autor: Michał Pajda
Mount & Blade II: Bannerlord - jaki będzie następca Mount & Blade?
Mount & Blade i Mount & Blade: Warband - tych gier nie trzeba przedstawiać. Jaka będzie długo wyczekiwana kontynuacja gry produkcji studia TaleWorlds? Czy spełni ona wysokie wymagania fanów?
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Bannerlord - lepsza piaskownica niż RPG
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
- całkiem nowy system handlu;
- większa skala bitew i lepsza SI sojuszników i wrogów;
- mimika, animacje i zupełnie nowa grafika;
- edytor map dla moderów.
A.D. 2008. Swoją historię rozpoczęły wtedy takie kultowe serie jak Dead Space, Left 4 Dead czy Battlefield: Bad Company. Obok tych wielkich, komercyjnych hitów zadebiutowało też Mount & Blade – odważna propozycja tureckiego studia TaleWorlds. W krótkim czasie produkcja ta skupiła wokół siebie olbrzymią, aktywną do dzisiaj społeczność. Nie powinien dziwić fakt, że po wielu oficjalnych i fanowskich modyfikacjach części pierwszej przyszedł czas na pełnoprawną kontynuację – Mount & Blade II: Bannerlord.
TaleWorlds przyzwyczaiło nas do fabularnej sztampy. Założenie jest proste – rozbudowa armii i zjednoczenie królestwa. Akcja najnowszej części rozgrywać się ma na 200 lat przed wydarzeniami z Warbanda. Potężne mocarstwo w krainie Calradia przechodzi najcięższą od wielu lat próbę. Władca umarł, nie pozostawiając jakiegokolwiek dziedzica, który byłby w stanie zastąpić go na tronie. Na dodatek poszczególne królestwa ogłosiły niepodległość, a liczne grupy bandytów, koczowników i najemników rozzuchwaliły się na traktach. Wydaje się, że wieloletnie trudy budowania imperium mogą w jednej chwili zostać zaprzepaszczone przez szereg zdarzeń. Na horyzoncie, na szczęście lub nieszczęście zagrożonej upadkiem unii, pojawia się nasz protagonista. Czy odnajdzie się w zawiłej sytuacji politycznej i przebrnie przez meandry dworskich intryg, by ostatecznie zapanować nad krnąbrnymi domami szlacheckimi? A może przyłączy się do jednego z nowo powstałych państewek, by od podstaw tworzyć geopolityczną potęgę? Wybór stronnictwa to kwestia raczej kosmetyczna i zależeć ma głównie od preferencji taktyki w potyczkach – kosztem zepchniętej na drugi plan fabuły otrzymamy dopracowany i przemyślany gameplay.
Czyny i konsekwencje
Rozgrywka ponownie zostanie podzielona na dwie, różniące się od siebie zasadniczo, części – taktyczną i zręcznościową. Naszym zadaniem w pierwszej z nich będzie przemieszczanie miniaturowego rycerza, symbolizującego dowodzony przez nas oddział, po politycznej mapie wirtualnej krainy, której łączna powierzchnia wyniesie 230 kilometrów kwadratowych. W ten sposób ponownie w okolicznych karczmach najmiemy awanturników i wojaków, a we wsiach zakupimy jadło i napitek dla naszego oddziału. Handel wymienny z napotkanymi NPC ma łączyć funkcjonalność i prostotę w obsłudze. Po prawej stronie panelu kupieckiego ujrzymy listę przedmiotów, które możemy zaoferować do nabycia, natomiast po lewej wybierzemy rzeczy, które chcemy w zamian otrzymać. Nad całą transakcją czuwa wskaźnik satysfakcji ulokowany pośrodku ekranu, który przedstawia chęć akceptacji warunków wymiany przez drugą stronę. Warto pamiętać, że na stosunek NPC do naszego bohatera wpłynie chociażby przynależność do danej frakcji oraz lista ukończonych zadań. Na przykład po uwolnieniu przez nas więźnia nastawienie jego bliskich względem naszej postaci stanie się bardziej serdeczne, a tym samym wskaźnik satysfakcji każdego członka tej rodziny podczas transakcji pokaże wyższy poziom.
Sztuczna inteligencja również skorzysta z dobrodziejstw tego systemu. Kupcy i NPC podróżujący po mapie sami też poszukają opłacalnych wymian. Zadaniem karawan nie będzie już więc tylko bezmyślne przemieszczanie się z miasta do miasta z losowo generowanym towarem, który gracz mógł przechwycić. Zamiast tego otrzymamy prawdziwą symulację rynku – doda to realizmu, ale wymusi na nas różne strategie ekonomiczne i militarne.
Nie samym jednak handlem Mount & Blade stoi. W trybie strategicznym zadbamy również o morale wojska, ale najważniejsza będzie troska o stosunki dyplomatyczne z poszczególnymi frakcjami. Stronnictw, do których bohater może się przyłączyć, ma być w Bannerlordzie sześć: Imperium Calradii, Vlandianie, Sturgianie, Aseraiowie, Khuzaici i Battanianie, a charaktery ich przywódców, według zapewnień twórców, będą się między sobą znacząco różnić – oznacza to koniec ery tych samych linii dialogowych w ustach różnych bohaterów. Każda z armii wyspecjalizuje się w konkretnym typie uzbrojenia i taktyki wojennej – dla przykładu Khuzaici znani będą z konnych łuczników, Sturgianie to piechota zakochana w toporach, a Battanianie zabawią się w leśną partyzantkę, do mistrzostwa opanowawszy sztukę zastawiania pułapek i zasadzek. Oprócz fikcyjnych wojsk wymyślonych przez twórców w grze pojawią się historyczne smaczki pokroju Jomsvikings – legendarnej grupy najemnych wikingów.