 18:23

Graliśmy w tryb multiplayer gry Uncharted 4: Kres Złodzieja i zabiliśmy Drake'a - Strona 2

Na Paris Games Week prezentację Uncharted 4: A Thief’s End ograniczono do pokazania trybu wieloosobowego. Mieliśmy okazję w niego zagrać – studio Naughty Dog po raz kolejny dostarcza kompetentnego, pełnego akcji multiplayera.

Nie będę ukrywać – na Uncharted 4 czekałem podczas konferencji Sony na Paris Games Week z wypiekami na twarzy. Zawiodłem się. Bynajmniej nie dlatego, że na niecałe pół roku przed premierą najnowsze dzieło Naughty Dog wypada poniżej oczekiwań, bo tak nie jest. Mój zawód był spowodowany wyłącznie faktem, że studio zdecydowało się pokazać jedynie tryb wieloosobowy, który akurat w czwartej części przygód Nathana Drake’a interesuje mnie raczej średnio. Niemniej – do stolicy Francji przybyłem, zobaczyłem... a i nawet pograć się udało!

MULTIPLAYER W UNCHARTED 4 TO:
  1. rozgrywka bardziej skupiona na współpracy w ramach zespołu;
  2. mistyczne zdolności o różnorodnych właściwościach, kupowane w trakcie rozgrywki;
  3. sterowani przez sztuczną inteligencję pomocnicy, pełniący różne funkcje na polu walki;
  4. lina z hakiem, umożliwiająca szybsze przemieszczanie się i ataki z powietrza;
  5. beta od 4 do 13 grudnia oraz – niestety – mikrotransakcje.

W multiplayerze w Uncharted 4 zajdą dość spore zmiany, nastawiony będzie on bowiem mocno na współpracę całego zespołu – ten, kto spróbuje samotnie biegać, skakać i strzelać, szybko może znaleźć się w sytuacji, kiedy ogień otworzy do niego kilku przeciwników. To akurat deweloperom wyszło: rzeczywiście starcia prezentują się znacznie lepiej, gdy trzymamy się w kupie. Z drugiej strony ci, którzy zaryzykują i postanowią na własną rękę obejść centrum walki, zawsze mogą zajść nieprzyjaciół od tyłu, bowiem na mapie, którą miałem okazję wypróbować, bardzo mało było miejsc całkowicie zamkniętych. Często dochodziło więc do sytuacji, że ostrzeliwałem pozycję wroga, a z dwóch kolejnych stron nacierali na mnie inni gracze – w takich chwilach potrafiło zrobić się naprawdę bardzo gorąco. Twórcy nie ukrywają zresztą, że takie było ich zamierzenie: multiplayer ma serwować momenty rodem z kina przygodowego i w trakcie jednego meczu w moim przypadku co najmniej dwa razy mu się to udało.

Graliśmy w tryb multiplayer gry Uncharted 4: Kres Złodzieja - ilustracja #4

Naughty Dog nie kryje się z faktem, że w grze pojawią się mikrotransakcje. Za prawdziwe pieniądze kupimy sobie pomocników, zdolności mistyczne i broń, na szczęście jednak obędzie się bez przedmiotów dostępnych wyłącznie dla osób gotowych zainwestować w Uncharted 4 dodatkową gotówkę. Pocieszający jest fakt, że wirtualną walutę dostajemy niemal za wszystko, od zabicia wroga po zbieranie leżących na ziemi „skarbów”, więc zdobywanie jej przebiega szybko i stosunkowo bezboleśnie. Przynajmniej na razie.

Nie mam natomiast pewności, czy tak samo trafiony jest kolejny eksperyment, czyli zdolności mistyczne. Naughty Dog poszło tu w stronę elementów nadprzyrodzonych, toteż za pieniądze zarobione w grze (lub dzięki mikrotransakcjom) będziemy mogli wykupić dostęp do pięciu różnych umiejętności, które dadzą nam przewagę na polu walki. Na razie zaprezentowano trzy z nich, każda powiązana w jakiś sposób z poprzednimi wydarzeniami z serii, np. kamień Cintamani czy totem El Dorado. Ten pierwszy pozwala na uleczenie zarówno siebie, jak i pobliskich sojuszników, drugi z kolei atakuje nieprzyjaciół, pokazując przy tym ich pozycję. Trzecią i ostatnią z zaprezentowanych zdolności mistycznych stanowi teleport na krótki dystans, przydatny zarówno w ofensywie (dzięki temu talentowi potrzebujemy zaledwie dwóch ciosów, by powalić przeciwnika w walce wręcz), jak i w defensywie. Problem jednak w tym, że jakoś żadna z osób, z którymi grałem, nie była skłonna do stosowania tych nowinek – zaledwie raz w trakcie całego meczu mogliśmy zobaczyć w akcji El Dorado. Powód był prosty: i bez tego tryb wieloosobowy w Uncharted 4 dawał radę jako kompetentna strzelanka TPP, a kupowanie ulepszeń podczas nieustannych wymian ognia z przeciwnikiem nie było zbyt rozsądnym pomysłem.

Jakub Mirowski

Jakub Mirowski

Z GRYOnline.pl związany od 2012 roku: zahaczył o newsy, publicystykę, felietony, dział technologiczny i tvgry, obecnie specjalizuje się w ambitnych tematach. Napisał zarówno recenzje trzech odsłon serii FIFA, jak i artykuł o afrykańskiej lodówce low-tech. Poza GRYOnline.pl jego materiały na temat uchodźców, migracji oraz zmian klimatycznych publikowane były m.in. w Krytyce Politycznej, OKO.press i Nowej Europie Wschodniej. W kwestii gier jego zakres zainteresowań jest nieco węższy i ogranicza się do wszystkiego, co wyrzuci z siebie FromSoftware, co ciekawszych indyków i tytułów typowo imprezowych.

więcej

Yandere Simulator – Postal ma siostrę, czyli niepokojący symulator morderczyni
Yandere Simulator – Postal ma siostrę, czyli niepokojący symulator morderczyni

Przed premierą

Yandere Simulator to jedna z najdziwniejszych i najbardziej niepokojących gier, jakie obecnie powstają. Symulator szkolnej morderczyni powstaje w USA, choć wygląda jak kolejne japońskie dziwactwo.

Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock
Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock

Przed premierą

Choć obie części System Shock zyskały uznanie krytyków, żadna z nich nie okazała się komercyjnym hitem. Trudno więc dziwić się, że niewielu chciało zainwestować w jej kontynuację. Teraz, po kilkunastu latach, zapomniany cykl wreszcie powraca do życia.

Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2
Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2

Przed premierą

Drugi rok z rzędu Ubisoft pokazuje na E3 świetne trailery Beyond Good & Evil 2. Problem polega na tym, że to czyste CGI, na podstawie którego nie da się niczego powiedzieć o samej grze. My mieliśmy możliwość zobaczenia gameplaya z BG&E2.