autor: Luc
Graliśmy w Legacy of the Void - finałowy epizod trylogii StarCraft II!
Pomimo równie bogatej historii co WarCraft oraz Diablo, o serii StarCraft od dłuższego czasu było odrobinę ciszej. Nadchodzący dodatek ma nie tylko szanse to zmienić, ale przyniesie także całkowicie nową kampanię oraz kilka interesujących zmian.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry StarCraft II: Legacy of the Void - wielki finał rozczarowuje
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
- Finałowy epizod trylogii rozpoczętej w Wings of Liberty;
- Samodzielny dodatek, nie wymagający poprzednich odsłon;
- Około 20 misji w kampanii;
- Łącznie pięć nowych jednostek oraz liczne zmiany pośród tych już istniejących;
- Przynajmniej kilka nowych map dla trybu multiplayer;
- Dwa nowe tryby kooperacyjne;
- Możliwość uczestniczenia w zautomatyzowanych turniejach.
Kiedy w 2010 roku, po dwunastu długich latach oczekiwania, gracze nareszcie otrzymali pełnoprawną kontynuację jednego z najlepszych RTS-ów w historii, ekscytacji nie było końca. Wings of Liberty okazało się doskonałe niemal pod każdym kątem, ubierając sprawdzoną formułę w nowe szaty, poprawiając oprawę graficzną oraz dorzucając kilka ciekawostek, poprawiających pomniejsze niedociągnięcia z czasów „jedynki” oraz Brood War. Dalsza historia Jima Raynora oraz jego Rakieterów, okazała się zaskakująco udana, a tryb multiplayer na długi czas zdominował e-sportową scenę strategii czasu rzeczywistego. Nieustanne łatki oraz usprawnienia regularnie dodawane przez Blizzarda utrzymywały StarCrafta 2 w doskonałej formie aż do chwili wydania pierwszego dodatku, skupiającego się na rasie Zergów. I choć Heart of the Swarm zostało przyjęte równie ciepło co podstawka, to niestety, ostatnie miesiące okazały się nieco mniej łaskawe dla gry i jej popularności. W chwili, w której wszystko wskazywało na to, że czeka go niezasłużona otchłań zapomnienia, Blizzard zapowiedział w końcu ostatnią odsłonę sagi – tym razem poświęconą rasie Protossów.
Wszystko zmierza ku końcowi
Jako finalna część trylogii, Legacy of the Void będzie podsumowywało i kończyło wszystkie najistotniejsze wątki ukazane w Wings of Liberty i Heart of the Swarm. Pomimo tego, iż oczywiście ujrzymy ponownie Kerrigan, Raynora, Valeriana i całą resztę uwielbianych postaci, kampania dla pojedynczego gracza będzie skupiona na Protossach oraz ich powrocie na Aiur. Centralną postacią opowiedzianej historii, wbrew oczekiwaniom nie będzie jednak Zerathul! Rozgrywając kolejne misje, wcielimy się w postać Artanisa – najwyższego hierarchy, stojącego na czele resztek swojej rasy. Od lat szukając sposobu na odbicie swojej rodzimej planety, nareszcie udaje mu się zgromadzić pod swoim dowództwem potężną flotę, zwaną Złotą Armadą i na jej czele jednoczy rozbite kasty, aby wspólnie uderzyć na mroczne siły, gromadzące się na wspomnianym Aiur.
Biorąc pod uwagę dotychczasową historię, bardziej niż pewne jest, iż cała kampania zmierzać będzie w kierunku konfrontacji z Amonem – upadłym Xel'nagą, o którego istnieniu dowiedzieliśmy się w poprzednich odsłonach. Aby przeciwstawić się temu ogromnemu zagrożeniu, podczas rozgrywki dla pojedynczego gracza, niejednokrotnie będziemy współpracować nie tylko z Terranami, ale także i z Zergami. Podczas tegorocznego Blizzconu, mieliśmy okazję rozegrać dwie misje. W pierwszej z nich staraliśmy się odeprzeć jednostki Hybryd oraz Roju, zagrażające jednej z kast Protossów, w drugiej – łączymy siły z Jimem Raynorem, aby wygnać podległe Doktorowi Narudowi oddziały, próbujące zdemolować platformę obronną w okolicach Korhallu.