Testujemy H1Z1, czyli wyczekiwany klon DayZ
Sony Online Entertainment rzuca DayZ wyzwanie swoim H1Z1. Debiut wersji alfa nie należał do udanych, ale stan gry poprawia się z dnia na dzień. Czy wobec tego widać już zmiany na lepsze? Sprawdzamy, czy już teraz warto bawić się w H1Z1.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Tekst odzwierciedla wrażenia, jakich H1Z1 dostarczało do 25 stycznia. Należy mieć na uwadze, że gra jest aktywnie łatana i balansowana. Przykładem może być mechanika pojawiania się nowych przedmiotów na mapie, która doczekała się poprawek 26 stycznia. Zmiany spowodowały wysyp broni palnej i amunicji na serwerach. SOE wyraźnie zmierza w kierunku znalezienia złotego środka między trudami przetrwania a frajdą strzelaniną.
- Klon DayZ, z wpływami Rust;
- Akcja na amerykańskiej prowincji;
- W dniu premiery będzie to produkcja free-to-play;
- Serwery podzielone na PvP i PvE;
- Obecna cena dostępu – minimum 19,99 euro;
- W grze już działa sklepik.
Co do tego nie ma wątpliwości: gracze chcą skończonego DayZ, czyli postapokaliptycznej produkcji o przetrwaniu, z grozą wywoływaną przez przerażające zombie i nieobliczalnych bandytów, ze zbieraniem sprzętu, pojazdami, pożywieniem i budowaniem osad, ale za to bez bugów, oszustów i dziesięciu klatek na sekundę. Dlatego w przypadku prawie każdego tytułu o tej tematyce publika liczy na to, że jakimś cudem kolejny spełni te oczekiwania lub przynajmniej zbliży się do osiągnięcia takiego poziomu. Nadzieje w stosunku do H1Z1 były więc ogromne, tym bardziej że Sony Online Entertainment planowało udostępnić wczesną wersję gry jeszcze w maju 2014, do czego jak wiadomo nie doszło. Lawina rosnących oczekiwań rozpędzała się więc dalej, do momentu, aż w tym roku H1Z1 wreszcie wystartowało w usłudze Steam Early Access, błyskawicznie wspinając się na szczyt listy bestsellerów. A już raz uruchomionej lawiny nie dało się zatrzymać i portfele wielu z graczy zdążyły się o tym przekonały.
Trochę jak DayZ…
H1Z1 domyślnie ma być produkcją free-to-play, jednak obecnie survivalową grą zająć się mogą tylko te osoby, które wykupiły jeden z dwóch pakietów (za 19,99 lub 36,99 euro). Warto o tym pamiętać, biorąc pod uwagę jej ubogi stan w fazie wczesnego dostępu. Pierwszym wyzwaniem w przypadku zabawy z H1Z1 w tygodniu premierowym było wejście na jakikolwiek europejski serwer (a było ich 9). Godzinne kolejki w stylu tradycyjnych gier MMO pozostawiły niesmak u wielu chętnych. Tydzień później sytuacja stała się przeszłością i w chwili obecnej odpowiednich serwerów jest cała masa. To dobry przykład tego, że SOE jak na razie szybko reaguje na krytyczne błędy i gra ulega dynamicznym zmianom.
Po udanym wejściu do gry lądujemy w losowym miejscu na mapie osadzonej w klimatach amerykańskiej prowincji – ot, takie obrzeża Colorado. Obszar nie jest specjalnie wielki, z góry na dół jest to jakieś 8 km2, trzy niewielkie miasteczka, zaś atmosfera potrafi być wyjątkowo ponura, zwłaszcza jeśli zaczynamy w deszczową noc. Właśnie w takich warunkach przebiegł mój pierwszy żywot w grze: przemierzałem na ślepo dzicz, aż dotarłem do pola kampingowego, które po przeszukaniu okazało się puste. Dalsza eksploracja doprowadziła do wniosku, że pustka to dobre określenie na większość lokacji w H1Z1, łup występuje bowiem w ilościach powiedziałbym śladowych. Mógłby to być poważny problem, biorąc pod uwagę fakt, że w około 30 minut możemy umrzeć z głodu i pragnienia. Na szczęście w Ameryce rosną ogromne ilości jeżyn, dzięki którym nie trzeba martwić o te podstawowe kwestie.
Penetrowanie szafek, samochodów, śmietników i innych rzeczy w nadziei na znalezienie czegoś przydatnego jest nieco nużące. Ta niedogodność wynika w dużej mierze z mechaniki polegającej na pokazywaniu nam zegara za każdym razem, gdy sprawdzamy zawartość schowka – musimy na chwilę przystanąć, aby przekonać się, że nic nie znaleźliśmy, a poczucie, że tracimy przy grze czas zdaje się wtedy narastać. Podobnych chwil jest niestety więcej, np. jeśli sprawdzamy za pomocą przycisku „Tab”, jakie przedmioty leżą w pobliżu albo zaglądamy do inwentarza naszej postaci, nie możemy się przemieszczać, co nie jest problemem np. w DayZ.