Testowaliśmy Hearts of Iron IV – od zajęcia Nadrenii po inwazję na Polskę - Strona 3
Heart of Irons IV przenosi serię gier strategicznych o drugiej wojnie światowej na nowy poziom – poprawiona została oprawa graficzna, a produkcja kusi bardziej intuicyjnym interfejsem. Testowaliśmy nową grę studia Paradox.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Hearts of Iron IV - powrót w wielkim stylu
- Nowa oprawa graficzna;
- Czytelniejszy interfejs;
- System miniquestów, pozwalający zbierać punkty potęgi politycznej;
- Brak polskiej wersji językowej w dniu premiery;
- Debiut zaplanowano na trzeci kwartał 2015 r.
Deweloperzy ze szwedzkiego studia Paradox Development specjalizują się wyłącznie w tzw. grand strategy games, czyli skomplikowanych grach strategicznych, w których gracz kontroluje nie tylko potęgę militarną wybranego państwa, ale również wiele jego aspektów ekonomicznych i politycznych. Obok takich pozycji jak Crusader Kings czy Europa Universalis – Hearts of Iron jest ich trzecim sztandarowym tytułem, a wszystkie razem pokrywają dość spory okres dziejów, w których możemy wybrać swoją nację i kontrolować jej potęgę oraz losy. W Hearts of Iron skupiamy się na drugiej wojnie światowej – albo w miarę zgodnie z podręcznikami historii, albo dość dowolnie, w zupełnie nowych przymierzach i bitwach. Choć gry Paradox Development Studio nie należą do najłatwiejszych i nie są przystępne dla każdego, to zawsze mogą liczyć na grupę wiernych fanów i pozytywne oceny w recenzjach. Po premierach bliźniaczych strategii: Europa Universalis IV i Crusader Kings II, nadszedł czas na Hearts of Iron IV, oparte na nowym silniku, z odświeżoną grafiką i interfejsem użytkownika oraz wzbogacone o kilka dodatkowych rozwiązań. Podczas zamkniętego pokazu w połowie lutego miałem okazję zapoznać się z grą w wersji alfa. Twórcy udostępnili nam jeden króciutki scenariusz – poprowadzenie Niemców od 1936 roku do ataku na Polskę.
Nowe szaty króla
Pierwsze co się rzuca w oczy to szata graficzna. Przeskok od dość surowej oprawy Hearts of Iron III z 2009 roku jest dość duży, ale osoby, które grały choćby w Europa Universalis IV powinny poczuć się jak w domu. Niektórym konserwatywnym fanom może trochę przeszkadzać cukierkowa wręcz estetyka czy zastąpienie ikonek jednostek animowanymi modelami 3D, ale gra stała się dzięki temu bardziej przystępna dla nowych miłośników „wielkich strategii”. Mapa podzielona na prowincje jest wyjątkowo czytelna, więc szybko i intuicyjnie możemy się po niej poruszać. Oprawa nie jest jednak jednorodna czy statyczna: kolorowe barwy zmienią ton na granatowy po nadejściu nocy, mali żołnierze robią pompki, gdy trenują, a w trakcie walki strzelają.
Ogromne zmiany widać także w interfejsie użytkownika. Sprawia on wrażenie bardziej przejrzystego i czytelnego, gdyż nie bombarduje już tak gąszczem cyferek i tabelek. Twórcy odeszli trochę od mikrozarządzania każdym najmniejszym elementem naszego państwa, w kierunku kontrolowania wszystkiego z „wyższego szczebla”. Bardziej niż na gromadzeniu zasobów naturalnych i materiałów, skupimy się na zbieraniu konkretnego sprzętu czy szukaniu ekonomicznych kompromisów w stylu: czy lepiej produkować najnowocześniejszy sprzęt, kosztem wydajności fabryk, czy skupić się na szybkiej produkcji starszych konstrukcji. Wszelkie drzewka technologiczne, ekrany produkcji uległy „odśmieceniu”, skupiono się na rzeczach istotnych i przejrzystości.