autor: Borys Zajączkowski
Industry Giant II - test przed premierą
Akcja Industry Tycoon II przenosi nas w gospodarcze realia Ameryki XIX i XX wieku. Ponownie mamy możliwość stworzenia przedsiębiorstwa o globalnym zasięgu, zajmującego się praktycznie wszystkim co przynosi dochody.
Przeczytaj recenzję Industry Giant II - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
- Centrala, słucham?
- Dzwonię do pani czwarty raz w tym miesiącu i czwarty raz pani to powtarzam: od pół roku w Pipidówce pokrywamy zaledwie połowę zapotrzebowania na chleb i trzy czwarte na mleko.
- Wiem, proszę pana, szefostwo też sobie z tego zdaje sprawę. I już w budżecie na ten miesiąc jest przewidziany zakup pociągu przeznaczonego specjalnie do transportu żywności do Pipidówki. Za dwa miesiące będzie pan zmuszony dobudować drugi market, żeby ten chleb, mleko i jajka sprzedać.
- Dziękuję. To chciałem usłyszeć. Do usłyszenia.
- Centrala, słucham?
- Chciałem się dowiedzieć, czy firma nie rozważa wszczęcia produkcji kalendarzy ściennych. Wie pani, jest już połowa roku, za chwilę ludzie rzucą się po nie do sklepów. Z moich wstępnych szacunków wynika, że w sezonie zimowym moglibyśmy sprzedać w samej tylko stolicy około trzydziestu kontenerów.
- Szef rozważa taką możliwość, ale może jeszcze nie w tym roku. Rozumie pan, to są olbrzymie nakłady: wycinka drzew, budowa tataku, papierni, drukarni, uruchomienie nowych linii transportowych, a kalendarze to produkt sezonowy – przez większość roku będą jedynie zajmować miejsce w magazynach. To musi poczekać na wolne środki. Ale korzystając z tego, że pan dzwoni, niech mi pan określi zapotrzebowanie u siebie na blaszane samochodziki, które wła...
- Pani raczy żartować! Żegnam!
- Przedstawiam plan posiedzenia rady. Punkt pierwszy: budowa uniwersytetu w Wąchocku. Punkt drugi: zakup kontenerowca obsługującego transport z prawego brzegu Koślawki na lewy. Punkt trzeci: rozpoczęcie produkcji wódki bezalkoholowej z przeznaczeniem na rynek wschodnio-europejski.
- Chciałem zająć stanowisko odnośnie drugiego punktu porządku. Uważam bowiem, że Koślawkę można bez wielkiej szkody zasypać odpadami z pobliskiej elektrowni jądrowej, a na powstałym w ten sposób terenie wybudować autostradę dla tirów.
- No, tak, to oczywiście bardzo dobry, racjonalizatorski pomysł, ale czy nie obawia się pan protestów ze strony miejscowej ludności?
- Nie. Nie muszą o tym wiedzieć.
- Osobiście, jeśli można wtrącić coś od siebie, bałbym się protestów związanych ze sprzedażą bezalkoholowej wódki za wschodnią granicą. Tamtejsi ludzie jednak są przywiązani raczej do spirytusu, stąd, uważam, produkcja spirytusu bezalkoholowego zapewni firmie znacznie większy dochód.
- Słuszna uwaga. Czy ktoś chce zabrać głos w sprawie uniwersytetu?
- Ja tylko chciałem zauważyć i myślę, że grono moich szacownych kolegów zgodzi się ze mną, że ten punkt nie wymaga dyskusji. Wąchock jest dynamicznie rozwijającym się miasteczkiem, w którym żyje już blisko pół tysiąca ludzi. Jest to oczywiście nieco mniej niż w przypadku, dajmy na to Pcimia, który zamieszkuje przeszło piętnaście milionów, niemniej jednak nie jest to liczba, którą można zlekceważyć. Uniwersytet w Wąchocku jest mieszkańcom potrzebny i nie może być co do tego żadnych wątpliwości.
- Ja do kierownika.
- Kierownik jest zajęty, a w ogóle to go nie ma. Proszę przyjść później.
- Później to się wszyscy potopimy! Nie przyszedłem tu dlatego, żeby oglądanie pani pryszczatej gęby sprawiało mi jakąkolwiek przyjemność.
- Proszę się uspokoić. Może mi pan przybliżyć temat?
- Jesteśmy browarem, tak? Pracujemy pełną parą, tak? Na trzy zmiany, tak? Produkujemy miesięcznie dwadzieścia tysięcy hektolitrów piwa, tak? To proszę łaskawie przypomnieć szefowi, gdy znajdzie chwilę wolnego czasu na pracę, żeby zapewnił regularne dostawy butelek! I niech sobie pani przynajmniej wyciśnie te pryszcze na czole albo zapuści grzywkę, bo od patrzenia na panią można dostać zapalenia spojówek.