Graliśmy w The Forest - lepiej i straszniej, czyli co zmieniło się po pół roku - Strona 3
Sześć miesięcy po debiucie w usłudze Early Access gra The Forest doczekała się licznych nowości i usprawnień. Najważniejszą innowacją jest wprowadzenie trybu kooperacyjnego multiplayera.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Przybyli nocą. Pięcio-, może sześcioosobowa grupka. W przeciwieństwie do poprzednich starć, tym razem nie byłem odpowiednio przygotowany – zapasy żywności dawno uległy wyczerpaniu, podobnie jak strzały do łuku, a na podorędziu miałem jedynie swój wierny topór i ostatni koktajl Mołotowa. Na szczęście, skonstruowany ze szczątków poprzednich przeciwników, płonący totem spełnił swoje zadanie – odstraszał ich od zbliżenia się na mniej niż kilka metrów. Oprócz jednego z nich, którego skusiły niedbale pozostawione przeze mnie poprzedniej nocy zwłoki. Kiedy zanadto się zbliżył, rzuciłem w niego wybuchową niespodziankę To wystarczyło, by wyeliminować wroga i całkowicie odstraszyć pozostałych. Chwilę się jeszcze pokręcili w pobliżu, nie przestając mnie obserwować. W końcu, z nadejściem światła dnia, wycofali się w gęstwiny. Z wyjątkiem Niej. Jedyna kobieta w grupie pozostała, wciąż obserwując. Czekając. Wtedy zrozumiałem, że wcześniej zabity kanibal musiał być jej partnerem. Głód i zmęczenie coraz bardziej dawały mi się we znaki, podobnie jak wciąż nie zagojone do końca rany otrzymane dzień wcześniej, ona jednak nie opuszczała posterunku. W końcu totem zgasł. Rzuciła się do ataku.
Kiedy pół roku temu testowałem jedną z pierwszych udostępnionych graczom wersji The Forest, konkluzja była taka, że w ówczesnym stadium zbyt wielu elementów rozgrywki brakowało bądź nie działały jak powinny, by móc polecić kontakt z tytułem studia Endnight Games. Teraz sytuacja wygląda już zgoła inaczej. Choć błędy wciąż pojawiają się dość często, a niektórych zaplanowanych elementów jeszcze nie wprowadzono, to gra wciąga na znacznie dłużej i nawet po dziesięciu godzinach zabawy wciąż potrafi czymś zaciekawić.
W mroku jaskiń
Przewrotnie zacznę od elementu, który nie uległ zmianie – rozmiaru świata gry. Nadal do naszej dyspozycji pozostaje kilka mniejszych wysepek i jedna większa wraz z rozległym systemem podziemnych jaskiń. Widoczny w oddali kolejny kawałek lądu wypełniony potężnymi masywami górskimi pozostaje niedostępny. Nie znaczy to, że nic się nie zmieniło – na powierzchni pojawiło się kilka nowych atrakcji do znalezienia, zaś podziemia zostały mocno rozbudowane. Jest tam więcej interesujących śladów obecności przeciwników, pojawiły się nowe gatunki zamieszkujących je mutantów, przy okazji wprowadzenia do gry lin twórcy zablokowali też część dostępnych wcześniej wejść i na ich miejsce wprowadzili dziury ze sznurami, po których możemy dostać się pod ziemię.
Bardzo powoli zaczyna kształtować się żyjący ekosystem świata gry. Liczba gatunków zwierząt, na które może polować gracz została rozszerzona o sarny, wiewiórki i szopy, co dość mocno uatrakcyjnia łowy. Nadmierne eksploatowanie jednej lokacji ze zwierzętami może też doprowadzić do tego, że przez jakiś czas te przestaną się tam pojawiać. Niestety, sarny mają tendencje do ignorowania ograniczeń wynikających z istnienia wody i regularnie uciekają przed graczem na dno akwenów, co nieco ogranicza możliwości osaczania ich.