Widzieliśmy grę Hatred - kontrowersyjnego klona pierwszego Postala
Żadna inna gra nie zrobiła ostatnio takiego szumu w mediach, jak Hatred - strzelanina tworzona przez młode gliwickie studio Destructive Creations. Odwiedziliśmy siedzibę autorów, żeby sprawdzić jaki produkt kryje się pod płaszczykiem kontrowersji.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Hatred - kontrowersyjny Postal znad Wisły jest niezły, choć nie bezbłędny
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
- duchowy spadkobierca pierwszej gry z serii Postal;
- siedem dużych etapów;
- dziesięć środków zagłady;
- zadania główne i poboczne w każdym etapie;
- konieczność mordowania cywilów;
- rozbudowany system wkraczania do akcji sił policji;
- darmowe dodatki DLC po premierze;
- niewykluczone wersje na konsole.
Jeszcze dwa tygodnie temu nikt o nich nie słyszał, dziś miejsce poświęcają im największe media na świecie, nie tylko te związane z branżą elektronicznej rozrywki. Młodziutka firma Destructive Creations z Gliwic nie składa się jednak z absolutnych nowicjuszy – „Prawie wszyscy byliśmy w The Farm 51, ale po pewnym czasie postanowiliśmy odejść” – mówi Jarek Zieliński, założyciel studia i jednocześnie pomysłodawca kontrowersyjnej gry. „Poprzednio pracowałem tylko przy pierwszoosobowych strzelaninach, więc chciałem zrobić wreszcie coś odmiennego. Mam dużo pomysłów, Hatred było jednym z nich. Nie ukrywam, że najłatwiejszym do wykonania”.
W grze nie uświadczymy zarówno dzieci, jak i zwierząt. Według autorów „te pierwsze nikomu krzywdy nie zrobiły”, na implementację drugich zabraknie czasu. Gliwiczanie nie planują też jatki w obiektach sakralnych, gdyż obawiają się ewentualnych pozwów o obrazę uczuć religijnych.
Hatred jest bezpardonową strzelaniną, w której trup ściele się wyjątkowo gęsto. W odróżnieniu jednak od innych tytułów wyładowanych po brzegi przemocą, gliwicki produkt zmusza nas do rzeczy mocno nagannej, mianowicie mordowania cywilów. Nie da się od tego uciec, rzeź niewiniątek jest jednym z nadrzędnych celów kontrowersyjnej gry. Fakt ten spowodował, że opublikowany w ubiegłym tygodniu zwiastun spotkał się z mieszanymi uczuciami. „Ludzie podzielili się na dwa obozy. Są tacy, którzy Hatred szczerze nienawidzą, inni z kolei stoją za nami murem. Tych drugich jest więcej”. Rzut oka na mejle obecne w skrzynce Zielińskiego to potwierdza. Słowa wsparcia płyną z różnych stron świata, są podziękowania, ale też propozycje uwzględnienia w grze elementów, które wywołują dreszcze. „Ludzie proponują nam chore rzeczy. Ktoś podrzucił pomysł, by bohater mógł położyć się w łóżku, bo ma taką fantazję. Wbić się komuś do domu, wymordować lokatorów, a potem położyć się w łóżku.” Takie sugestie są przez zespół ignorowane.
Wbijać się do domów będziemy nieustannie, bo Hatred nie ma żadnej litości dla cywilów. Pierwsza misja w grze, której fragmenty możemy podziwiać we wspomnianym zwiastunie, polega na wyrżnięciu w pień całego miasteczka za pomocą bogatego arsenału środków zagłady. Zabarykadowanie drzwi przed mordercą psychopatą nie stanowi dla niego żadnej przeszkody, większość ustępuje pod naporem kopniaka, o czym za każdym razem informuje stosowny komunikat. Do budynków możemy wejść razem ze ścianą. Dziury tworzymy sami, faszerując fasady ołowiem lub wysadzając je za pomocą ładunków wybuchowych. Model zniszczeń sprawia świetne wrażenie, choć Destructive Creations przyznaje, że nie wszystko będzie dało się zdemolować. Dotyczy to np. podłóg na piętrach niektórych budynków.