Sword Coast Legends – zaginiony spadkobierca Baldur’s Gate i konkurent Divinity: Original Sin - Strona 2
Po blisko dekadzie przerwy Dungeons & Dragons wraca do klasycznych RPG za sprawą gry Sword Coast Legends. Wprawdzie jest to dzieło mało doświadczonych w tym gatunku studiów n-Space i Digital Extremes, ale i tak warto czekać.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Sword Coast Legends - zapomnijcie o Zapomnianych Krainach
- klasyczne RPG w trójwymiarowym rzucie izometrycznym;
- oparte na piątej edycji zasad Dungeons & Dragons;
- osadzone w Zapomnianych Krainach – świecie fantasy znanym chociażby z Neverwinter Nights;
- oferujące jednoosobową kampanię fabularną i Dungeon Master Mode dla 5 graczy (4 bohaterów i kierującego ich poczynaniami Mistrza Podziemi);
- tytuł tworzą studia n-Space i Digital Extremes, a nad projektem czuwa Dan Tudge, producent wykonawczy gry Dragon Age: Początek.
Choć ostatnie lata – zwłaszcza minionych kilkanaście miesięcy – były dla miłośników szeroko pojętego gatunku RPG nadzwyczaj pomyślne, jeśli chodzi o premiery i zapowiedzi, nie sposób nazwać szczęśliwcami entuzjastów „rolplejów” sygnowanych marką Dungeons & Dragons. Okres świetności tego uniwersum w grach wideo stał się pieśnią przeszłości prawie dekadę temu – wraz z debiutem Neverwinter Nights 2 – a jego komputerowi fani zostali zmuszeni przenieść się do innych światów fantasy. Co prawda w międzyczasie powróciły obie odsłony Baldur’s Gate i pierwsze Icewind Dale w rozszerzonych wydaniach (Enhanced Edition), ale trudno uznać to za coś więcej niż przebieranie mumii ukochanego władcy w świeże bandaże. Również wydane w 2013 roku MMORPG Neverwinter ciężko określić mianem gratki dla fanów kilkuosobowych drużyn, rzutu izometrycznego i aktywnej pauzy. Na szczęście niedawno okazało się, że nadzieja nie jest jeszcze całkiem pogrzebana. Na fali rosnącej ponownie popularności klasycznych RPG – z Pillars of Eternity i Divinity: Original Sin na czele – studia Digital Extremes i n-Space zapowiedziały niedawno Sword Coast Legends. Jak będzie wyglądać powrót na Wybrzeże Mieczy A.D. 2015?
„Wędrowaliście, gawędząc w najlepsze, kiedy nagle...”
Z zapowiedzi twórców wyłania się obraz duchowego spadkobiercy cyklu Neverwinter Nights. W odróżnieniu od Pillars of Eternity, które kontynuuje raczej dziedzictwo Baldur’s Gate, mamy tu do czynienia z produkcją o trójwymiarowej oprawie graficznej, której można przypatrywać się, swobodnie obracając, przesuwając i przybliżając kamerę. Tak jak w drugiej odsłonie „Nocy Neverwinter” rozgrywka toczy się w czasie rzeczywistym z opcją aktywnej pauzy, a pod kontrolą gracza znajdują się maksymalnie cztery postacie. Również dostępne formy zabawy przypominają cykl zapoczątkowany przez BioWare, a następnie przejęty przez Obsidian Entertainment – fundamentem będzie oczywiście kampania fabularna dla samotników, ale oprócz niej otrzymamy także kooperacyjny tryb multiplayer dla maksymalnie pięciu graczy, nazwany Dungeon Master Mode. Dlaczego pięciu, skoro w drużynie jest czterech bohaterów? Niczym w „klasycznej” sesji RPG ostatni uczestnik zabawy wcieli się w tytułowego Mistrza Podziemi, mającego za zadanie na bieżąco kontrolować przebieg przygody, nie tylko rzucając graczom wyzwania, ale również serwując rozmaite atrakcje.
Pora powiedzieć co nieco o fabule kampanii jednoosobowej i realiach – niestety, deweloper nie zdradził żadnych szczegółów na temat szykowanej historii poza faktem, że zostanie ona oparta na wydarzeniach opisanych na kartach podręczników do systemu Dungeons & Dragons piątej edycji. Na razie możemy więc jedynie snuć przypuszczenia na podstawie posiadanych strzępów informacji. Na pierwszych screenach widać takie miejscach jak Luskan i Evermoors, co sugeruje, że areną wydarzeń będzie północna część Wybrzeża Mieczy – tak jak we wspomnianych Neverwinter Nights i Neverwinter. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, byśmy później powędrowali przez południowe terytoria tego regionu – kto by nie chciał raz jeszcze zawitać w okolice Wrót Baldura – choć dotychczasowe produkcje rozgrywające się w świecie Forgotten Realms skupiały się raczej na mniejszych wycinkach kontynentu Faerun. Drugi trop stanowi figurka dołączana do edycji kolekcjonerskiej, prezentująca niejakiego Belaphossa – masywnego jegomościa o nieprzyjemnie demonicznej aparycji. Być może będzie to główny przeciwnik bohaterów, co oznaczałoby, że w kampanii graczom przyjdzie zażegnać niebezpieczeństwo ze strony sił z jakichś „piekielnych” wymiarów. Niestety, twórcy są na razie nadzwyczaj skryci na temat wątku fabularnego – nie chcieli nawet zdradzić, czy będziemy mogli romansować ze swoimi towarzyszami (choć zapowiedzieli, że członkowie drużyny zostaną nakreśleni szczegółowo i z pietyzmem, jak postacie z takich serii jak Baldur’s Gate czy Dragon’s Age).
O tym, że reguły nie zostaną przeniesione w skali 1:1 z podręcznika do D&D 5.0, świadczy już paleta ras i klas dostępnych podczas kreacji bohatera – jeden z niewielu ujawnionych dotąd aspektów kampanii single player. Tworząc postać, będziemy mieć do wyboru człowieka, krasnoluda, elfa, półelfa i niziołka (5 z 9 podręcznikowych ras) oraz wojownika, paladyna, łowcę, łotrzyka, kleryka i czarodzieja (6 z 12 klas z papierowego pierwowzoru). Deweloperzy obiecują, że kolejne opcje pojawią się po premierze gry.