autor: Luc
Nadchodzi gra Bedlam, turowe RPG dla fanów Borderlands, Fallouta i XCOM - Strona 3
Postapokaliptycznych klimatów nigdy za wiele. Z podobnego założenia wyszli ludzie z niewielkiego studia Skyshines Games, gdy planowali Bedlam – turowe RPG, w którym przenosimy się na wyniszczone pustkowia.
- gra w postapokaliptycznych klimatach z gatunku roguelike;
- turowy system walki bez sztywno ustalonej kolejności działań;
- kilkanaście towarzyszy do wyboru;
- losowo generowane przygody;
- oryginalny tryb New Game+;
- możliwość ulepszania swojego pojazdu, który trzeba jednocześnie zaopatrywać w surowce;
- tytuł na silniku wykorzystanym w The Banner Saga.
Klasyczne turówki są wręcz dokładnym zaprzeczeniem trendów, które widujemy dziś w wielu produkcjach AAA – powolne, nieszczególnie efektowne, rzadko kiedy budzą emocje równe spektakularnej sieczce obserwowanej chociażby w sieciowych strzelaninach. A mimo to wciąż mają pokaźne grono fanów, którzy nad żywą akcję przedkładają strategię, pomyślunek i właściwe wdrożenie wcześniej rozrysowanego planu. Gier RPG utrzymanych w tej konwencji być może nie ma zbyt wiele, ale zwłaszcza w ostatnim czasie pojawiło się kilka zaskakujących perełek. Produkcje takie jak Divinity: Grzech Pierworodny, Wasteland 2 czy Blackguards 2 okazały się naprawdę niezłe, a o ich sukcesie w końcu w dużej mierze zadecydował ciekawy i wciągający system walki – jakby nie patrzeć, oparty o „ślamazarne” tury. Nadchodzące miesiące nie zapowiadają się może już pod tym względem tak spektakularnie, ale wciąż czeka nas sporo interesujących, tego typu tytułów. Jednym z mniej znanych jest Bedlam – gra, o której prawdopodobnie niewielu słyszało, osadzona w postapokaliptycznej rzeczywistości, którą tworzy studio Skyshines Games. Przyjrzeliśmy się bliżej tej produkcji, aby dowiedzieć się, czego tak naprawdę możemy się spodziewać.
Postapokaliptyczny raj utracony
Setki lat temu, światem wstrząsnął poważny, choć dziś już niemal całkiem zapomniany konflikt. Niewielu kojarzy co go wywołało, jeszcze mniejsza grupa ma świadomość tego, czym walczono, ale wszyscy doskonale widzą i odczuwają jego skutki. Piękna niegdyś kraina stanęła w ruinie, a miejsca kwitnące dawniej życiem błyskawicznie stały się toksycznymi pustkowiami. W takiej oto rzeczywistości rozpoczniemy naszą przygodę z Bedlam. Jak na grę w klimatach postapokaliptycznych, historyjka wydaje się być stosunkowo oklepana, choć nie wszędzie twórcy postanowili podążyć wydeptanymi ścieżkami. Jako ostatni Mechanik – przedstawiciel frakcji, która swego czasu specjalizowała się w skomplikowanych technologiach i poszukiwaniu zapomnianej prawdy – wyruszamy z prawdopodobnie naszą najistotniejszą misją w życiu. Rozpoczynając podróż z jednej z nielicznych enklaw cywilizacji – mieście nazywanym Bizancjum – chcemy dotrzeć do tajemniczego Aztec City. Mitologiczna kraina jest ponoć dokładnie tym, czego ludzkość od wieków szuka, a jako jeden z nielicznych, którzy są w stanie zrozumieć, co jeszcze ma do zaoferowania, nie mamy większego wyboru jak wziąć udział w jej poszukiwaniu.
W tej nietypowej podroży nie będziemy oczywiście osamotnieni. Podczas postapokaliptycznych wojaży do drużyny dokooptujemy przynajmniej kilkanaście unikatowych i oryginalnie wykreowanych postaci. Pośród nich znajdziemy m.in. doktora Phizula - zwariowanego wynalazcę z podczepionym, dziwacznym ustrojstwem do głowy, Hanovę – byłego sportowca-celebrytę, którego znudziło dotychczasowe życie czy chociażby Morrigan Sleet, która specjalizowała się niegdyś w „przymusowych emeryturach” konkurentów jej przedsiębiorstwa (innymi słowami - eliminowała wyznaczone przez szefów korporacji cele). Każdy z potencjalnych towarzyszy nie tylko posiada indywidualną, intrygującą historię, ale także inne umiejętności, z których skorzystamy podczas walki. Wszyscy podzieleni są w ramach czterech, podstawowych kategorii – walczących wręcz, używających broni krótkodystansowej, strzelców wyborowych oraz mobilnych rewolwerowców. Co jakiś spotkamy także osobników zaliczanych do całkowicie odrębnych kategorii mutantów lub żołnierzy elitarnych – znacznie potężniejszych, wyposażonych w specjalne zdolności. Wraz ze wzrostem doświadczenia poszczególnych towarzyszy, niektórzy z nich będą mogli także „ewoluować” w którąś z tych form, nie jest więc powiedziane, iż raz przypisany charakter nigdy się nie zmienia.