Widzieliśmy Mount & Blade II: Bannerlord – wymarzona kontynuacja? - Strona 2
Twórcy powstającego od pięciu lat Mount & Blade II: Bannerlord pokazali w końcu niewielkie fragmenty gry w akcji. Całość zdecydowanie wypiękniała, a największe wrażenie robią oblężenia zamków oraz niesłychanie łatwy w użyciu kreator terenu.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Bannerlord - lepsza piaskownica niż RPG
Mount & Blade... po kilku latach tworzenia dodatków do wydanego w 2010 roku Warbanda liczni fani produkcji tureckiego studia TaleWorlds wreszcie doczekali się garści nowych informacji o nadchodzącym następcy. Mount & Blade 2: Bannerlord – prequel, dziejący się 200 lat przed wydarzeniami z poprzedniej gry, powstaje na zupełnie nowym, autorskim silniku, którego zalety odczują przede wszystkim twórcy ewentualnych modów. Na targach gamescom deweloperzy podczas krótkiej prezentacji przedstawili najbardziej istotne cechy ich nowego dzieła, niestety – nadal nie znamy daty premiery.
Pokaz rozpoczął się od zademonstrowania możliwości nowego silnika i trzeba przyznać, że budowanie wirtualnego świata za jego pomocą jest równie łatwe jak bazgranie kredkami. Program na wzór Photoshopa bazuje na warstwach, a my – wybierając odpowiedni materiał: trawę, skały, drzewa itp. – po prostu malujemy ekran daną powierzchnią aż do uzyskania zamierzonego efektu, położenie drugiej warstwy może stworzyć np. odpowiednio bardziej gęstą trawę. Równie łatwo kreuje się wodę, określając wielkość fal od tych właściwych dla małego strumyka czy jeziora po oddające wzburzone morze. Taką samą prostotą mają odznaczać się udostępnione wraz z grą narzędzia moderskie, które powinny wręcz zachęcać niezbyt doświadczonych do tworzenia własnych poziomów i rozszerzeń.
Nowy silnik to również dynamicznie zmieniająca się pogoda oraz pory roku! Lato czy zima nie tylko zmodyfikują wizualnie krajobraz, ale będą mieć zasadniczy wpływ na rozgrywkę i naszą drużynę – w czasie mrozów żołnierze okażą się zdecydowanie mniej skuteczni w boju i o wiele wolniejsi w głębokim śniegu.
Benedict Cumberbatch macha toporem
Przygodę zaczniemy od kreatora postaci, który doczekał się paru ulepszeń. Będziemy mogli zedytować praktycznie każdy fragment twarzy, która zyskała o wiele więcej szczegółów, albo zdać się na któryś z losowych wizerunków. Możliwości są tak duże, że twórcy pokusili się o odtworzenie facjat paru znanych aktorów, w tym Benedicta Cumberbatcha czy Arnolda Schwarzeneggera, którym kontynuowano pokazową rozgrywkę. Nudny i pełen powtórzeń tych samych czynności tutorial, który w Mount & Blade: Warband specjalnie do gry nie zachęcał, a nawet wręcz odrzucał od jej kontynuowania – ma być tym razem bardziej dynamiczny i wciągający.
Sandboksowemu charakterowi tytułu potowarzyszy w Bannerlordzie główny wątek fabularny osadzony w czasach upadku cesarstwa Calradii, jednak w żadnym momencie nie zostaniemy zmuszeni, by kontynuować zadania z nim związane. Questy istotne dla fabuły oraz nawet te poboczne będą dość rozbudowanymi, wieloetapowymi zadaniami, dotyczącymi kilku postaci – czasem dokonamy różnych wyborów doprowadzających do różnych zakończeń, gdzieś zyskamy reputację, a gdzie indziej ją stracimy. Takich zadań poszukamy w karczmach czy np. u przygodnie spotkanych NPC. Osoby, które będą mogły dołączyć do nas jako kompani, posiadają jakąś swoją przeszłość i historię oraz pewien fach, np. inżyniera czy lekarza, co w niektórych momentach może okazać się istotne dla losów naszej drużyny. Warto dodać, że nasi towarzysze otrzymają w pełni udźwiękowione kwestie dialogowe.
Twórcy z dumą opowiadali o autonomicznym systemie handlu w grze, który ma uwzględniać podaż i popyt. Jeśli nasza farma wyprodukuje sporo jedzenia, może zacząć sprzedawać je pobliskiemu zamkowi, który sam z siebie również będzie handlować z okolicznymi osadami. Nie zabraknie oczywiście opcji zarządzania swoimi włościami poprzez nakładanie podatków, kierowanie ludzi do budowy zagrody dla owiec czy zamku (co zajmie sporo czasu) bądź też szkolenie ochotników do walki, ale kilka złych decyzji w tej materii może szybko nastawić poddanych przeciwko nam.