autor: Luc
Testujemy wersję beta gry Battlefield: Hardline - sporo zmian na lepsze na chwilę przed premierą
Battlefield Hardline od momentu ogłoszenia nie miał łatwego życia. Z jednej strony stały zarzuty graczy, wciąż czekających na naprawienie Battlefielda 4, zaś z drugiej – otwarte beta testy, które pokazały, że większość modyfikacji jest typowo kosmetyczna.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Battlefield Hardline - wrażenia z kampanii dla jednego gracza
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
- Motyw przewodni to starcia między policją a bandytami;
- Nowe tryby oddające specyfikę walki ze zorganizowaną przestępczością;
- Obecność klasycznych rodzajów rozgrywki, znanych z poprzednich odsłon;
- Nowe mapy o różnych rozmiarach, dominuje tematyka miejska;
- Duży nacisk na prowadzenie pojazdów w wybranych trybach;
- Brak broni ciężkiej w podstawowym wyposażeniu klas;
- Gra napędzana silnikiem Frostbite 3.
Strzelanka strzelance nigdy nie będzie równa. Choć gracze uwielbiają porównywać ze sobą produkcje z różnych serii, zdecydowana większość tytułów jest kierowana do całkowicie odrębnej widowni i oferuje przynajmniej kilka oryginalnych rozwiązań bądź głównych motywów. Call of Duty to przede wszystkim dynamiczna rozgrywka na niewielkim obszarze, Titanfall to zawrotna prędkość i powietrzne akrobacje, Counter-Strike stawia na czyste umiejętności, zaś Battlefield… No właśnie, co z Battlefieldem? Do tej pory większość gotowa była przypisać mu łatkę „gry z wielkimi bitwami” i typowo wojskową charakterystykę, jednak w przypadku nadchodzącego Hardline zdecydowano się na dosyć niespodziewany krok, stawiając przeciwko sobie policjantów i bandytów. Mimo to, po komentarzach graczy z otwartych beta testów, przyszłość tytułu nie prezentowała się zbyt optymistycznie. Visceral Games, odpowiedzialne za produkcję gry, uważnie wsłuchiwało się w owe zarzuty i po przesunięciu premiery postanowiło wprowadzić przynajmniej część z sugestii. Jak to wyszło w praktyce? Miałem okazję przekonać się o tym na własnej skórze podczas zamkniętego pokazu w Londynie.
Gaz do dechy
W ciągu kilku godzin, jakie przyszło mi spędzić z tytułem, oddano do mojej dyspozycji łącznie trzy tryby oraz trzy zróżnicowane mapy. Na pierwszy rzut oka to niewiele, szybko jednak okazało się, że to w zupełności wystarcza, aby przyjrzeć się dokładnie zmianom wprowadzonym przez Visceral Games od ostatnich testów. Na pierwszy ogień – Hotwire, czyli całkowicie nowy rodzaj rozgrywki, o którym słyszeliśmy wprawdzie już dobrych kilka miesięcy temu, ale w rzeczywistości nikt nie wiedział, czego się po nim spodziewać. Zasady nie są wybitnie skomplikowane – zaczynając na przeciwstawnych krańcach mapy, obie drużyny próbują przejąć wyznaczone pojazdy (samochody osobowe lub ciężarówki/cysterny), a następnie kontrolować je przez jak najdłuższy czas. Im dłużej jeździmy, tym więcej punktów otrzymuje nasz zespół. Dokładnie tak, jak w klasycznym Capture the Flag, wygrywa drużyna, która pierwsza osiągnie określony próg. Rozwiązanie to ma wprawdzie swoje minusy – w gruncie rzeczy możemy przez 15 minut po prostu jeździć w kółko i nabijać licznik (gdy nie jesteśmy atakowani, szybko się to nudzi) – ale sam pomysł na rozgrywkę jak najbardziej przypadł mi do gustu.
Sterowane przez przeciwnika pojazdy można oczywiście ostrzeliwać oraz niszczyć – skuteczne zdemolowanie auta nie tylko powoduje śmierć wszystkich znajdujących się w środku osób, ale likwiduje także ową „mobilną” flagę. Aby nie doprowadzić do sytuacji, w której wszystkie opcje zdobycia punktów zostały zneutralizowane, pojazdy co pewien czas „odradzają” się we wskazanych miejscach na mapie. Prawdopodobieństwo, że faktycznie nie będzie czym jeździć, jest jednak minimalne – wszystkie samochody pomimo niepozornego wyglądu są wytrzymałe niczym czołg, a to, że znajdują się w nieustannym ruchu, dodatkowo utrudnia celowanie. Twórcy co prawda zapowiadali, że chcą wprowadzić czułe punkty w poszczególnych strefach pojazdów, ale nawet jeśli tak było, kompletnie nie zauważyłem tego podczas rozgrywki. Bez względu na to, czy strzelamy w opony, maskę bądź boczne drzwi, potrzeba dobrych kilku minut, aby auto całkowicie unieruchomić.