Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 18 lutego 2015, 15:00

Testujemy grę Cities: Skylines - city builder z potencjałem - Strona 2

Trwające kilkadziesiąt minut spotkanie z grą Cities: Skylines dobrze wróży fińskiej produkcji. Ten city builder ma realne szanse podbić serca fanów, zwłaszcza po nieudanym eksperymencie ze Cities XXL.

Miłośnicy gier, w których wcielamy się w rolę burmistrza zarządzającego miastem nie mieli ostatnio powodów do radości. Kontrowersyjny start pełnego błędów SimCity czy niedawna premiera katastrofalnie wręcz słabego Cities XXL sprawiają, że na rynku jest miejsce dla kolejnego tytułu, którego twórcy wyciągną wnioski z potknięć konkurentów i zapewnią nam bezproblemową, ciekawą rozgrywkę. Tą sytuację stara się wykorzystać malutkie fińskie studio Colossal Order (w tej chwili cały zespół liczy 13 osób, w tym tylko 9 programistów), z zapowiedzianą na 10 marca grą Cities: Skyline. Nie jest to pierwsze podejście Finów do tematyki city builderów. Po całkiem dobrze przyjętej serii Cities in Motion, w której zarządzaliśmy tylko miejskim transportem, tym razem dostajemy w swoje ręce całe miasto - wraz z jego ekonomią, polityką i mieszkańcami. Na zamkniętym pokazie wydawcy Paradox Interactive miałem okazję spędzić niewiele ponad godzinę z najnowszym symulatorem miasta. Jest to oczywiście bardzo mało, jak na grę ekonomiczną, ale pozwoliło wyrobić sobie już pewne nadzieje i obawy.

Początkowe wrażenia są bardzo dobre. Żaden z dziennikarzy nie odszedł od stanowiska przed wyznaczonym terminem - wszyscy chętnie poświęcili swoją przerwę i czas wolny, by pobawić się Cities: Skyline najdłużej jak się dało. Gra jest dość intuicyjna i po pierwszych „schodach” związanych z podłączeniem wody i prądu, pozwala łatwo wkroczyć w swój świat nawet graczom, którzy nie mieli wcześniej kontaktu z tego typu produkcjami. Ekonomia i zarządzanie naszym kapitałem są już ważne od samego początku - bardzo łatwo można dać się ponieść i wydać za dużo robiąc choćby pierwszy układ dróg naszego miasta, dlatego możliwe jest, że będziemy musieli kilkukrotnie rozpoczynać symulację, zanim odkryjemy na ile możemy sobie pozwolić na starcie.

Przepływ energii elektrycznej czy wody widać na przejrzystym trybie mapy.

Sama rozgrywka nie różni się zbytnio od tej znanej choćby z SimCity, niektóre ikony czy elementy jak np. strefy zabudowy czy konieczność połączenia z zewnętrzną autostradą są wręcz bliźniaczo podobne. Po wyznaczeniu stref, nasze miasto zaczyna szybko zapełniać się obywatelami, którzy również szybko zaczynają domagać się różnych obiektów, wyrażają swoje zadowolenie lub niechęć. Poszczególne budynki użyteczności publicznej odblokowywane są wraz ze wzrostem liczby mieszkańców. Ich żale czy pochwały możemy śledzić na bieżąco, dzięki dość pomysłowym rozwiązaniu - swego rodzaju parodii Twittera. U góry ekranu niebieski ptaszek, który w fińskiej grze nazywa się Chriper, cały czas zalewa nas krótkimi komunikatami - opiniami mieszkańców. Kliknięcie na dany „tweet” przenosi nas do widoku na osobę, która go wysłała. Tu ujawnia się jedna z charakterystycznych cech Cities: Skyline - nasza rola „Wielkiego Brata” i swoisty brak anonimowości obywateli. Każdy mieszkaniec ma swoje imię, nazwisko, wykształcenie, adres, pracuje gdzieś lub nie, może wyprowadzić się z miasta lub - po czasie - umrzeć. Możemy zmieniać ich imiona, nazwać każdy samochód grze, a nawet poszczególne krowy na farmach. Niestety, na razie nie ma to większego sensu poza tym, że po prostu można to zrobić. Twórcy zapomnieli wprowadzić użytecznej funkcji lokalizacji naszych wybranych i nazwanych obywateli, tak by można było w każdej chwili zerknąć i podejrzeć gdzie przebywa dana osoba. W milionowej aglomeracji może ona po prostu zaraz po edycji zniknąć w tłumie - razem z sensem nadawania jej wybranego imienia.

Dariusz Matusiak

Dariusz Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

więcej

Path of Exile 2 będzie wielkim zagrożeniem dla Diablo 4
Path of Exile 2 będzie wielkim zagrożeniem dla Diablo 4

Przed premierą

Największy rywal Diablo obrał kurs kolizyjny i planuje pokrzyżować plany Blizzarda. Path of Exile 2 to w zasadzie całkiem nowa gra i wygląda na to, że na rynku gier hack’n’slash dojdzie do pojedynku samców alfa o przewodnictwo w stadzie.

Yandere Simulator – Postal ma siostrę, czyli niepokojący symulator morderczyni
Yandere Simulator – Postal ma siostrę, czyli niepokojący symulator morderczyni

Przed premierą

Yandere Simulator to jedna z najdziwniejszych i najbardziej niepokojących gier, jakie obecnie powstają. Symulator szkolnej morderczyni powstaje w USA, choć wygląda jak kolejne japońskie dziwactwo.

Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock
Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock

Przed premierą

Choć obie części System Shock zyskały uznanie krytyków, żadna z nich nie okazała się komercyjnym hitem. Trudno więc dziwić się, że niewielu chciało zainwestować w jej kontynuację. Teraz, po kilkunastu latach, zapomniany cykl wreszcie powraca do życia.