autor: Asmodeusz
Graliśmy w World of Warships – Wargaming.net na dobrym kursie - Strona 2
World of Warships, najnowsza gra białoruskiego studia Wargaming.net, doczekała się otwartej bety. W artykule przyglądamy się zmianom, jakie zaszły od czasów pierwszych testów, i staramy się odpowiedzieć na pytanie: „czy warto zagrać?”.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry World of Warships – wrogie okręty w zasięgu dział
Po trzech miesiącach intensywnych zamkniętych testów oraz dużej liczbie zmian i poprawek World of Warships doczekało się otwartej bety. Każdy zainteresowany gracz może dzięki temu spróbować swoich sił, dowodząc pancernymi kolosami pokroju Yamato czy USS Iowa, i przekonać się, czy opłaca się zainwestować więcej czasu w nowy produkt Wargaming.net. A moim skromnym zdaniem warto, bo Wargaming po mniej udanych „Samolotach” wraca na dobry kurs.
„World of…” – przepis na sukces
World of Warships to już trzecia z kolei gra pozwalająca zasiąść za sterami maszyn z czasów drugiej wojny światowej – wcześniej kierowaliśmy czołgami w doskonałym World of Tanks oraz samolotami w niezbyt udanym World of Warplanes, teraz przyszła kolej na morza i oceany. Podstawowe założenia zabawy są identyczne jak w poprzednich odsłonach serii: biorąc udział w bitwach drużynowych, zdobywamy doświadczenie i pieniądze na zakup coraz większych maszyn, które następnie możemy wykorzystać w kolejnych starciach.
Krążownik St. Louis – duża liczba dział pozwala mu wygrać starcia z innymi okrętami trzeciego poziomu.
World of Warships umożliwia zarówno rozgrywkę przeciwko sztucznej inteligencji (jest to swego rodzaju samouczek oraz poligon doświadczalny dla nowych maszyn), jak również – w podstawowym trybie gry – przeciwko żywym graczom. Każde zwycięstwo nie tylko przybliża nas do wymarzonego pancernika czy lotniskowca dziesiątego (maksymalnego) poziomu, ale też podnosi poziom przebiegu służby, odblokowując dodatkowe opcje (np. dowódców czy flagi sygnałowe) oraz czasami bonusy w stylu nadprogramowego złota lub jednego dnia konta premium, zwiększającego nasze zarobki w grze o 50%.
Jako że w starciach bierze udział ponad dwudziestu uczestników, konieczne jest poznanie zasad rządzących rozgrywką oraz słabych i silnych stron dostępnych w grze okrętów.
Papier, kamień, nożyce
Podobnie jak w większości gier komputerowych, tak i tutaj zastosowano znany i sprawdzony system papier-kamień-nożyce. Podstawowymi okrętami każdej floty są krążowniki – odpowiedniki czołgów średnich z World of Tanks. Słowo to doskonale określa ich zdolności bojowe: średnia prędkość, średnie uzbrojenie i średnie opancerzenie. Na szczęście ta „nijakość” okazuje się ich olbrzymią zaletą – potrafią zarówno dać się we znaki pancernikom, jak i chronić flotę przed atakami niszczycieli. Dodatkowo krążowniki wyższych poziomów często posiadają własne wyrzutnie torped oraz zdolność specjalną zwiększającą skuteczność ognia przeciwlotniczego.
Główną siłę uderzeniową floty stanowią pancerniki: powolne, ale za to ciężko opancerzone i uzbrojone w działa największego kalibru. Mimo że mogą prowadzić skuteczny ostrzał na odległość ponad 15 km i często są w stanie zatopić przeciwnika jedną salwą, okazują się bardzo wrażliwe na ataki torpedowe oraz trafienia krytyczne powodujące pożar czy powolne nabieranie wody. Ze względu na swoje rozmiary dysponują świetnym uzbrojeniem przeciwlotniczym, aczkolwiek są jednocześnie dużym, a zatem łatwiejszym celem dla pilotów bombowców nurkujących i samolotów torpedowych. Niektóre pancerniki wyposażone zostały w samoloty zwiadowcze zwiększające zasięg ognia oraz specjalną zdolność pozwalającą na przywrócenie części utraconych punktów życia.