autor: Luc
Testujemy grę RoboCraft - oryginalny miks Minecrafta i World of Tanks - Strona 2
Jest wiele gier, które pozwalają modyfikować ogromne, wirtualne światy. Ze świecą można jednak szukać produkcji, które pozwalają zbudować wymarzony wehikuł, a następnie sprawdzić je w walce z innymi graczami. To potrafi RoboCraft, na dodatek za darmo.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
- darmowa gra z systemem mikrotransakcji;
- gracz kieruje własnoręcznie zbudowanymi pojazdami;
- nieograniczona ilość kombinacji podczas tworzenia konstrukcji;
- dostępny jeden tryb, polegający na zajmowaniu bazy przeciwnika;
- cztery zróżnicowane mapy;
- rozbudowane drzewko części i elementów do odblokowania.
Widzieliśmy już dziesiątki tytułów, w których to my odgrywamy rolę głównego architekta. Szaleństwo, które zapoczątkował Minecraft, trwa w najlepsze, a liczba mniej lub bardziej oryginalnych sandboksów z naciskiem na budowanie (i niszczenie!) przerosła wszelkie oczekiwania. W niejednej grze mamy okazję oddać się swojej konstruktorskiej pasji, wznosić imponujące budowle czy wręcz całe miasteczka, ale w omawianym projekcie najlepsze jest to, że jego potencjał może się nigdy nie wyczerpać. Wszystko zależy bowiem od naszej wyobraźni oraz kreatywności, a te przecież są nieskończone – dopóki w głowie kołaczą się nam nowe, intrygujące pomysły, tak długo tytuły tego typu będą mieć coś nowego do zaoferowania. Mimo mnogości podobnych produkcji RoboCraft wypada na tle konkurencji zaskakująco oryginalnie – idea pozostaje wciąż ta sama, tyle że zamiast budynków tworzymy pojazdy. Co jednak istotniejsze, nie jest to w tym przypadku jedynie sztuka dla sztuki – skonstruowaną maszynę wykorzystujemy później w walce. Postanowiliśmy bliżej przyjrzeć się temu, jak owa koncepcja sprawdza się w praktyce.
Chodź, zbuduję twój pojazd
Już na wstępie warto zaznaczyć, że RoboCraft do programu wczesnego dostępu na Steamie trafił dobrych kilka miesięcy temu. Od tego momentu produkcja jest nieustannie rozwijana, a twórcy regularnie poszerzają i usprawniają jej zawartość. Gra jest w pełni darmowa, skąd więc środki na kolejne modyfikacje? Jak zawsze w podobnych przypadkach odpowiedzią są mikrotransakcje. Szczęśliwie z moich obserwacji wynika, że zaproponowany przez autorów model funkcjonuje stosunkowo sprawnie i nie daje nikomu żadnej realnej przewagi podczas potyczek. Opcja przyśpieszenia rozwoju czy zakupu gotowych pojazdów z pewnością okazuje się kusząca dla części osób, ale pozostali mogą bez wydawania żadnych pieniędzy równie udanie uczestniczyć w całej zabawie. A ta w przypadku RoboCrafta polega głównie na walce z innymi, podobnie skonstruowanymi pojazdami. Zanim jednak udamy się na pole bitwy, musimy najpierw stworzyć owo własne cudo.
Początkowo budowanie nie wydaje się specjalnie skomplikowane. Ot, wystarczy umieścić jakąś podstawę, fotel dla pilota, dorzucić parę kółek, działek oraz dodatkowych elementów i możemy zmierzyć się z wrogą drużyną. Kiedy wyjeżdżamy w takim stanie po raz pierwszy na mapę, szybko okazuje się jednak, że nie wszystko działa tak, jak powinno: pojazd zaczyna się co chwilę wywracać, bo źle wyważyliśmy elementy – nie jest wystarczająco zwrotny, gdyż umieściliśmy koła w złych miejscach, a ogień z dział nie dosięga przeciwnika, bowiem zamontowaliśmy je pod złym kątem. Powodów może być wiele, ale wszystkie sprowadzają się do jednego – nasz wóz w takim stanie do niczego się nie nadaje. Szybko wracamy więc do garażu i metodą prób i błędów staramy się skonstruować maszynę w taki sposób, aby wszystko funkcjonowało zgodnie z naszym zamysłem. Wówczas też dociera do nas, że samo budowanie w RoboCrafcie to prawdopodobnie największa zaleta tej produkcji – opcji mamy nieskończenie wiele, a lista ta nieustannie się powiększa wraz z odblokowywaniem coraz nowszych elementów, dostępnych na specjalnym drzewku rozwoju. Punkty potrzebne do ich zdobycia otrzymujemy po każdym ze starć.