Zapowiedź gry Horizon: Zero Dawn – RPG, sandbox czy survival?
Minęły cztery miesiące od oficjalnej zapowiedzi Horizon: Zero Dawn – nowej gry akcji studia Guerrilla Games, która okazała się jedną z najprzyjemniejszych niespodzianek ostatnich targów E3. Co nowego ujawniono przy okazji pokazu tego tytułu na WGW?
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Horizon Zero Dawn – więcej takiego postapo!
Artykuł powstał na bazie wersji PS4.
O tym, że Guerrilla Games po kilkunastoletnim związku z gatunkiem FPS-ów spod znaku Killzone pracuje nad czymś zupełnie nowym, wiedzieliśmy już od dawna. Tego, że w grę będą wchodziły realia tyleż niezwykłe, co tajemnicze, z jakimiś dinozauropodobnymi mechanicznymi konstruktami, również mogliśmy się spodziewać od wielu miesięcy (tj. od czasu, gdy do sieci wypłynęło parę grafik koncepcyjnych). A jednak oficjalne ujawnienie Horizon: Zero Dawn podczas minionych targów E3 i zaprezentowanie go w akcji pozostawiło niejednego z nas z rozdziawionymi ustami i nieodpartym wrażeniem, że w Los Angeles chyba żaden inny deweloper nie sprawił nam równie wielkiej niespodzianki. Wprawdzie od czasu tego emocjonującego pokazu holenderscy twórcy na powrót usunęli się w cień, ale cztery miesiące to wystarczająco długa przerwa, by wrócić do tematu i sprawdzić, co nowego ujawniono. Tym bardziej, że niedawno mieliśmy okazję wziąć udział w kolejnej prezentacji Horizon: Zero Dawn przy okazji targów Warsaw Games Week 2015, na których pojawili się także deweloperzy z Guerrilla Games.
Produkcja Horizon: Zero Dawn rozpoczęła się w 2011 roku, tuż po premierze Killzone 3. Omawiany projekt był jednym spośród około 40 rozważanych prototypów i w dodatku został sklasyfikowany jako najbardziej ryzykowny, a mimo to został wybrany do przekształcenia w pełną grę. Niemniej twórcy (razem z Sony) do ostatnich chwil przed pokazem na E3 2015 bali się, że ich propozycja zostanie wyśmiana przez publikę za dziwaczny pomysł na świat oraz… wybranie kobiety na główną postać. Jak widać, czasem warto zaryzykować.
Na początek jednak podsumujmy pokrótce podstawowe informacje o omawianym projekcie. Będzie to trzecioosobowa produkcja z otwartym światem, zawierająca elementy akcji (walka wręcz i strzelecka), eksploracji i skradania się, jak również te charakterystyczne dla gatunku RPG (jeszcze wrócimy do tej kwestii). Znacznie ciekawsze są jednak realia, w jakich zostanie osadzona przygoda – trafimy do świata, który twórcy określają mianem „postpostapokaliptycznego”. Od upadku cywilizacji, rozwiniętej mniej więcej do naszego dzisiejszego poziomu technologicznego, minęło tysiąc lat, a ocalali ludzie zmienili się w tym czasie nie do poznania. Powrócili do form plemiennych, wiodących życie na zróżnicowanym poziomie – od prehistorii (jaskinie, koczownictwo) po późne średniowiecze (solidne kamienne miasta), a może nawet wyżej. Najważniejszy jest jednak fakt, że człowiek nie stanowi w tym świecie dominującej formy egzystencji – prawdziwymi władcami planety stały się bowiem… maszyny mające postać zwierząt.
Z jedynej jak dotąd prezentacji rozgrywki omawianego tytułu wyłania się obraz produkcji, którą rządzi akcja oparta na skryptach. Bohaterka – młoda, ale dobrze wyszkolona łowczyni imieniem Aloy – przy użyciu łuku zestrzeliwuje zbiorniki z grzbietów gazelopodobnych grazerów, by za chwilo stanąć oko w oko z kilkunastometrowym thunderjawem, czyli wypisz wymaluj mechanicznym tyranozaurem. Robi się gorąco, protagonistka za pomocą penetrujących pancerz strzał odrywa z ciała kolosa kolejne fragmenty, a kilka minut i parę eksplozji potem jest już po wszystkim – niestety, również po pokazie. I już chce się zakrzyknąć, że oto nadchodzi duchowy spadkobierca Enslaved: Odyssey to the West z 2010 roku, gdy wtem deweloperzy oznajmiają, że tak po prawdzie to ich dzieło będzie oferowało bardzo duży, otwarty świat i całkiem silny pierwiastek RPG. A potem znikają i zostawiają nas tyleż zachwyconych (albo przynajmniej zaintrygowanych), co skołowanych na kolejne miesiące.
Dlatego przy okazji pokazu na Warsaw Games Week podjąłem próbę uporządkowania tej wiedzy i zapytania twórców, gdzie będzie plasować się Horizon: Zero Dawn na różnych skalach. „Rozgrywka w pełnej wersji zaoferuje głównie czystą akcję, tak jak było widać na pokazie, czy jednak znajdziemy tu równie dużo pierwiastków przygodowych, skradankowych etc.?”. „Trudno powiedzieć, to zależy od twoich preferencji”, padła odpowiedź. „No dobrze, a otwarty świat będzie miał postać charakterystyczną dla sandboksów czy przestrzeń zostanie podporządkowana opowiedzeniu historii?”. „To też ciężko określić, gracz sam zdecyduje”. Krótko mówiąc, Holendrzy usilnie starają się, by ich najnowsze dzieło nie zostało zbyt szybko odarte z aury tajemniczości, ale udzielane przez nich odpowiedzi sugerują, że grze bliżej jednak będzie do sandboksów, oferujących dużą dowolność w konstruowaniu własnego podejścia do zabawy.