autor: Krzysztof Mielnik
Tomb Raider: The Angel of Darkness - zapowiedź - Strona 2
Tomb Raider: The Angel of Darkness to kolejna cześć przygód znanej na całym świecie pani archeolog, Lary Croft. Stanowi ona swego rodzaju przełom w liczącej już sześć lat serii i określana jest przez swych twórców mianem gry nowej generacji.
Przeczytaj recenzję Tomb Raider: The Angel of Darkness - recenzja gry
Gdyby ktoś kiedyś spytał mnie, jaka seria gier wywarła na mnie największe wrażenie, bez wahania odrzekłbym: Tomb Raider! I pomimo, iż przed monitorem siedzę od czasów, kiedy skakały po nim jeszcze czarno-białe, nie identyfikowalne punkciki, pomimo, iż grać przyszło mi w masę efektowniejszych wizualnie, technicznie, a nawet fabularnie tytułów, pomimo wreszcie tego, że żarty na temat walorów głównej bohaterki od dość dawna powodują u mnie odruch wymiotny... to właśnie ‘TR’ - ze szczególnym uwzględnieniem dwóch pierwszych odsłon - na zawsze pozostanie grą, w której zatracałem się najgłębiej. Grając w którą dosłownie odpływałem, przyjmując ruchy, zachowania i czyny panny Lary, jako swoje.
Schizofrenia w najczystszej postaci? Hm, no cóż...
Lara is back!
Niedługo minie szósty rok od momentu, kiedy pierwsza część przygód L.C. opuściła podziemia Core Design, wyłaniając się na powierzchnię w nadzwyczaj krótkim biegu po koronę najpopularniejszego tytułu wszechczasów. Po dwuletniej, najdłuższej dotychczas przerwie, w tą że rocznicę powinien ukazać się następny rozdział niekończącej się sagi. „Angel of Darkness” - jak już bez wątpienia wiecie - będzie jednak czymś nowym. Patrząc zaś jedynie z perspektywy poprzednich części, można zaryzykować wręcz stwierdzenie: rewolucyjnym!
Pierwszą i podstawową zmianą jest przejście na nowy engine, a co za tym idzie – zdecydowane udoskonalenie architektury leveli, niespotykany dotychczas lifting postaci, czy „uczłowieczenie” dostępnych ruchów naszych bohaterów.
Ano właśnie, nie przewidzieliście się. Samotnej dotąd łowczyni przygód towarzyszyć będzie Kurtis Trent – ostatni żyjący członek stowarzyszenia Lux Letratis, który kierowany rządzą zemsty na Piterze Van Eckhardzie (hint: najczarniejsza owca w grze:) za śmierć swych pobratymców, połączy swe siły z Larą, by uratować świat. Unikalną cechą Kurtisa będzie umiejętność – że pozwolę sobie zacytować za źródłami bliskimi oficjalnym – „miotania dyskiem z ostrzami za pomocą telekinezy”. Gdybym nie wierzył w ludzi z Eidosu, powiedziałbym, że jakkolwiek zdecydowanie popieram wprowadzenie partnera dla naszej damy, tak już pomysł z wyposażeniem go w podobne „czary mary” może okazać się ich największą klapą. Jako jednak, że przez tyle lat skutecznie zdołali utrzymać TR’a na topie, gustownie zamilczę :)
Rozwiązywanie zagadek, a co za tym idzie, najważniejsza dla rozwoju fabuły część interakcji pomiędzy dwójką bohaterów, przypominać ma inną grę Eidosu; „Project Eden” – możemy więc przygotować się na ewentualność, że nie rozwiążemy wszystkich łamigłówek od razu, musząc poczekać, aż do gry wkroczy druga opcja. Z pewnością wniesie to sporo świeżości do mocno już wiejących schematycznością łamigłówek, jakie serwowano nam w poprzednich latach.
Z tego, co możemy wywnioskować dotychczas, w „Aniele ciemności” wycieczki Croft ograniczą się do zwiedzania Europy. Poza Paryżem, którego głównym punktem programu będzie Luwr, wybierzemy się również do jakże bliskiej nam Pragi. Tam też - w kompleksie Strohov - po raz pierwszy pokierować danym nam będzie poczynaniami Trenta.