Graliśmy w Assassin's Creed: Unity - nadchodzi pogromca "dwójki"! - Strona 2
Trzy godziny to niewiele, żeby zobaczyć choć część atrakcji, jakie pojawią się w grze z serii Assassin's Creed, ale wystarczająco wiele, by wyrobić sobie o niej już jakąś opinię. A ta jest nad wyraz pozytywna. Nadchodzi pogromca "dwójki"!
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Assassin's Creed: Unity - Arno Dorian, zabójca nowej generacji
Premiery gier z serii Assassin’s Creed są stałym punktem jesiennego kalendarza wydawniczego Ubisoftu i choć nie wszystkim miłośnikom elektronicznej rozrywki taka polityka się podoba, Francuzi nic sobie z tego faktu nie robią. Trudno zresztą im się dziwić. Ostre tempo, jakie zostało narzucone w przypadku tego cyklu, nie odbija się w żadnym stopniu na jego ogólnej kondycji. Kolejne odcinki sagi trzymają dość równy poziom, czasem lekko wybijając się do góry lub odrobinę spadając w dół. Tylko złośliwiec powie, że mamy tu do czynienia z produktami naprawdę nieudanymi, przynajmniej w przypadku głównych odsłon serii, bo np. takim Liberation zachwycać się trudno.
Nadchodzące wielkimi krokami Unity podąża szlakiem wytyczonym przez poprzedników, wprowadzając jednak do doskonale znanej formuły mnóstwo istotnych zmian. Chyba żadna odsłona do tej pory nie doczekała się takiego garnituru innowacji, jak właśnie przygody Arno Doriana. Powiew świeżości czuć niemal na każdym kroku, od konstrukcji misji począwszy, poprzez sterowanie, zaś na otwartej walce z wrogami skończywszy. Gra w akcji prezentuje się tak dobrze, że już teraz mogę ją śmiało postawić obok opus magnum asasyńskiej sagi, czyli pamiętnej „dwójki”. Pełna wersja zweryfikuje oczywiście ten pogląd, ale moim zdaniem aktualnie Unity pierwsze spotkanie z Ezio w wielu aspektach znacznie przewyższa. Niebywałe, a jednak.
CO TESTOWALIŚMY?
Do Paryża studio Ubisoft Montreal przywiozło obszerne demo składające się z czterech misji głównego wątku fabularnego (po dwa zadania z trzeciej i czwartej sekwencji) oraz szerokiego zestawu aktywności dodatkowych. Zebrani na pokazie dziennikarze mogli bez przeszkód pobiegać po całym mieście, nic też nie stało na przeszkodzie, żeby przyjrzeć się bliżej trybowi kooperacji, który reprezentowany był przez dwa rodzaje wyzwań. Ponad trzy godziny okazały się niewystarczające, żeby ogarnąć nawet połowę tej zawartości, nie mówiąc już o dokładnym przyjrzeniu się wszystkim dzielnicom stolicy Francji.
Festiwal innowacji w Assassin’s Creed: Unity otwiera mocno przebudowany system poruszania się postaci. Jak już zapewne wiecie, podczas przemierzania wirtualnego Paryża będziemy wykorzystywać aż trzy przyciski pada. Prawy trigger standardowo pozwala asasynowi biec przed siebie, po wduszeniu klawisza „A” nasz śmiałek zacznie automatycznie kierować się w górę, natomiast po wciśnięciu „B” w dół. Usprawniony system bez wątpienia najmocniej da się we znaki weteranom serii, ponieważ wymaga całkowitej zmiany przyzwyczajeń. Mimo upływu kolejnych godzin wciąż zdarzało mi się wdrapywać na konstrukcje starym sposobem (prostopadle do ściany), choć teraz nie ma już takiej potrzeby. Arno potrafi bowiem rozpocząć efektowną wspinaczkę, biegnąc równolegle do budynku, co przypomina harce Księcia Persji z trylogii Piasków czasu.